Jak podkreśliłem w tytule...Bądźmy szczerzy. George Clooney napisał scenariusz, wyreżyserował i wyprodukował film w którym zagrał drugą co do wielkości rolę męską. Tak, wszystko super, zainwestował w aktora który ma obecnie duże wzięcie(Ryan Gosling) i...no właśnie. Moim zdaniem ranking ogólny filmu na poziomie 7,4 ZNACZNIE przesadzony(prawdopodobnie nabijany przez fanki Goslinga). Kiepski scenariusz nie powala, ile to już było historii związanych z wyborami w USA? Dlaczego Clooney nam to zrobił? Dał nadzieje że kroi się następny hit i zobaczymy arcydzieło? Szczerze, nie wiem i mogę napisać że jestem rozczarowany, bo spodziewałem się wyróżniającego się filmu, a tymczasem zobaczyłem zwykły PRZECIĘTNIAK.
nie dość, że Gosling, to jeszcze Hoffman. posypały się 10 za samych aktorów. jeden przystojniejszy od drugiego. nastały czasy, kiedy karierę mogą robić tylko przystojniacy i jeszcze za swoją piękną buźkę zgarniać nagrody. szczyt ignorancji!
Paul Giamatti, nie żaden Hoffman czy Gosling. Giamatti i Wright, przez te ciacha dzieciarnia tak wysoko ocenia film.
Kolezanka widze nie skumala sarkazmu i dalej ciagnie swoja - moze i sluszna w zalozeniu, ale zenujaca w formie - wypowiedz. Cos mi sie zdaje, ze pomylila Pani Symour'a Hoffman'a z najprawdopodobniej Clooneyem, co jest absurdalnie-zenujaco-smieszne.
Widze, ze stara sie Pani zablysnac elokwencja... W takim razie proponuje probowac, az sie uda droga damo.
Prosze najpierw przeczytac pierwsza wypowiedz aviatorki i odpowiedziec samemu sobie na pytanie czy faktycznie miala w zamiarze zablysnac ironia.
oczywiście, że to nie była ironia. pisząc, że Hoffman robi karierę dzięki ślicznej buzi byłam śmiertelnie poważna.
proszę nie przedłużaj tej jałowej dyskusji,nie dolewaj oliwy do ognia,ja tez podobnie jak cyg4r odebrałem twoja wypowiedz.
Również się zniechęcam, że nie załapali. Może trzeba było napisać coś o kaloryferze Hoffmana i czuprynie Giamattiego.
przeliczyłam się. ;/ myślałam, że będzie to takie banalne, a jednak ludzie wciąż potrafią mnie czasami zaskoczyć
A tak zupełnie serio, to mi po plecach przeszły ciary dokładnie w momencie, kiedy z jednej strony za kurtyną stanął Hoffman, a naprzeciw - Giamatti. Mówię absolutnie serio. Nie przyjrzałem się obsadzie wcześniej, wiedziałem tylko o Clooneyu i Goslingu, więc ciary były jeszcze mocniejsze. Film mi się podobał, choć oczekiwałem czegoś więcej niż tylko porządnego dramatu politycznego.
Ale wy pindolicie,juz widzę jak fanki Goslinga zawyżają film z racji tylko tego,ze on w nim zagrał.
Ludzie przestańcie spamować o fankach Goslinga bo to już zostało podkreślone w wypowiedzi i mojej opinii...nie spamujcie proszę. Jak ktoś ma jakaś konstruktywną opinie(a mam nadzieje że są też tacy ludzie) to zapraszam do poważnej dyskusji.
Przeciez sam zacząłeś pierwszy:
"Moim zdaniem ranking ogólny filmu na poziomie 7,4 ZNACZNIE przesadzony(prawdopodobnie nabijany przez fanki Goslinga"
Wypowiedź na kilka zdań i tylko to postanowiłeś skomentować...dygresję umieszczoną w NAWIASIE, podziwiam
Pisałem tu o wszystkich w twoim temacie,ale ty to zapoczątkowałeś,nie widzisz tego?Jeśli byś o tym nie wspomniał to pewnie twoi rozmówcy również...
