PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=500891}

Incepcja

Inception
2010
8,2 648 tys. ocen
8,2 10 1 648396
7,9 76 krytyków
Incepcja
powrót do forum filmu Incepcja

Na film oczekiwałem dość długo i wreszcie dzisiaj nastał ten upragniony dzień, gdy miałem dość czasu by wybrać się na seans. Jakie wrażenia? Niezbyt rewelacyjne.
Co ja mogę tej produkcji wytknąć? OGROM rzeczy.
Zacznijmy od kwestii takich ogólniejszych w fabule:
1) Najlepszy w swoim fachu Złodziej Myśli. Jeżeli twierdzicie, że nie stać go na na tyle dobrego hackera, który by się włamał do bazy danych rządu, wymusił szantażem zmianę danych lub choćby zmienił tożsamość... Tak, wiem, że się zajmował do tej pory zarabianiem kasy na to. Ale ileż można? No dobra, to można ew. pominąć - powiedzmy, że miał słabego księgowego, ew. cały świat stanął przeciwko niemu. To akurat najbardziej wątpliwy zarzut, być może na siłę zrobiony. Ale reszcie już daleko do tego.
2) Główny punkt fabuły. Incepcja? Ale że niby to jakiś kamień filozoficzny ekstraktorów czy co? Rany piekielne, wyobraźcie sobie tylko: macie jakiegoś faceta i świat, którym możesz DOWOLNIE manipulować wokół niego. Mówicie - raj dla manipulatorów i psychologów, którzy w takim środowisku mogliby mu na resztę życia wmówić, że jest mikroskopijnym wielkim kosmicznym chomikiem? Niestety najwyraźniej w Incepcyjnym Real World jeszcze się taki nie narodził, który by umiał posługiwać się finezją.
3) PRZEWIDYWALNOŚĆ. Przepraszam, ale czy ten film kogoś zaskoczył po ew. 1/3 filmu? Niech mi ktoś powie, że już wtedy nie wiedział o tym, że tak naprawdę to on spowodował śmierć swojej żony, jak to się stało itp. Ew. to, że w finale na pewno dojdzie do jego konfrontacji z przeszłością i ponownie - itp. Bo praktycznie wszystko dało się przewidzieć...
4)...nawet to miałkie zakończenie. Tak, wiem, że są tu osobnicy na forum, którzy uważają, że spinner powoli zaczął się chylić ku upadkowi (co jest niesamowicie wyraźnie pokazane) przez złośliwość Ducha Cienia Żony lub ew. zachcianki reżysera, a tak naprawdę kręcił by się w nieskończoność, bo to był sen. Tu drogich Państwa rozczaruję - to jest poważna dewaluacja bodźców wysłanych do mózgu przez Wasze gałki oczne. A szczerze praktycznie właśnie od tej 1/3 filmu właśnie liczyłem po cichu na takie zakończenie - 2 sekundy kamery na obracający się bączek i ciach, koniec filmu, a potem nocne dywagacje na temat alternatywnych historii w filmie. Jeszcze głębiej miałem nadzieję, że to wszystko okaże się snem, a scenarzysta na końcu skopie, wymiętoli, poćwiartuje i ponownie złoży do kupy mój mózg takim "wyjechanym" wytłumaczeniem swojej fabuły, że na następny dzień jeszcze będę oszołomiony zbierał swoją szczękę (a było takich filmów już dużo). Ale po co - macie szczęśliwy, banalny wręcz happy end...
