WIzja, że młodzi ludzie zginą wg. ideologii głupiego państwa jest po prostu smutna. Film uważam za udaną produkcję. Świetna gra aktorów, klimat, fabuła i oczywiście efekty specjalne.
Film dołujący. Nie podoba mi się, że pokazano problem i jednocześnie wszelkie wysiłki i starania, aby go rozwiązać zostały z góry skazane na niepowodzenie. Nie bardzo rozumiem czemu ma to służyć. Zwłaszcza, że tego rodzaju rzeczy dzieją się naprawdę tutaj i teraz, tylko w nieco innej oprawie.
Gra aktorów, klimat i efekty rzeczywiście dobre, choć tych ostatnich nie było za wiele (co nie jest wadą). Wygląd głównej bohaterki niezbyt mi pasował do tej roli (trochę zbyt pulchna) ale zagrała świetnie.
Przecież historia tak naprawdę dopiero się zaczyna a ten film to wstęp do prawdziwej walki z okrucieństwem na jakie są skazani
Dokładnie, popieram julcię. Beata sięgnij do książek, myślę, że Ci się spodobają.
Właśnie nie chcę sięgać do książek, bo słyszałam od osób które czytały trylogię, że całość kończy się źle. Z tego też powodu raczej nie obejrzę kolejnych części filmu, chyba że zmienią zakończenie na pozytywne, w co jednak wątpię :(
To zależy od tego co ktoś uważa za "kończy się źle" - nie ma cudownego, słodkiego happy endu dla wszystkich bohaterów. I to kocham w tej trylogii że zakończenie nie jest przesłodzone. Jest dramatyczne ale z nadzieją na lepszą przyszłość i "Spoiler" - pomimo że już nigdy nie będą tymi samymi ludźmi co z początku trylogii( igrzyska, walka, śmierć bliskich )zmieniła ich bezpowrotnie to jednak każdego kolejnego dnia wspólnego życia walczą o siebie nawzajem z samymi sobą, pokonują wewnętrzne demony przeszłości żeby stworzyć szczęśliwą rodzinę i dom dla swoich dzieci. Ich dzieci nie wiedzą co to przemoc, walka, głód, mają spokojne dzieciństwo. TAKŻE CZY JA WIEM CZY KOŃCZY SIĘ ŹLE??? Pozatym wątpię żeby w filmie zmienili zakończenie - jednak zbyt mocno trzymają się książki w ekranizacji żeby zmieniać takie rzeczy
Ja również polecam. Ta trylogia ma naprawdę mocne, życiowe przesłanie. Podobnie jest z zakończeniem - niby gorzkie, ale przyprawione odrobiną słodyczy, tak jak w życiu.
A ja Ci powiem tak: W pierścieniu ognia to super książka (nawet lepsza od pierwszej części). Ale Kosogłos to on już ma zupełnie inny klimat. Szczerze powiedziawszy, żałuję że go przeczytałem... Zakończenie jest co prawda smutne (widziałem smutniejsze np. Pamiętnik Nicholasa Sparksa) ale głupie... Idę o zakład że będziesz zły na Collins jak potraktowała niektórych bohaterów...
Ech, to już nie wiem co robić... Bardzo nie lubię smutnych zakończeń i trochę się boję tego czytać. Może zaczekam, aż będą już wszystkie części filmu, poczytam wtedy komentarze i dopiero zdecyduję. Życie już jest wystarczająco szare i smutne, żeby się jeszcze dołować książkami czy filmami. Wolę bardziej rozrywkowe lektury...
Czasem trochę powagi nie zaszkodzi :D z resztą zauważ, że igrzyska to nie komedia ;P
A gdyby Collins potraktowała inaczej swoich bohaterów to Kosogłos i razem z nim cała trylogia straciłyby cały swój klimat. Moim zdaniem te osoby ( nie powiem jakie żeby nie popsuć innym czytania ale myślę, że wiesz o kogo chodzi ;D) musiały tak skończyć bo to idealnie oddawało tragizm tamtej sytuacji, i idealnie oddawało okrucieństwo całego państwa, wojny no i igrzysk dla mnie zakończenie było po prostu mistrzowskie i nie mogło być inne ;D
Pozdrawiam
Śmierć pewnej bliskiej "bardzo" bliskiej osoby dla Katniss to mistrzowskie posunieńcie? Cała trylogia przez to traci swój sens...
