Arcydzieło i to bez dwóch zdań !!! W pełni zasłużona 10. Ścisła czołówka filmów wszechczasów.
proszę cię, nie przestawaj. Cieszę się, że ludzi zachwyca mój ukochany film. A polecany jest tu nie bez powodu.
No dobra, wyszło zbyt górnolotnie. Jeszcze raz. Cieszę się, że ludzi nie tyle zachwyca, co podoba się im mój ukochany film. Skoryguję zanim wyjdę na fanatyczkę.
Birke, a co w nim jest takiego godnego zachwytu? Dragi, imprezy i przygodny seks? Bo poza przesłaniem, że życie od weekendu do weekendu jest idealnym rozwiązaniem na bolączki młodego pokolenia, nie widzę innej myśli. W kilku scenach, jest krytyka społeczeństwa masowego, ale jest to ledwie liźnięte, mam na myśli scenę z hymnem. Zero zachwytu, rozczarowanie.
Jest dokładnie to, co wymieniłeś, natomiast plusem jest to, że autorzy filmu nie pochwalają, ani nie krytykują takiego życia. A wnioski powinien wyciągnąć widz. Jeśli chodzi o mnie, są one takie, że "dragi, imprezy i przygodny seks" owszem, ale na dłuższą metę są drogą do nikąd. Tyle.
...tyle, że ja w "Human Traffic" nie dostrzegam przesłania "że na dłuższą metę to droga do nikąd", jeśli widzisz to inaczej, to wyjaśnij mi w którym momencie filmu jest to zaznaczone ? Bo ja widzę jedynie płynne(!) przejście ze schematu - "imprezy, chlanie, dragi i seks" w miłość między dwójką ludzi (końcówka filmu i zejście się dwójki głównych bohaterów). Nie ma tu żadnej antytezy co do przedstawionego w filmie "weekendowego" stylu życia, więc jak dla mnie jest to jednoznaczna jego pochwała, bo mamy do czynienia tylko z jedną stroną medalu. Tak to widzę. Pozdrawiam.
Przykład Moffa: chłopak wrzuca tablety od dłuższego czasu i w pewnym momencie orientuje się, że z jego życiem jest coś nie tak. Postanawia się za to zabrać i pierwszym krokiem jest rzucenie dragów.
To tylko konkretny przykład, natomiast w całym w filmie pojawiały się opisy tego jak ludzie zachowują się na trzeźwo, a jak na haju. Że po dropsie życie staje się ciekawsze, kolorowsze, zapominasz o problemach, łatwo nawiązujesz znajomości, jesteś skłonny do wyznań itp, itd. To samo życie, doświadczam tego niejednokrotnie. Nie podoba mi się to, dlatego moje wnioski są takie a nie inne. Również pozdrawiam ;P
Przykład Moffa: chłopak wrzuca tablety od dłuższego czasu i w pewnym momencie orientuje się, że z jego życiem jest coś nie tak. Postanawia się za to zabrać i pierwszym krokiem jest rzucenie dragów.
To tylko konkretny przykład, natomiast w całym w filmie pojawiały się opisy tego jak ludzie zachowują się na trzeźwo, a jak na haju. Że po dropsie życie staje się ciekawsze, kolorowsze, zapominasz o problemach, łatwo nawiązujesz znajomości, jesteś skłonny do wyznań itp, itd. To samo życie, doświadczam tego niejednokrotnie. Nie podoba mi się to, dlatego moje wnioski są takie a nie inne. Również pozdrawiam ;P
Przykład Moffa świadczy właśnie o tym co napisałem wyżej, bo jego "wątpliwości" potraktowane są w sposób karykaturalny, przecież przy stole w pubie, nagle obraca to wszystko w żart, a więc wszystko jest po staremu, nic się nie zmienia.
"Że po dropsie życie staje się ciekawsze, kolorowsze, zapominasz o problemach, łatwo nawiązujesz znajomości, jesteś skłonny do wyznań itp, itd. To samo życie"
Raczej iluzja życia, jego substytut. Nie radzisz sobie z problemami? Ćpaj, chlej, imprezuj. Czujesz się niezrozumiany? Ćpaj, chlej, imprezuj. Chcesz poznać "ciekawych" ludzi, ale jesteś nieśmiały? Ćpaj, chlej, imprezuj. Narzekasz na nudę i brak perspektyw? Ćpaj, chlej, imprezuj. To co napisałem, to uproszczenie, ale tak właśnie widzę ten film, jako afirmację hedonistycznego stylu życia.
...Pozdrawiam po raz kolejny ;P
Zgadzam się, świetny obraz. Oglądałam jednak za często żeby wyrazić jeszcze większy zachwyt. Bohaterzy wyglądali na zgrzanych na serio.
Bo dostaje orgazmu jak go oglądam, wystarczy taka odpowiedz? A Human Traffic jest niezły ale to jeszcze nie arcydzieło. Trochę obiektywizmu.
Hehe, proszę o wybaczenie. Chciałem zbyć Cię krótką odpowiedzią i dostałem za swoje. Oczywiście niech żyją orgazmy! Co do "Siedmiu samurajów" film jest arcydziełem według mnie ponieważ: sugestywnie oddaje klimat ówczesnej Japonii. Abstrahując od tego czy prawdziwie, tego nie wiem, ale Kurosawa przekonał mnie, że tak to wyglądało. Błyskotliwe połączenie napięcia i humoru. Wspaniale zrysowane postaci, których dynamiczne interakcje budują napięcie porównywalne z tym jakie daje sama akcja. No i akcja właśnie, która autentycznie mnie wciąga. Nie zapominajmy o aspekcie społecznym, w końcu gospodarka feudalna rajem nie była. Uniwersalny temat rycerskości i bezinteresownego poświęcenia (jestem chłopcem wychowanym na opowieściach o królu Arturze i jego rycerzach). No i co najważniejsze: uprzedzając zarzut, że takie rzeczy to były w setkach innych filmów, powiem że to nie Kurosawa kopiował tylko kopiowano od Kurosawy. Wieczna chwała odkrywcom.