Zapoczątkowałem szeroką wypowiedź, nie widzisz tego? A ludzie spamują o jakiś fankach, o których napisałem w nawiasie...powtarzam się ale niekiedy trzeba.
na poważną dyskusję, to się nadają tylko powazne posty. a Twój to oceny, domniemania i fantazje, zero uzasadnienia oceny.
to jest moja opinia i odczucie po obejrzeniu, a nie recenzja czy opis filmu. Jeśli się przyjrzysz to jedni się zgadzają, inni nie, czyli jakaś dyskusja jest, a poziom...no cóż-internetowy.
rozmowa nie polega na tym, ze zbierzemy grupę takich co się zgadzają i takich co są przeciw. po co to, co to komu daje interesującego. rozmowa polega na przekazywaniu myśli, a jest interesująca, przy założeniu, że interesujący jest sam jej temat, o ile rozbieżność opinii próbuje się przezwyciężyć argumentami. wówczas można się czegoś nauczyć. w Twoim poście tej argumentacji zabrakło. pozdrawiam miło.
zgadzam sie z Twoja opinia, rzeczywiscie troszeczke przesadzona ocen ai na wyrost 5 by wystarczylo, bo film byl śreni. Takie samo wrazenie mialem , że fanki goslinga nabily ocene , tak naprawde to film sredni mi sie strascznie dluzyl, latwo mozna zgubic watekk, wiec skupionym trzeba byc az za bardzo...glowa boli;-) film nie ma tak mocnej reklamy jak Rzez Polanskiego , ktory jest w tv doslownie co 20 minut, ale jest tak samo malo atrakcyjny jak ten.
W porównaniu do Dobrego agenta i Szpiega, które to filmy ostatnio oglądałam, Idy marcowe to prawie że lekkie kino. :) Film mnie zawiódł, miałam spore oczekiwania. Zdaje się, że Clooney miał do dyspozycji wszystkie składniki na sukces - dobry temat, ciekawą fabułę, wyśmienitych aktorów, a wyszedł niedopieczony zakalec. Trudno mi nawet powiedzieć, dlaczego ten film wydaje mi się taki bezpłciowy. Brakowało mi przez większość seansu napięcia, jedynie od momentu, gdy Paul wywalił Steve'a ciśnienie się trochę podniosło.
O. A mi się na przykład ten film bardzo podobał. Owszem, jestem fanką Goslinga, ale to chyba nie tylko dlatego ;)
Po pierwsze, lubię kino o tematyce politycznej, jakoś tak... a po drugie, uważam, że scenariusz był naprawdę dobry. Owszem, Ameryki nie odkrywamy, mówiąc, że politycy nie są święci, a szefowie kampanii to już totalne świnie. Ale podobało mi się obserwowanie tej całej rozgrywki na linii Gosling - Giamatti - Seymour Hoffman, to było dla mnie najciekawsze. Wątek ze stażystką mnie akurat średnio wciągnął, chociaż rozumiem zamysł. No i podobał mi się Clooney - że tak naprawdę nic o nim nie wiemy, on jest dla nas taką figurą z tektury trochę przez większość filmu, tak jak i dla swoich wyborców. Podobał mi się ten dystans, to pokazanie perspektywy.
W ogóle co do aktorstwa, to myślę, że nie ma się tu do czego przyczepić. Gosling jest niesamowicie przekonujący, początkowo pewny siebie, a z czasem coraz bardziej zdesperowany... Absolutnie zmroziło mnie ostatnie ujęcie filmu. Clooney, jak wspomniałam, ciekawie kreuje swoją rolę. No i przede wszystkim dwaj moi ulubieńcy - Giamatti i Seymour Hoffman, mogę ich oglądać godzinami. Uważam, że są perfekcyjni w tym filmie, naprawdę. Już choćby dla nich warto ten film obejrzeć moim zdaniem.