Dla mnie to było idealne zakończenie. Zauważ, że ta osoba zginęła zaraz z wieloma innymi osobami w jej wieku a po co ? po co są igrzyska? Sam odpowiedz sobie na to pytanie. Zakończenie było tragiczne najbardziej nie mogłam przeboleć śmierci tej drugiej osoby ale i zaskakujące i pokazywało prawdziwy obraz dzisiejszego świata.
SPOILER SPOILER SPOILER Dlatego, bo książka się toczy się o Katniss, która daje jakby drugie życie Prim, a w trzeciej części je traci.
Ale trylogia od tego się zaczyna - potem wszystko się zmienia. to prawda że Katniss zgłosiła się na trybutkę żeby chronić siostrę ale im dalej "w las" tym powodów do walki przybywa. Pojawia się Rue której istnienie i śmierć również ma bardzo duży wpływ na zachowanie Katniss, inni trybuci których ma w pamięci. Pamiętasz jak w drugiej części gdy Katniss wie że nie ma szans przeżyć tych igrzysk stawia na tu i teraz - nie robi tego żeby chronić siostrę, matkę czy gale'a bo jak sama mówiła dystrykt 12 jest daleko i muszą sobie poradzić sami. Moim zdaniem trylogia nie traci sensu przez tą śmierć bo w ciągu tego roku (trochę więcej z walką powstańców) życie głownych bohaterów zmienia się tak bardzo - każda nowo poznana osoba, każda śmierć, zabicie kogoś, patrzenie na śmierć innych zmieniło ich diametralnie - oni nie są już tymi samymi młodymi ludźmi których poznajemy ma początku trylogii. Katniss nie jest tylko odważną dziewczyną, która najpierw niesie na swoich barkach cieżar nakarmienia rodziny a potem ratowania siostry. Na jej barkach jest o wiele wiele więcej. Pozatym czy ta śmierć była bezsensowna? pokazała bezwględność pani prezydent. Gdyby nie ta śmierć Katniss nie zabiłaby jej przez to najprawdopodobniej w PANem nic by się nie zmieniło - do włądzy doszłaby kolejna bezwzględna osoba, której zależy wyłącznie na władzy i która pewnie dość szybko chciałaby pozbyć się Katniss.
SPOILER
Collins zabiła wszystkich "prawie", których lubiłem w tej części...
Nigdy jej tego nie wybaczę...
Tak wiem - zdaję sobie sprawę że ma to ogromny wpływ na wielu czytelników. Ale może odrobina brutalności jeśli chodzi o dobór osób które straciły ostatecznie życie na jakiś pozytyw? Ja np. odbieram to pozytywnie. Dla mnie dzięki temu książka jest bardziej realizstyczna jeżeli wogóle można użyć takiego słowa przy jej opisie, chodzi mi o to że zakonczenie pasuje do całości - brutalne, ciężkie do przeżycia, nie przesłodzone ale z promykiem nadziei na lepszą przyszłość, na przyszłość w której pamieci na zawsze pozostaną ci których kochali, których śmierć nie poszła na marne bo zgineli w walce - w walce o lepsze jutro dla całego narodu, w wygranej walce bo kolejne pokolenia zostały wyzwolone od tyrańskiej władzy, głosowych igrzysk
Być może i masz racje...
SPOILER
Ale czy Matka Katniss i Gale musieli ją zostawiać samą po stracie jej jedynej siostry?
Gale ją zostawił, bo wiedział dobrze, że wybierze Peetę. Po co więc miałby ranić siebie i ją, będąc w pobliżu?
Katniss miała przy sobie osobę, którą najbardziej kochała... czego więcej chcieć?
Niby dlaczego? Sama przeszła przez wiele. To, że nie jest w książce napisane, czy utrzymywała z nią kontakt lub DLACZEGO nie mieszkała z nią, nie upoważnia cię do bezpodstawnego osądu. Może Katniss zwyczajnie chciała zacząć od nowa, przy boku swojego męża? Nie uważasz za naturalne tego, że dzieci dojrzewają, biorą ślub, zakładają rodzinę i wyfruwają z rodzinnego gniazda? To takie trudne do zrozumienia?