5) Limbo. Miało być coś na wspomnienie o czym najstarsze wygi w filmie będą wiły się po podłodze w desperacji i rozpaczy, modląc się do Najwyższego o późniejsze zabranie do nieba, a wyszło... Tak, wcześniej jakiś użytkownik w swoim FAQ wyjaśnił na czym polega wyjątkowość limbo. Choćby cytat: "52. Jak Cobb i Ariadne dostają się do Limbo?
Podłączają się do Dream Machine na poziomie trzecim, a że jest to ostatni zaprojektowany, to niżej jest już tylko Limbo."
A więc co? Limbo to po prostu niezaprojektowany sen? Wcześniej była wersja o przekształceniu snu w przeświadczenie o realizmie tego snu. Też odpada.. w takiej sytuacji dla jednej osoby dany świat (ten sam) może być limbem, a dla drugiej zwykłym snem. Implikuje to, że "limbo" jest jakimś kompletnie niepotrzebnym zwrotem. Ew. temu kto to wyjaśni - konia z rzędem!
6) Ktoś już wcześniej poruszył temat niezbyt dobrze oddanemu upływowi czasu w innych "sferach", a najbardziej w "limbo". Tu bym bardziej przychylił się do twierdzenia, że człowiek w snach się nie starzeje, ew. może tych korekt dokonywać jego podświadomość, lecz sam może się stać kim tylko chce. To by wyjaśniało dlaczego główny bohater na końcu spotkał wiekowego już dziadka - to był po prostu koszmar tamtego - umierać w zgorzkniałej samotności... Ale w ten sposób odpada wersja o naturalnej śmierci w snach, którą autor FAQu gdzieś tam napomknął. Coś się więc tu wydaje nielogiczne...
7) Fascynowała mnie pewna strzelanina na ulicy, w której niektórzy z ochrony umysłu prawie że z perfidnego przyłożenia strzelali z automatów do osób w samochodzie (przecież ich końcówki luf prawie w tym aucie były...). Wiem, to Hollywood, ale litości... Zresztą inne strzelaniny na niewiele większym poziomie zostały rozegrane..
8) Chyba największy zarzut. Fabuła ogólnie z zarysu jest bardzo ciekawa (wreszcie coś nowego w kinematografii! Uaa!!), ale niestety zrobili z niej amerykańską papkę dla niezbyt rozwiniętych umysłowo. Aż strach pomyśleć kto miał być targetem. Anyway - piękny zarys fabuły uproszczono do żałosnego minimum, by film mógł zostać zrozumiany. Także mamy film napakowany efektownymi bezsensami (tak jawnie cisnącymi się na oczy, że aż czasem oczy trza zamykać) - tu jakieś wybuchy, tu ciągłe strzelaniny, ucieczki itd. A na końcu? Tak, oczywiście, że sejf. No bo gdzie ludzie trzymają swoje sekrety jak nie w sejfie? Już Freud pisał bodajże "Wszyscy ludzie zamykają swoje najgłębsze sekrety w sejfach". Świat snów, wyobraźni, kreacji, finezji... wyobrażacie sobie te możliwości kradnięcia myśli?!... nie, ja po prostu nie mogę wytrzymać z powodu tego co z tym zrobili. Masakra.
9) Kontynuacja powyższego - po obejrzeniu filmu nikt mi nie wyjaśni jak naprawdę działa rzeczywistość w tych snach, ani kto nim rządzi. Tak, wiem, reżyser, by bohaterowie zawsze byli "na krawędzi", ale nie o to mi chodzi. A jakby co - 4 konie z rzędami!
10) I niech ktoś mi wyjaśni po co im była ta dziewuszka-architekt.. nie, nie powtarzajcie fragmentów filmu. Pomyślcie, a potem udzielcie mi logicznej odpowiedzi.