Zgadzam się z przedmówczynią. Gosling jest magnetyzujący w tym filmie, ta desperacja w jego oczach, kiedy z zemsty ucieka sie do szantażu, ten pojedynek z Clooneyem w finałowej scenie - obaj sa bardzo przekonujący w swoich rolach, Clooney z racji tego choćby, iz od lat zaangażowany jest w kampanie wyborcze demokratów. Gosling nikogo nie musi przekonywać, że świetnym aktorem jest. Tą markę wyrobił sobie juz w "Miłości Larsa". Film warto obejrzeć dla całej 4 (Giamatti & Hoffmana też) i małego epizodu Tomei, która świetnie odegrała sukę-dziennikarke ;-) Pozatym film, jak na polityczny jest bardzo lajtowy i ogląda go się bez znudzenia, nie ma tam dłużyzn, ani zbędnych wątków, wszystko jest dopracowane, każdy fragment pasuje do całość historii.
W pełni się zgadzam z Twoją opinią. Moim zdaniem film jest naprawdę świetny. Nie dłuży się. Obsada świetna. Akcja również. Czekałam w napięciu jak ten film się zakończy, bo nie dało sie tego przewidzieć. Szczerze polecam!
Moim zdaniem nie masz racji. To dobry film. Hoffman i Giamatti rewelacja. Świetne kreacje. Starcie tytanów, tym bardziej fascynujące, że nie rozegrane bezpośrednio, a pionkami. Clooney? Sprawdził się jako scenarzysta i reżyser. Lubię sposób w jaki obrabia temat, lubię ten typ wrażliwości. Aktorsko nic ponad to, czego można się było spodziewać, ale w kontekście wyszło smacznie. Prawdziwy demokrata - asertywny, uśmiechnięty, ambiwalentny i płytki jak woda w kałuży. Gosling. Do tej pory nie widziałam żadnego filmu z jego udziałem Ciacho czy nie, dobrze zagrał. Kupiłam jego postać, przekonał mnie.
Niech żyją Zawiść, Chciwość i Okazja - trzy boginie życia, sprzedaży i PR :)
Możesz się zżymać, masz do tego prawo. Ale faktem jest, że Gosling i Clooney nie dość że przystojni to jeszcze świetnie wyglądają w garniturach. Niewielu mężczyznom się to udaje, zasada Pareto sprawdza się i tutaj. Twoja opinia z pewnością niczego nie zmieni w ich życiu. Nadal będą przystojni, bogaci i sławni.
*miało być: "Twoja opinia o filmie z pewnością niczego nie zmieni w ich życiu."
pozdrawiam :)
Nie wiedziałam, że ambicją założyciela tematu było wpłynięcie na życie Clooneya czy Goslinga. Myślałam, że chce tylko wyrazić swoją (krytyczną) opinię nt. filmu. :)
Giamatti i Hoffman byli jak zwykle fantastyczni, ale to za mało by podźwignąć cały film. Clooney aktorsko tak jak zawsze, czyli bez fajerwerków, a jeśli chodzi o reżyserkę to tutaj zawiódł, szczególnie w budowaniu napięcia - dopiero punkt kulminacyjny i rozwiązanie akcji naprawdę przykuwają do ekranu. Kreacja Goslinga raczej nierówna; w przeciwieństwie do innych jego filmów, które widziałam, nie porwał mnie.
