Jak tylko dostałem film w swoje ręce to po prostu cieszyłem się jak głupi. 300 było
świetnym filmem, który mogłem oglądać nawet po 3 razy dziennie (nigdy tego nie
zrobiłem ale ledwo się powstrzymywałem). Skoro reżyserem filmu jest reżyser 300 a
Mickey Rourke gra tu czarny charakter to film przecież nie mógł się nie udać! Ale jednak
się nie udał a próg kaszanki został przekroczony przez ten film. Po pierwsze fabuła, która
była łatwa i monotonna. Główny bohater jest super mega świetnym herosem od
samego początku i nawet nie dziwi go ten fakt. WRĘCZ PRZECIWNIE!! Nawet z radochy
zalicza Wróżbitkę, która mu to przepowiedziała. Drugą sprawą są kostiumy. Zeusa i
Hyperiona(Rourke) jeszcze zdzierżę ale Posejdon wygląda jakby miał jelita nawinięte na
uszy. Widać Prometeusz jest fanem księżniczki Lei. Jedyną dobrą rzeczą w tym filmie były
walki. Walki na ogół były zrealizowane dobrze (w końcu całe 300 to była jedna wielka
sieka więc na tym polu zawieść nie mogli), widowiskowo i to właściwie były jedyne
momenty, które łącznie trwały może 20 minut, które były w stanie się spodobać. Ogółem
film był tak kiepski, że końcówki już nie wytrzymałem i po prostu rozłączyłem. Oceniam
film na 2/10 a to 2 jest tylko ze względu na to, że Mickey Rourke jednak trochę ten film
ratuje no i walki też są jeszcze w miarę. Ogółem nie polecam filmu. Lepiej obejrzeć
Starcie Tytanów albo po prostu powrócić do tego co dobre czyli 300. Jeśli kręcą was
takie klimaty również polecam Spartakusa.
Chciałbym Cię tylko wyprowadzić z dość poważnego błędu - reżyserem tego filmu nie jest Zack Snyder reżyser 300. On raczej tak średniego filmu chyba by nie nakręcił. Jedyne co ten film trzyma to efekty i tak jak napisałeś sceny wali które notabene chyba są żywcem wzięte z God of War. Jeżeli ktoś chce się rozerwać i bezmyślnie popatrzeć na ścinanie głów to polecam.