Proszę, niech ktoś posługujący się logiką fan filmu odpowie na moje zarzuty, bo albo ze mną coś nie tak, albo z resztą świata...

RoanShiran

zastrzegam nie czuje ie fanem ale posługuje sie logiką ;)

1)
- od czasu ucieczki do czasu zdarzeń mija max 2 lata - to dużo i nie dużo zarazem
- gdyby profesja była tak popularna jak sugerujesz to trudno było by o ofiary, gdyż wszyscy biznesmeni by się przeszkoli pod tym wzgledem, a przy Fischerze byli mocno tym zdziwieni
- nie jest to profesja która reklamujesz w necie, trzeba być ostrożnym, gdyż pokrzywdzeni też chetni by go odnaleźli nie tylko władze usa
- zarobek na czysto trudno ocenić jeśli każda akcja wymaga przygotowań i to czsami sporych
- jak widać było na filmie nie wszysko szło jak po maśle a wtedy pieniążków nie ma a i głowy trzeba pilnować
- wszystko co robił zaznaczone było piętne straty żony, w takich sytuacjach ludzi enie zawsze robią to co innym wydaje się logiczne

2)
- incepcja może się udać tylko jeśli nie działa na szkodę ofiary - słowa o pojednaniu itp, nawet przy hipnozie mówią o tym że nie da isę zmusić kogoś do tego czego ewidentnie chce
- dokonywali tego w zasadzie pierwszy raz - eksperyment - zejście na poziomy snów na które mało kto wchodzi, zaszczepienie idei podświadomosci która przyjmie ją jako swoją co jest najtrudniejszym zadaniem
nie ma mowy o żadnej dowolnej manipulacji, sama podswiadomość broni się przed czymś takim

3) i jakie to ma znaczenie? rozumiem że należysz do grona widzów których trzeba zaskakiwać w wyjątkowo wyrafinowany sposób, jednak u Nolana im bardziej jesteś pewny tym więcej ci umyka
grę w szachy też przewidzisz - przegrana, wygrana, remis ... jednak nie tylko o to w tym chodzi

przewidywalność opiera się na ograniczonej liczbie możliwości w danej sytuacji
mając mężczyznę, którego dreczą wspomnienia o żonie można śmiał stwierdzić że zginęła tragicznie, jeśli myśli o niej stają się obsesją a ona sama, w tym przypadku we snach, jest wobec niego wroga to trudno ominąć jedno z nasuwających się rozwiązań - to on się do tego przyczynił
dlatego przewidywalność nie jest niczym złym, jest to logiczny ciąg pewnych zdarzeń i sygnałów, które w filmie twórca pokazuje ijest owiele mniej rażaca niz nielogiczne działania, które zaskakuja

4) "...banalny wręcz happy end..." skoro jesteś tego taki pewien ...każdy widzi to co widzi i tu nawet nie będę dalej rozważać

5) limbo to miejsce gdzie świadomość i podświadomość zatracają umiejętność rozróżnienia czy są we śnie czy na jawie co powoduje że się nie budzą
limbo to już nie sen, nie wiem, śpiączka dla ciała w realu? coś w tym stylu

"w takiej sytuacji dla jednej osoby dany świat (ten sam) może być limbem, a dla drugiej zwykłym snem"
zwykłym snem nie jest ale można tam wejść przez sen jesłi się wejdzie za głęboko
panna A weszła tam z Cobbem tylko dlatego że on już tam był, a jego podswiadomość miała w pamięci to co tam sworzył razem z Mal i odczytywała jako nie real, dzięki temu Cobb miał świadomość gdzie jest i oboje byli bezpieczni :) (wymyśliłem to teraz)

czyli trafić można tam na różne sposoby ale wyjściem jest taki sam problem, jak nie wiesz gdzie jesteś nie wyjdziesz


6) Największy błąd przy takim filmie uwierzyć że jest tak jak ktoś inny mówi - po co czytasz to FAQ, tam są też ewidentne błędy ;)
biorąc pod uwagę, że mamy świadomość, podświadomość i nawet nadświadomość całość robi się skomplikowana i teraz od wiedzy każdego widza zależy jego interpretacja
- w filmie zostało wyliczyne, że na każdym kolejnym poziomie snu czas płynie szybciej, zrobili to na podstawie dwóch poziomów wchodząc świadomie w sen, kolejny trzeci poziom jest juz tylko matematycznym załozeniem, podobnie jak limbo czy poziom IV jak piszą niektórzy
- jednak do limbo trafia się z oszukaną świadomością i chyba też oszukaną podświadomością, jeśli trafiło się tam przez śmierć, podświadomość tworzy automatycznie otoczenie która zaakceptuje świadomość i obie sobie żyją w błogim zadowoleniu, a skoro podświadomosć też nie czuje czasu to jak ma go dostosować do matematycznych wyliczeń
to jest mozliwe tylko w przypadku gdy na IV poziom wchodzi sie świadomie
moim zdanie w limbo czas płynie wtaki sposób jak ustali podświadomość

