Jako że na ekranach kin już część druga zatem postanowiłem WRESZCIE rzucić okiem na część pierwszą, która szturmem podbijała kina w zeszłym roku. Zatem zobaczyłem i... doprawdy nie rozumiem tych ochów i achów nad tym filmem. Nie chcę się tu wymądrzać, iść „pod prąd”, nie mówię też że to „dno”, czy coś w tym stylu, ale jakby ktoś mi kazał jednym słowem określić to co zobaczyłem – wybrałbym słowo PRZECIĘTNOŚĆ. Ni mniej ni więcej. Nic jakoś specjalnie nie razi, z drugiej strony absolutnie nic nie zachwyca. Aktorzy grają całkiem nieźle, niektórzy są przy tym nawet sympatyczni, inni groteskowi (ale mieli tacy być). Zarys fabularny również ciekawy (taki mix Running Man’a z Truman Show i Lord of the Flies). Czegoś tu jednak brakuje. Nie do końca wiem o co chodziło twórcom. Momentami wygląda to niemal jak ckliwy film familijny, a za chwilę krwawa rąbanina. Do tego trochę trudne do zaakceptowania pajacyki typu – idzie wesoła czeredka przez las i wyrzyna tych co napotka. Już sama reguła „tylko jeden przeżyje” – powinna była zapobiec takim nonsensom. A już na pewno każdy powinien mieć przynajmniej tyle instynktu samozachowawczego żeby się pilnować nocą, kiedy to chyba najłatwiej pozbyć się najsilniejszych rywali. A tu się okazuje że to już istni bracia/siostry krwi byli i pospali się razem jak te susły, aż dziwne że urocza i wszędobylska Murzyneczka nie wydziobała ich wszystkich po kolei tej jednej nocy.
Z drugiej strony jak już się zaczynałem męczyć podobnymi mieliznami, pojawiał się jakiś motyw który autentycznie mi się podobał np pomysł ze „sponsorami” i ich wpływ na „widowisko”. Albo subtelny sposób podkreślania scen całkiem ładną muzyką, to dosyć niespotykane, ale tutaj często po prostu niemal cisza „grała”. Rzadkość w tego typu produkcjach. Reasumując, na pewno nie jest to zły film, co nieco także brakuje żeby nazwać go dobrym, ale potencjał jest.
6/10
Dla mnie to jedna wielka kupa gówna i bardzo żałuję, że wybrałem się na to do kina.
Po pierwsze: zdjęcia
Tak amatorskiej roboty w kinie nie widziałem od lat. Takie zdjęcia mógłby zrobić dosłownie każdy, zero szukania ciekawych kadrów, kicz, brzydota, jakby jakiś pierwszy lepszy Janek biegał se z kamerą po lesie i później zmontował efekty na film.
Po drugie: efekty
CGI za pięć dolarów, ten efekt płomieni, po prostu żenada.
Po trzecie: psychologiczne przedszkole
Siadając na fotelu kinowym niezmiernie intrygowała mnie kwestia, w jaki sposób scenarzyści wiarygodnie przedstawią wzajemne zabijanie się dzieci. Oczekiwałem opowieści o tym, że człowiek zdolny jest do wszystkiego, odpowiednio zmanipulowany, postawiony pod ścianę i przy właściwych warunkach. Albo o tym, jak własne demony nas przerastają i o naszej bezsilności wobec nich. A co dostałem? O ZGROZO, DOSTAŁEM BANDĘ SKRAJNIE PRZERYSOWANYCH I PRZEPAKOWANYCH TESTOSTERONEM ORKÓW!!! To po jednej stronie, po drugiej stronie wątłe niewiniątka... POWAŻNIE??!! Jak można było w tak obrzydliwy sposób to wszystko posklejać!? Toż to haniebne i obraża mnie jako widza.
Wyszedłem z kina po prostu zniesmaczony.
Poza tym film jest fatalnie napisany, ale nie chce mi się już na ten temat rozpisywać. Zbyt dawno go widziałem.