W tym kontekście Human Traffic ani nie jest przełomowy ani tak fascynujący. Stąd 10 mu nie dam. Ale modle się szczerze i gorliwie by powstał u nas film choćby w połowie tak dobry jak on. Bo naprawdę dobrze się bawiłem oglądając go po wielokroć, a na rodzimy, dobry, współczesny film o współczesnych sprawach jakoś się nie mogę doczekać.
Jeżeli chodzi o kino Kurosawy to nie ma ono porównania do tego filmu. Takie "giganty" jak "Straż przyboczna" czy "Tron we krwi". Są to filmy ponadczasowe. Co nie zmienia faktu, że w ówczesnych czasach to jest arcydzieło. Ja daje 10/10 :) Za klimat filmu, realne oddanie rzeczywistości i ... dialogi (no porostu mnie rozpier...) >Niech żyją orgazmy!< >Stop impotencji< :)
Osz! stanowczo zawyżona ocena. Zero odkrywczosci, wniosków, przewidywalnością zionie z wszystkich z 99 minut. Niedośc tego, przytłaczający w odbiorze... Jedyny plus za zdjęcia i realizm.
Miałam wieksze oczekiwania :/
film OK, znajdzie się parę dobrych scen jak ta z hitlerem, ogólnie rzecz biorąc film po normalnemu nie śmieszy tak jak.. i tu każdy dopiszę sobie odpowiedź.
Patrząc z perspektywy realizmu i oddania klimatu kultury rave na wyspach z całą ją otoczką czyli min. narkotykami moim zdaniem można go nazwać arcydziełem. Każdy kto obraca się lub obracał w tej kulturze,jest fanatykiem dobrej elektronicznej muzyki i konkretnych klubowych klimatów a nie gówna z Vivy może dostać jobla oglądając ten film,bo jest mega wyczesany i zabawny przy okazji choć może w żaden sposób nie optymistyczny. Za to bardzo prawdziwy, pokazuje nieźle paranoje młodego pokolenia brytyjczyków. Nawet muzyka jest dla nich reprezentatywna,co nie powiedziane ,że nie mogli się bardziej postarać,mimo to jest bardzo dobrze pod tym względem a kawałek CJ Bollanda promujący film i "Stalker" Afrodyty ;) to mistrzostwo na płycie. Każdy kto kuma takie klimaty powinien być rad po obejrzeniu tego filmu. Wnioski każdy musi wyciągnąć sobie sam. Film na pewno nie pokazuje tylko hedonistycznego podejścia do życia, można z tego wszystkiego wyciągnąć głębsze refleksje. Jeden z moich ulubionych filmów,kurewsko realistyczny,zabawny i przygnębiający za moment zarazem. Peace.
O to właśnie chodzi! To jest w dużej mierze film subkulturowy, w pewnym sensie głos pokolenia i przez taki pryzmat trzeba go oceniać. Klimat oddany mistrzowsko.
No i jeden z moich ulubionych cytatów filmowych: "Reality, is that you?"
rewelacyjne i zgodne z rzeczywistoscią pokazanie odlotów narkotykowych jak i późniejszych zejść.
Scena dwóch naspeedowanych gości rozmawiających o Gwiezdnych Wojnach, ich mimika, gesty. Esencja speeda.
Jeden z lepszych filmów jakie ostatnio oglądałem.
Stare czasy....:). połowa lat 90tych, techno, rave party....
zgadzam się, arcydzieło 10/10, pozdrowienia dla wszystkich żyjących jak bohaterowie ;)
Niejeden w tym momencie napisałby płomienną ripostę, gratuluję i zazdroszczę spokoju oraz dystansu:)
PS Widzę w awatarze plakat filmu "Football Factory", specyfika tego obrazu jest zbliżona do "Human Traffic", nie umiem dokładnie określić dlaczego obydwa filmy wydają mi się podobne, może chodzi po prostu o ich "brytyjskość", unikalną formę.
Dawnośmy się nie widzieli. W narcystycznym ciągu wymęczyłam wyszukiwarkę słowem "birke" by zobaczyć co tam o mnie piszą. I wpadłam tu. Pytasz co mnie w tym filmie zachwyca? Zacznę od tego, że nie mogę być obiektywna. W HT zakochałam się od razu i bez pamięci. Był taki brytyjski, grał tam John Simm, strasznie się na nim uśmiałam i, co chyba najważniejsze, miałam w życiu taki czas, który bardzo przypominał egzystencję bohaterów HT. Z perspektywy czasu (to u góry to jeden z moich pierwszych postów na tym portalu) widzę, że w porównaniu z Trainspotting choćby może się wydać miałki. Dla mnie jest kultowy, kocham ten film i nie umiem spojrzeć na niego chłodnym okiem. Gotowa jestem bronić go jak lwica, chociaż wiem, że to moje lwiątko jest ślepe i kuleje.
A nie wydaje ci się że początek jest zajebis.ty, zabawny i pomysłowy, a póżniej robi się koszmarnie nudno?