naturalna śmierć w śnie - wątpie by podświadomość dążyła do śmierci samej siebie, chyba że u kogoś ze skłonnościami do samobójstw, więc stan w którym jest zawieszona trwa do śmierci ciała w realu, bo jeśli sama potrafi zarządzać czasem w limbo to po zestarzeniu się czas może np zwolnić lub trwać wiecznie ten sam
ale to oczywiście moje teorie a nie fanów filmu

7) ciekawi mnie jedno czy ochrona może zabić swojego właściciela... bo jeśli nie i tylko chcieli zabić ingerujących/obcych to nic dziwnego ze pudłowali skoro właściciel był między nimi
a tak serio nia ma to znaczenia na samą fabułę... dla niektórych moze być irytujące i śmieszne ale to tylko tło

8) a gdzie Amerykanie trzymają swoje sektrety jak nie w sejfie? sejf z definicji miejscem bezpiecznym, ja wiem że u nas ciągle modna jest skarpetka ;)
i zapominasz, że sejf jest sugerowany Fischerowi... więc jego poswiadomość go wykorzystuje, co więcej on nie ukrywa swoich myśli w sejfie on je tam odnajduje

9) snem rządzi śniący :] gdy sie obudzi jego sen sie rozpada, więc on ma decydujący głos,
Kontynuacja powyższego - po obejrzeniu filmu nikt mi nie wyjaśni jak naprawdę działa rzeczywistość w tych snach, ani kto nim rządzi. Tak, wiem, reżyser, by bohaterowie zawsze byli "na krawędzi", ale nie o to mi chodzi. A jakby co - 4 konie z rzędami!

10) skoro pytanie brzmi "po co IM" to odpowiedź jest prosta
scenerie snów/ramy/konrukcje itp tworzy architekt, Cobb swojego stracił bo ich zdradził, sam nie mógł tego robić bo jego podswiadomosć miała inne problemy i te sny były nimi obarczone - do tego była ta dziewuszka, technicznie rzecz biorąc (oczywiscie to moje gdybanie) z każdym śniącym poszczególny poziom snu omawiała plan snu który zaprojektowała, prawdopodobnie wchodziła z nim w sen gdzie tworzyli taki "prototym" już realnie by potem śniący sam mógł odtworzyć wszystko to co trzeba ze zwróceniem uwagi na poszczególne miejsca

nazmyślałem co mogłem :)

thengel

10) Oczekiwali od architekta, że zaprojektuje każdy poziom tj. teren o powierzchnii co najmniej kilku kilometrów kw. z dbałością o takie detale jak wełniany dywan- i to przy pomocy tekturowych makiet. To jest jakaś mrzonka.