Po pierwsze: nikogo nie osądząm. PO DRUGIE: Akurat to rozumiem, że dzieci zakładają swoje "gniazdko"... I napisz mi gdzie ja kogo osądzałem, bo w moich wypowiedziach tego nie widzę...
Ja się zgadzam z ch0d0r. Casper weź pod uwagę, że Katniss miała zaledwie około 18 lat. Była jeszcze dzieckiem.
fakt że każdy potrzebuje miłości najbliższych bez względu na wiek to prawda.... mimo że z matką nie była zbyt mocno związana to może razem szybciej by się pozbierały do kupy - po prostu każda znalazła włany sposób na uporanie się z bólem - jej mama zatopiła się w pracy i pomocy innym, katniss w odrętwieniu a potem na układaniu życia z Peeta. CO do Gale to nie wiem jak wy ale ja czytając trylogię miałam wrażenie że im dalej w historię to tych dwoje coraz więcej dzieli i nawet kosogłos tego nie zmienił.
Ja w ogóle nigdy nie "czułam" tej ich przyjaźni. Za mało jej było. Zresztą okazało się, że była oparta na bardzo kruchych podstawach. W ostatecznym rozrachunku okazało się, że nie mogą sobie nic zaoferować. I tak tu spojlerujemy, ale niech będzie SPOJLER. Piękne jest jak Katniss pod koniec Kosogłosa mówi, że tym, co potrzebuje do życia nie jest ogień Gale'a, bo ma dość ognia w sobie, ale mniszek Peety, który niesie odrodzenie zamiast zniszczenia. Ryczę jak głupia za każdym razem, jak to czytam.
Ja też nie czułem ich tej przyjaźni od samego początku. Jeszcze jako tako w Igrzyskach Śmierci była minimalnie odczuwalna ta przyjaźń, ale w pozostałych częściach to już w ogóle tego nie czułem...
coś tak ich łączyło - może właśnie dlatego że katniss była narratorem a sama nie umiała ustosunkować sie względem Gale odbiorcy tak słabo czuli to ich wzajemne przywiązanie. Jednak po tym jak został wychłostary widac że jej na nim zależy, że jest w stanie osłonić go własnym ciałem jeśli zajdzie tak potrzeba - że są przyjaciółmi ale mi chodziło o to że im dalej w historię tym więcej ich dzieli że Katniss im więcej ma wspólnego z Peeta tym oddala się od Gale'a - koszmar wspólnych igrzysk zbliżył K&P, Gale nie rozumiał co oni przeżyli, on płonął tylko nienawiścią do całego kapitolu i wszystkiego co z tym związane - Katniss widziała na własne oczy ten świat, tych ludzi i pojeła że to ich życie to nie wina całego kapitolu, że gdyby się tak urodzili żeli by tak samo, że tam też mieszkają wartościowi ludzi tylko zostali inaczej wychowanii - Gale nie jest w stanie tego zrozumieć.
Napisałeś/aś, że ją zostawili, a to niekoniecznie jest prawda.
Jak dla mnie to logiczne, że po takich przeżyciach dziewczyna chciała zacząć na nowo. Zawsze tego chciała.
Przecież właśnie o to chodzi. Gdyby życie Prim nie zostało zagrożone, Katniss nie trafiłaby na arenę, nie sięgnęłaby po jagody, nie zainspirowałaby ludzi i nie doszłoby do rebelii. Zaczęło się od "wyzwolenia" Prim, a skończyło na wyzwoleniu całego narodu. Katniss chcąc ocalić ją, ocaliła cały naród, a ją w konsekwencji straciła. Czyż to nie gorzka ironia? Ale mimo wszystko pokazuje, że warto walczyć o lepsze jutro, bo choć straciła tego, o kogo walczyła na początku, zyskała innych, dla których warto było zwyciężyć, choćby Peetę i dzieci, których nigdy nie spotka taki los jak Prim, właśnie dzięki niej.
Mimo iż płakałam jak dziecko podczas tej sceny, jestem wdzięczna autorce, że stworzyła tak dojrzałą, mądrą powieść, która jest niestety trochę niedoceniana ze względu na "zmierzchowe" czasy, w których powstała.
Jak dla mnie te książki są super, ale zakończenie mnie dobija... SPOILER!
