Kolejna z tych superprodukcji, które w kinie można obejrzeć i nawet jakoś się przy tym bawić, a później spokojnie zapomnieć, bo oglądanie tego w telewizji czy na DVD już nie będzie tak przyjemne. Ciężko mi się było w ten film wczuć, bo fabuła jest szyta takimi grubymi nićmi, że w zasadzie trudno jest zżyć się z jakimś bohaterem bądź któremuś kibicować. Nieraz ciekawsze od tego, co działo się na ekranie, były komentarze z sali typu „No i to tyle w kwestii jasnowidzenia”, «spojler» gdy Tezeusz deloruje Fredę «koniec spojlera» czy „Release the kraken!”, gdy na ekranie pojawiał się Zeus. Tym niemniej oglądając toto po kilku piwach bawiłem się nawet znośnie.