I do tego całkiem udane. Ciekawie przedstawiona antyutopia, świetnie zrealizowane
zdjęcia. Historia podejrzewam znacznie ciekawiej jest przedstawiona w książce, ale tego
jeszcze nie wiem, bo dopiero sobie zamówiłem ;-P Jednakże film rządzi się swoimi
prawami i fabuła nie zawsze jest najważniejsza. Klimat przedni.
Jedno mnie tylko drażniła: otóż >>SPOILER<< czy przy panujących głodzie i biedzie
zgłoszenie się na ochotnika dla sławy, wygód i wyrwania się z getta, choćby na chwilę i za
cenę niechybnej śmierci, nie byłoby powszechne? Wydawało mi się to dość
nieprawdopodobne, że Katniss była pierwsza w historii. Pewnie w książce jest to
wyjaśnione...
nie jest i wogóle doszłaam do wniosku że równie dobrze ludzie w biedniejszych dystryktach też mogliby się próbować przygotować do igrzysk. I tak moim zdaniem książka jest świetna a autorka chciała podkreślić bezradność dystryktów wobec kapitolu. Na film wybiaram sięjutro i mam nadzieję że się nie zawiodę:)
Katniss nie byla pierwsza w historii. Tak tylko poweidzieli w filmie. W ksiązce jest mowa, ze od dawna nikt sie nie zglosil, wiec procedury, jakie sie wtedy stosuje poszly w zapomnienie. Poza tym nikt sie nie zglasza, bo jakie dziecko idzie dobrowolnie na smierc. Ludzie z Dwunastego Dystryktu mieli tez o tyle gorsze warunki, ze po pierwsze byl to duzo biedniejszy od innych dystrykt i po drugie zawodu górnika uczylo sie tam dopiero po ukonczeniu 18 r.z. natomiast w innych dystryktach bylo inaczej. np. Czwórce dzieci od małego uczyły sie plywac, posługiwac sie trójzebami, sieciami - juz nie mowiąc o zawodowcach z Jedynki i Dwojki, gdzie zwyczajnie szkolono swoje dzieci na mordercow.
Trafna uwaga. Właśnie zaczełęm czytać pierwszy rozdział i też mnie to uderzyło. Jeśli zwycięski dystrykt otrzymuje żywność, to z pewnością każdy dystrykt specjalnie by szkolił ochotników wybranych pośród różnych niewyżytych szajbusów żądnych krwi i sławy, a nie zdawał się na ślepy los. Dziwne i nielogiczne wydaje mi się też, że można za żywność wpisywać się na listę wielokrotnie. To bez sensu - wielki koszt dla państwa, a i tak organizatorom jest obojętne kto zostanie wylosowany - zawsze ktoś będzie, więc po co jeszcze tracić niepotrzebnie żywność.
A tak na logikę chciałbyś by twoje dzieci były zabójcami?Pamiętaj zawodnik nie może być starszy niż 18 lat,i szkoliłbyś je do tego by w celach materialnych dla poprawy bytu całego dystryktu zabijały swoich rówieśników ale szczerze tak lub nie ?A 1 czy czwórce związane jest to ze specjalnością gospodarczą tamtych dystryktów w 12 system szkolenia zawodowego zaczyna się od 18 roku życia..
Co do żywności wielki koszt dla państwa? no nie wiem jak dla mnie mieszkańcy dystryktów to chłopy pańszczyźniane zależne od swego pana coś pośredniego miedzy niewolnikiem a wolnym człowiekiem Kapitol jest bardzo bogaty i znakomicie rozwinięty podobnie jak niektóre wybrane dystrykty,inne zaś klepią biedę mimo że są producentami żywności co w książce jest wyraźnie zaznaczone...