I ja również popieram moje przedmówców. Uważam, że Gosling doskonale pasował do roli, także z powodu ładnej buźki, to np. uwiarygodniło tę rozgrywkę Duffy- Stephen Meyers, bo same sceny z tą dziennikarką nie przekonywały, że bohater jest ulubieńcem dziennikarzy, doskonałym pr-owcem, a urok Goslinga, pardon bohatera kreowanego przez Goslinga był nie do odparcia. Poza tym zarówno Meyers, jak i Morris mieli być takimi właśnie politykami-ulubieńcami, część PRu. Ale wygląd i urok to nie wszystko. Każda kolejna rola Goslinga pokazuje jak świetnie się rozwija aktorsko, jak doskonale wpisuje się w rolę. Dalej, Clooney w roli wbrew pozorom cynicznego polityka, dla którego polityka i kampania to jeden wielki biznes, też pasował genialnie. Jego twarz w scenach debat wyborczych, zacięcie w oczach, nieomal wiara w to co mówi- fantastyczne! Podobnie Giamatti, ja mu uwierzyłam, ale to też dzięki urokowi Meyera- nie widziałam podstaw żeby nie wierzyć, że on na prawdę chce tego PRowca dla siebie. I nawet jeśli temat oklepany, i nawet jeśli można by oczekiwać więcej (w sumie to zawsze można oczekiwać więcej, im lepszy film, tym większy niedosyt), to film jest bdb i wart obejrzenia. Lubię dramaty, lubię też polityczne klimaty, rozgrywki między bohaterami, chwile, kiedy zastanawiam się co w tej sytuacji może (bohater) jeszcze zrobić. Ten film to miał i obejrzenie go to był na prawdę dobry pomysł na wczorajszy wieczór.
Ale że serio Zasada Pareto? Tam gdzie do opisania wystarczyłoby zwykłe "ładnemu we wszystkim ładnie"? Plus sugerowanie komuś, że jego ocena podszyta jest resentymentem naprawdę mocno poniżej pasa. Wyczuwam w tym metodę. 20 % dziewcząt posiada 80% środków pozwalających sprawić by rozmówca poczuł, że jest idiotą
przez pierwsze 40 min nic się nie dzieje, polityczne bzdury (nie lubię takich filmów) dopiero potem coś się rusza, ale myślę, że ocena 6/10 jest ponadto wystarczająca, oczekiwałam coś lepszego
Mnie przez pierwsze pół godziny też jakoś specjalnie nie wciągnęło, ale myślę, że to wina nieznajomości niuansów amerykańskiej polityki. Trudno mi było połapać się w tych ich gierkach z głosami delegatów itd., w dodatku chodzi o prawybory a nie bliższe naszym realiom wybory, ale później robi się ciekawie. Oczywiście ten film to nie arcydzieło, przesłanie też niezbyt odkrywcze, ale solidne kino. Jak dla mnie 7...,8.
Oj nawet sobie nie wyobrażasz jak się z Tobą zgadzam. Dałam 6 tylko dla Ryan Gosling'a, choć mam ochotę dać niżej - jeszcze się zastanawiam. Gdy słyszę w tv, czytam w necie opinie i widzę jak startuje po Oscara to zastanawiam się, czy dobry film widziałam. Zaskoczyła mnie rola Evan Rachel Wood, ponieważ od "Trzynastki" jej nigdzie nie widziałam. Rola George'a Clooney'a to żenada. To trochę jakby scenarzyści przestali go zapraszać na kastingi i pisać role specjalnie dla niego, więc by nie zniknąć z ekranu napisał i wyreżyserował film z sobą. Film był strasznie słaby. Spisek, który się wywiązał miałam nadzieję, że wniesie coś do filmu... Czekam do dziś. Myślałam, że chociaż końcówka uratuje ten film i powiem "Wow, zaiste wielki to był film", a powiedziałam "Wow, straciłam tyle czasu"... Nie obrażając ludzi, którym film się podobał - obejrzyjcie go jeszcze raz i spróbujcie zrozumieć, że nie ma w nim nic ciekawego.
P.S.
Wiecie, że na fc (nie mam, odesłało mnie tam, gdy chciałam wejść na stronę filmu) to jest thriller? :D O żesz Ty :D
Oj nawet sobie nie wyobrażasz jak ja się cieszę że ktoś się ze mną zgadza...na FW można nieźle oberwać jeśli krytykuje się ulubieńców...