ocenił(a) film na 2
RoanShiran

Co do pytania dziesiątego, niby by projektowała zawiłość teatru sennych działań tak, by wyśnione i wytrenowane projekcje nie przedostały się zbyt szybko do terenu działań agentów. Tylko jedno mi nie gra. Jest jak zwykle na szybkiej montażówce pokazane jak "projektują" niby ten teren. Powiedzcie mi jedno. Skoro agenci od razu znajdują się przy celu, to czy niby wytrenowane projekcje celu nie mogą też od razu przy nim się znaleźć? Więc po kiego diabła projektowanie? A Skoro można sobie wyśnić wszystko to dlaczego wyśniono sobie tylko kałasznikowa z pieśnią na ustach "trzeba śnić z rozmachem... tralala" skoro dla mnie śnienie z rozmachem to co najmniej skrzydło ef szesnastek? Wcale nie trzeba śnić od razu o robotach z transformers, ale czy nie można wyśnić sobie przechodzenia przez ściany? Super extra bondowskich gadżetów? Tylko jakiegoś stuletniorupieciowego wana? Słabość fabuły dodatkowo gmatwa jakaś lala, która zgłupiała od przedawkowania środków nasennych...i znajduje się w filmie chyba tylko dlatego, że reżyser zdał sobie z płytkości pierwotnego scenariusza i dodał tą lalę tak by coś się działo "nieliniowo". Dodatkowo odczuwanie przeciążeń... niby OK ale ile razy się wam śniło na odwrót? Że spadaliście leżąc na kanapie? Tutaj nie ma choćby oklepanego motywu sennego z lataniem czy spadaniem. Masakra panie masakra. Podpisuję się pod wszelaką krytyką tego filmu bo kiepski jest. Mnie rozśmieszył bardzo. Zwłaszcza ostatnia scena jak byli tymi śnieżnymi marines... aaaa właśnie, kto decydował o tym gdzie dany sen się dzieje? Czyżby Pani architekt nagle pomyślała sobie, że utrudni naszym agentom zadanie i wyśnił sobie więzienie w alpach? Nawet gdyby to tłumaczyć "bronieniem się" podświadomości atakowanego w śnie, to wymyślił bym sobie przynajmniej skrzydło ef szesnastek. Zauważcie PROJEKCJE i niczego nie podejrzewający cel potrafi sobie wyśnić POCIĄG zasuwający przez miasto (czy wyśnił to sam Leoś napadnięty w podświadomości przez tą ćpunkę tego nie pamiętam) to nasi jak już pisałem wyśnili sobie tylko JEDNEGO kałacha. Śmiech na sali panowie.

Crazy_Ivan

Nie rozumiem po co usypiali Saito żeby wykraśc mu dokumenty. Nie mogli równie dobrze tego zrobic w realu?

ocenił(a) film na 2
mipal_2

Już nie pamiętam dokładnie tych akcji, wiem tylko, że film był cienki... :)

mipal_2

No właśnie we tym rzecz że nie mogli! Te całe 'dokumenty' były zawarte w jego umyśle, co jednocześnie oznacza, że w realnym świecie nie były nigdzie zapisane. Tylko w ten sposób mogli je wydobyć bez wiedzy Saito.

ThomasPPL

Przecież i tak ich nie uzyskali!

mipal_2

No nie, misja się nie udała, bo Saito się zorientował że śni. A co to ma do rzeczy?

ThomasPPL

To, że w rzeczywistości też mogli mu przyłozyc pistolet do głowy i zarządac wyjawienia informacji.

mipal_2

No to wtedy film nie miałby sensu :)

RoanShiran

Film był robiony tak:
-najpierw zrobimy coś nietypowego, np. odwrócimy miasto do góry nogami, puścimy pociąg przez sam środek ulicy i ogólnie zrobimy coś nowego, czego jeszcze nie było, wydamy masę kasy na efekty, wsadzimy jakiegoś popularnego aktora
-później wymyślimy fabułę, sens jakiś tego wszystkiego.
Miało być dobrze a wyszło coś mdłego, trudnego do strawienia i na siłę rażącego efektami i zawiłościami, które są w gruncie rzeczy jak łamigłówki dla głupich. Film robiony bez namysłu, męczący bardzo widza, muzyka siada - a nawet leży. Nic specjalnego, nic nowego, głupie, przekolorowane - w sam raz dla Amerykanów. Taka moja opinia.

ocenił(a) film na 10
Fryzomaniak

Nastepnym razem jak stwierdzisz, ze film jest dla Ciebie ciezki w odbiorze, to po prostu popros mame zeby siadla obok i tlumaczyla Ci co trudniejsze momenty, bo tak to widzisz co sie dzieje: przyjemnosci z ogladania filmu nie masz i w dodatku czujesz sie sfrustrowany, poniewaz ilosc informacji i zawilosci w fabule zdecydowanie Cie przerosly.