To nie jest kwestia tego czy chciałbym czy nie tylko, że tacy zawsze się znajdą. Poza tym myśle, że prędzej w takich dystryktach wykształciłby się jakiś odgórny (indoktrynowany przez władze dystryktów) kult śmierci np. coś na wzór japońskich kamikaze z drugiej wojny światowej albo coś w tym stylu - jeśli takie władze uznałyby, że warto coś takiego zaszczepić, aby uzyskać z tego korzyści to tak by było. Jednym słowem - to co jest w książce nie przekonuje mnie w tej kwestii.
Przecież to o czym piszesz istnieje w 4 i 1,niby nie wolno ale dzieciaki szkolone są.W 12 ludzie za głodni chodzą by jeszcze dodatkowo marnować energię na szkolenia do walki i w tym cały problem jest..A za kłusownictwo i inne przejawy łamania prawa surowe kary są co dobrze widać w następnych tomach...
Co do kamikadze zapominasz o czymś ,o kulturowej odmienności Japończyków,ich cesarz to istota niemalże boska(zrezygnował z boskości po przegranej 2 wojnie światowej) wywodząca się od bogini słońca. Japończycy zaś żyją na boskich wyspach i są narodem wybranym,u nich kamikadze i inne "dziwne" obyczaje to część kultury,nie potrafię sobie wyobrazić jak tą całą otoczkę przenieść na grunt np.12 dystryktu? kiepsko to widzę...
No właśnie o to chodzi że w czasie tych igrzysk każdy z trybutów może mieć sponsora lub też kilku sponsorów którzy płacą za to że mogą wspomóc swojego faworyta. Może mu przesłać np żywność. Ale im dłużej trwają igrzyska tym te produkty są droższe. I na tym cały ten myk polega. Cała ta ich niby dodatkowa żywność się zwraca. Czyli państwo i tak zarabia. I co do tego czy im jest obojętne kto weźmie udział w igrzyskach to też tak do końca nie jest. Ponieważ oni w tym Kapitolu przechodzą szkolenie. A organizatorą zależy na tym żeby było to wielkie widowisko i gdyby było im to obojętne to wpuścili by te dzieciaki się w jeden dzień pozabijały.
Oto mi chodziło :) Wiec na arene wchodzili w jakiś sposób przygotowani. A druga rzecz to oni już od najmłodszych lat byli zmuszani do oglądania tych igrzysk wiec też mieli już jakiś obraz czego się mogą spodziewać. I kolejna rzecz to oni w Kapitolu mieli swojego mentora (człowieka ze swojego dystryktu, który przeżył igrzyska) i on im w jakiś sposób miał pomagać.
Nie zrozumiałaś - jeżeli przechodzą szkolenie, to nie ma znaczenia, kto zostanie wylosowany. Dla sytemu jest to obojętne.
Hmm, nie wiem czy dobrze pamiętam, gdyż książkę czytałam dawno temu, ale szkolenie do Igrzysk nie było do końca legalne. W tych najbogatszych dystryktach przymykano na to oko, ludzie maja w nich większą autonomiczność. Te biedniejsze z kolei były trzymane na o wiele krótszej smyczy i ich swoboda była ograniczona. Nie wiem jak wiele nastolatków rwałoby się do walki, ze świadomością, że zetkną się z "maszynkami do zabijania".
Bo tak wymyśliła sobie autorka powieści, co nie oznacza, że wymyśliła logicznie. To ma być show, więc organizatorom chyba zależy, aby nie walczyły jakieś ciamajdy. Z tego powodu są szkolenia. A co jest lepsze od szkolenia? Jerszcze więcej szkolenia. Jeśli organizatorom zależałoby na podniesieniu emocji do granic, na pewno jakoś pokierowali ten cały system w tym kierunku, aby walczący byli najlepszymi z możliwych. Ot tacy gladiatorzy przyszłości. Dlatego nie kupuje tej historii.