Zdjęcia? Fakt, widywało się już lepsze kadry, ale żeby aż tak raziły? Może w kinie lepiej widać. Zdjęć lasu/dżungli jak z pierwszego Predatora nie oczekiwałem i takich to już się chyba nieprędko doczekam.
O tym czymś co nazwałeś psychologicznym przedszkolem, już coś wyżej napisałem i tutaj masz sporo racji.
Orkowie kontra Hobbici. No cóż nie zawsze się kończy tak jak u Tolkiena ;) Skoro jedni całe swoje życie trenują, ćwiczą się w walce, następnie zgłaszają na ochotnika, żeby pławić się w krwi dla własnych zaszczytów i sławy, to trudno oczekiwać że będą nagle biegali wystraszeni po tej niby-wyspie i walczyli ze swymi demonami. Z drugiej strony 12latek którego los odrywa niemalże od maminego cycka czymże ma być jak nie mięsem armatnim dla tych pierwszych? I tak sobie myślałem oglądając ten film, a szczególnie jak te wielkie dzieci wyrzynają małe dzieci, że pokazywanie tego to jest chyba sedno tych całych "igrzysk". Żeby łamać raz w roku kręgosłup w Narodzie, skłócać na nowo Dystrykty, pozbawiać ludzi nieustannie nadziei - to ostatnie zresztą DOSŁOWNIE zostało powiedziane. I znowu masz rację TO JEST obrzydliwe. Tyle że... TO NIE JEST w żadnym razie wada filmu.
No, cóż, dla mnie tak maksymalnie spłycona psychologia postaci to wada.
Zabieg, o którym mówisz, czyli "jedni trenują całe życie żeby wziąć udział w igrzyskach i dlatego są tacy okrutni" nazywamy "ułatwianiem sobie zadania" przez autora. Pójście na łatwiznę. Skrót, co by się zbytnio przy kombinowaniu czegoś wartościowego nie namęczyć.
OK, spójrz na to z drugiej strony.
Taka sytuacja. Dobierają oto samych przypadkowych dajmy na to - 17latków (czy innych równo-latków). Nikt tam nie będzie chciał początkowo nikogo zabijać (przyjmujemy że trafiają na normalnych), ale głód, strach, zmęczenie i różne, coraz bardziej wyrafinowane sztuczki "arcykapłanów" show w końcu zrobią swoje i powoli zacznie się rzeź. To stopniowe przejście od normalności do zezwierzęcenia byłoby wprawdzie (jak słusznie twierdzisz) o wiele ciekawsze z psychologicznego punktu widzenia i być może sprawiłoby że sam film miałby większą siłę oddziaływania. Tylko ja nie wiem jaka miałaby być z tego propagandowa korzyść dla reżimu?
W przypadku sytuacji przedstawionej w filmie potrafię zrozumieć czemu ma służyć obrzydliwy widok wielkiego bydlaka-ochotnika z Dystryku_X ścinającego bez litości bezbronne dziecię z Dystryktu_Y - sprawi on tyle że ludność Dystryktu_Y będzie najbardziej wk... na cały bez wyjątku Dystrykt_X z którego taki bydlak pochodzi, nieprawdaż? Cel Reżimu osiągnięty.
Natomiast w tej hipotetycznej sytuacji u góry posta, co najwyżej będzie widać na ekranie jak dwa szkielety, z obłędem w oczach, i pianą na pyskach, będą się drzeć i szarpać w zwierzęcym dążeniu do przeżycia. Zatem pytanie do Ciebie. W którą stronę skieruje się wtedy gniew odpowiednio ludzi DX i DY i nie tylko ich zresztą? Toż ten cały Snow po pierwszym takim show miałby Powstanie gotowe ;) To "pójście na łatwiznę" ma tutaj całkiem solidne podstawy.
Zresztą to tylko takie tam moje rozważania i wnioski które mi się rzuciły podczas oglądania. Książek nie czytałem, może tam to jest bardziej czytelnie przedstawione, filmy z reguły sporo uproszczają i skracają. Całkiem możliwe że chodzi tam o coś całkiem innego. To by musiał ocenić ktoś kto ogarnął całość tej historii. Czy to się klei czy nie.