Gale i Matka zostawili Katniss samą, a pozostali jej "tylko" Peeta i Haymitch...
To, że Gale ją zostawił akurat mnie nie dziwi. Ale to, że matka nie wróciła razem z nią, to jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Żadna żałoba jej nie usprawiedliwia. Wydaje mi się, że przez to, że Katniss przejęła obowiązki utrzymania rodziny, matka przestała "czuć się" dla niej matką. Tylko Prim traktowała jak córkę. Katniss po śmierci ojca straciła oboje rodziców. Przynajmnie ja to tak interpretuję.
Cóż matka Katniss łączyła w sobie dwie natury - z jednej strony silna pod wzgędem pomocy innym ludziom z medycznego punktu widzenia, w tym się spełniała, byla dobra a z drugiej strony była słabą osobą psychicznie pod innymi względami. Tak jak załamała się po śmierci męża i kompletnie wyłączyła się tak po śmierci córki rzuciła się w pomoc innym. Ja to odczuwam tak że dla niej to był jedyny sposób na przetrwanie tego bólu i Katniss chyba to rozumiała
Czy rozumiała? Pewnie tak. Ale czy nie miała odrobiny żalu? Według mnie mogła mieć. To jest w końcu matka. Według mnie Katniss miała prawo poczuć się jak dziecko "drugiej kategorii". Choć z drugiej strony od dawna nie łączyła je zbyt silna więź, a jej matka też była człowiekiem, więc można ją usprawiedliwić, chociaż ja jej nie rozumiem. Gdybym straciła jedno dziecko, zrobiłabym wszystko, aby zachować drugie.
Właśnie dla mnie to też jest niezrozumiałe... Wolała przebywać w jakimś szpitalu niż być przy córce oparciem. Katniss byłaby oparciem dla niej a ona dla Katniss...
Czytam książki i oglądam filmy aby uciec na chwilę od smutnej, szarej rzeczywistości. Aby choć na godzinkę znaleźć się w jakimś lepszym, ciekawszym i barwniejszym świecie, gdzie wszystko jest możliwe. Jednym słowem szukam w nich przede wszystkim rozrywki i po Waszej dyskusji doszłam do wniosku, że jednak ta trylogia nie jest dla mnie. Doceniam dzieła ambitne i z przesłaniem ale mnie one już niczego nie nauczą. Mam takich książek i filmów za sobą mnóstwo, obserwuję również co dzieje się dookoła i naprawdę nie muszę się w tej dziedzinie dokształcać. Nie musi to być zaraz komedia, filmy prymitywne i naiwne też mnie nie bawią ale jednak zdecydowanie wolę szczęśliwe zakończenia, co najwyżej z niewielką nutką goryczy, nie na odwrót.
Ja właśnie mam na odwrót uwielbiam książki ambitne, z przesłaniem, nienawidzę szczęśliwych zakończeń ;D
Dla mnie igrzyska były świetne i jak najbardziej Ci je polecam bo po prostu to dobra książka ale do zabawnych nie należy więc sama zdecyduj czy chcesz ją czytać. Dla mnie była smutna, przerażająca (jak w temacie) ale i pouczająca.
cóż jeżeli szukasz w książkach odskoczni od realnego świata w którym nie najlepije się dzieje to faktycznie nie jest trylogia dla ciebie
SPOILER
zapomnialas dodać, że koniec trylogii pokazywał że ludzie są podli - nie ważne po której stronie walczą. Przecież mało brakowało a cała wojna zakończyła by się stanem wyjściowym.
Koniec Spoilera
Jaka pulchna? Aktorka jest bardzo szczupła, ale jednocześnie ma po prostu bardzo kobiecą figurę, jak dla mnie przede wszystkim zle dobrali pozostałe dziewczyny, w książce wyraźnie było napisane, że pozostałe trybulki były większe i masywniejsze od Katniss.
Świetna produkcja. Mimo że trwa długo (czego nie lubie) to oglądałem go bez momentu znudzenia. Miałem dylemat czy nie ocenic filmu wysoką 9, lecz jednak dałem notę o jedną niżej, pozostawiając rezerwę dla kolejnych części, z którymi wiążę nadzieję, że przynajmniej utrzymają obecny poziom.