To prawda, ale przecież jeśli ktoś z kim się nie zgadza to nie chodzi o to by kogoś obrazić, tylko podyskutować. Przecież bo to jest FB. Po za tym, jakby każdy z każdym się zgadzał to by było nudne ;)
Pozdrawiam :)
Zaskoczyły mnie wasze opinie. Pełna ciekawości oglądnęłam zapowiedzi itp. Myślałam, że będzie to coś super, porównywalnego do oskarowych zwycięzców. Film jest reklamowany w TV, zdobył wiele nominacji. Jednak po waszych opiniach muszę przyznać, że ochłonęłam.
Tak czy inaczej bilet mam już kupiony, zobaczymy.
Moim zdaniem film jest dobry i zarzuty nieco na wyrost.
Nie jest to arcydzieło, ale też nie przeciętny film. Duży plus za temat i podejście do niego. Można było co prawda trochę go pogłębić, ale wówczas i 3 godzin by zabrakło. Gosling - nie sikam na jego widok, nie gustuję w mężczyznach :) ale nie wstydzę się powiedzieć, że koleś jest przystojny. I idealnie pasuje do odgrywanej roli. On ma się podobać kobietom, ma swym urokiem otwierać drzwi i robić dobre wrażenie dla swojego szefa. Od merytorycznych spraw jest Hoffman. I tu też jest dobrze dobrany aktor - nie musi być śliczny, musi być specjalistą i budzić zaufanie. Właśnie dobór aktorów pokazuje jak się działa w polityce. Wydaje mi się, że zdecydowanie nie był to zabieg pod publiczność, a nawet jeśli, to doskonale odzwierciedla realia amerykańskiej (ale nie tylko) kampanii - wychodzi "brzydki" i mówi mądre rzeczy, potem wyskakuje "ładny" i czaruje publikę, a na końcu "głosujcie na Clooney'a" :) Tak to działa.
Jeśli chodzi o kupczenie w polityce i nieczyste granie to film jest naprawdę dobry. Trochę niepotrzebny wątek z ciążą i samobójstwem, wystarczyłyby zabawy cygarem w biurze i efekt i przesłanie byłoby takie samo. Nie trzeba było uśmiercać uroczej stażystki.
Reasumując, kolejny polityczny film Clooney'a, chyba najgorszy ale i tak wyróżniający się. Dobry moment bo mamy kampanię w USA, dobrzy aktorzy obsadzeni we właściwych rolach, dobry temat... no i film dobry, ni mniej ni więcej.
Wydaje mi się trochę, że przez media, które reklamują ten film jako arcydzieło roku ludzie którzy go obejrzą są zawiedzeni. Ja również byłam. Można było to zrobić lepiej. Dam tutaj przykład "Raportu pelikana". Bardzo lubię ten film i jako film polityczny wydaje mi się o wiele lepszy od "Idów marcowych". Porównuje te dwa filmy dlatego, ponieważ oglądając reklamę "Idów marcowych" ma się uczucie, że to film polityczno kryminalny. Coś się dzieje, jest tajemnica - a realia tego filmu są zupełnie inne. Także zwalam trochę winę na reklamy. W dalszym ciągu - jednak - uważam, że film jest słaby. Nie mam nic do grania aktorów, ani samej realizacji, ponieważ to jest dobre. Jednakże sama gra aktorska nie uratuje marnego filmu.
Jeśli chodzi o samego Ryana Gosling'a to nie jest tak, że "sikam na jego widok" - na to już jestem troszkę za stara. Spodobał mi się w "Pamiętniku" i chciałabym zobaczyć go jak sobie radzi w innych filmach. ciekawe byłoby obsadzenie go w thrillerze lub horrorze. W romantycznych sceneriach daje sobie rade, ale to nie wszystko by być dobrym aktorem, a on - moim zdaniem - takie zadatki ma.