A mi się wydaje, że gdyby wszyscy byli poddawani szkoleniu, cała sytuacja byłaby wyprana z emocji i nie byłoby to tak ekscytujące. Ludzie nie pragnęli oglądać jedynie "sieczkę" ale szukali w tym też dramatu. Czyż to nie ekscytujące, patrzeć jak osoba pozornie bez szans, stawia czoła "zawodowcom" i przeżywa? Przechytrza ich? Gdyby wszyscy przechodzili szkolenie Igrzyska byłby bezpłciowe, takie zwykłe "walki gladiatorów" i tego Kapitol raczej nie chciał.
A kto mówi o wszystkich? Każdy dystrykt szkoli garstke swoich najlepszych gladiatorów i tyle. Autorka coś kiepsko to wymyśliła. Na razie jestem po pierwszych rozdziałach to nie wiem, czy tam są jacyś zawodowcy jak mówisz. To znaczy, że tam jednak jacyś są? Z lepszych dystryktów?
Noooo, w bogatszych dystryktach szkoli się właśnie taką garstkę osób, którzy to zgłaszają się na ochotnika do Igrzysk. Nazywani są przez tych "biednych" uczestników zawodowcami. Reszta radzi sobie jak może i wnosi do zawodów inny rodzaj ekscytacji dla widzów.
Pamiętajcie, iż z początku idea Igrzysk Olimpijskich opierała się na współzawodnictwie tylko i wyłącznie amatorów. Dopiero z czasem dopuszczano do udziału zawodowców, aż dziś na igrzyskach mamy nawet zawodowe drużyny piłkarskie. Pamiętam jeszcze zawody (jejku, jaki już jestem stary) w Barcelonie w '92, gdzie nasza nikomu nie znana - nawet Polakom - młodzieżowa reprezentacja piłkarska zdobyła srebrny medal. Sam nie wiem, czy to nie było ciekawsze, niż dziś oglądanie "gwiazdeczek" na wybiegu...
W 100% się zgadzam. Nie sądze że ktoś dla polepszenia sobie życia miałby odwage stoczyć taką walke. Tym bardziej że to wcale nie oznaczało przeniesienie do innego dystryktu tylko lepszy dom i dostęp do jedzenia.
A powiedz mi dlaczego młodzi japończycy oddawali życie w samobójczych misjach. To kwestia pewnej kultury, wpojenia pewnych zasad.
No zgadza się tylko że w Głodowych Igrzyskach chodziło o to aby zmusić ludzi do posłuszeństwa. Aby pokazać ludziom że z władzą się nie wygra. Takim przykładem jest też to że trzynasty dystrykt został zniszczony ponieważ ludzie byli nie posłuszni. I pamietaj że to tylko książka. Wytwór czyjejś wyobraźni :)
Branie astragali - właśnie tego jedzenia za dodatkową kartkę w puli Igrzysk - faktycznie nie przynosiło żadnej korzyści dla państwa, ale przynosiło dla bogatszych mieszkańców danego dystryktu, tych którzy nie głodowali. Dzięki temu, że ci biedniejsi mieli w puli więcej kartek, bogatsi mieli o wiele mniejsze ryzyko, że trafi na ich dziecko.
I może to była wewnętrzna sprawa władz danego dystryktu, nie sprawa Kapitolu - poprostu astragale były finansowane przez bogatszych mieszkańców, którzy chcieli zwiększyć w ten sposób bezpieczeństwo własnych dzieci?
Jest jeszcze jedna opcja - to, że bogatsi mieli lepiej, bardzo dzieliło ludzi w dystryktach a Kapitol chciał, żeby byli podzieleni, żeby czuli do siebie nienawiść - bo to zmniejszało szansę, że zjednoczą się przeciw niemu w powstaniu.
A zawodowcy pochodzili z dystryktów 1, 2 i 4 - najbogatszych. Tam mieli najlepsze warunki i od najmłodszych lat przygotowywali dzieciaki do walki, tak, by miały większe szanse w Igrzyskach. W tych dystryktach też najczęsciej trafiali się ochotnicy i njaczęściej pochodzili z nich zwycięzcy. A i zawodowcy najczęsciej na poczatku zawiązywali sojusze właśnie między sobą i "polowali" na innych zawodników w grupie.