drake265

Rozumiem, że moja opinia nie była aż tak konstruktywna - ale po co mam powtarzać poprzedników. Nie mam zamiaru wchodzić z Tobą w "dyskusje" (jeżeli w ogóle wiesz co to jest), jednak muszę odpowiedzieć. Każdy ma prawo do oceny filmu - to po pierwsze. Zachowujesz się jak szczeniak (nie wiem, może chciałeś być fajny), swoją wypowiedzią pokazałeś klasę i dojrzałość, umiejętność dyskusji oraz opanowania, krytyki jak i kultury osobistej. W dodatku nie potrafisz czytać ze zrozumieniem - wyraźnie napisałem, że ,,są w gruncie rzeczy jak łamigłówki dla głupich". Polecam filmy Lynch'a, tam masz trochę myślenia - może za rok opiszesz, że załapałeś. Ale przyznać Ci trzeba, że podstawy demagogii już praktykujesz. Jedyne co mnie przerasta to poziom Twojej bezmyślności i braku kultury. I pozwól, że oleję ciepłym moczem Twoje następne wypociny, tak jak i poprzednie, bo nie rusza mnie jakoś cały ten Twój szczeniacki odzew. Takich jak Ty powinno się usuwać z forum, nie tego tu szukamy - jak szukasz zaczepki to biegnij do swojej piaskownicy.

Fryzomaniak

A mnie się film podobał. I to bardzo. Lubię, kiedy film wywołuje pracę szarych komórek, natomiast nie mam zamiaru spędzać mojego czasu na roztrząsaniu go, wchodzeniu głębiej w fabułę, bo po prostu nie widzę w tym nic pożytecznego. Rozkładanie wszystkiego na części pierwsze, zepsułabym sobie radość z oglądania. Nazwij mnie kretynką i jedną z tej masy zwykłych ludzi, którym ten film się podobał, cóż, z tego, co widzę, to podoba się on znacznej większości, więc to chyba nie z nami jest coś nie tak ;) ale nie ważne, życzę Tobie i wszystkim ty, którym się nie podobało, by znaleźli swój ideał. Ale nawet jak znajdziecie, to pewnie i tak się nie przyznacie :)

masquerade__

Właśnie chodzi o to, że ten film był prosty, a te całe zawiłości nie były jakoś trudne do zrozumienia ale było ich kilka... Taki przerost ilości nad jakością, formy nad treścią wg mnie. I tak bym podsumował ten film - przerost ilości nad jakością. Ale właśnie do głębszych przemyśleń się nie nadaje, lepszy jest do samej przyjemności z oglądania - i tu wchodzimy na arenę gustów w naszej dyskusji. Co do większości - istnieje duża różnica między normą ilościową a jakościową ;) I nigdy w życiu nie nazwałbym Cię kretynką - nie po takiej odpowiedzi :P
A ideałów nie ma przecież ;)

Fryzomaniak

To była wielka produkcja, a po takich nie ma sensu spodziewać się, że dadzą do myślenia. Tutaj fabuła jest inna, nowa, świeża, ale też jasna i klarowna, owszem, zmusza widza w pewien sposób, do myślenia, żeby się nie pogubił (np. w momentach skoków do kolejnych etapów snów), ale nie ryje bani, że tak powiem, zawiłością. Lubię, kiedy film cieszy oko, a fabuła jest ciekawa i w ciekawy sposób przedstawiona, nie cierpię natomiast, kiedy widz jest zmuszany do dorabiania sobie Bóg wie jakich teorii, ale tutaj też są filmy i filmy. Bo po obejrzeniu jednych łatwo można dojść do pewnych wniosków, po obejrzeniu drugich, każdy ma własną teorię i wtedy, na filmwebie chociażby, następuje wysyp krytyków filmowych, każdy ma bardziej bujną wyobraźnię, a na koniec niekiedy i tak okazuje się, że film nie miał żadnego przekazu, a był jedynie oczkiem puszczonym w kierunku takich właśnie domorosłych krytyków.

Gusta. No widzisz. Wg mnie Incepcja to przede wszystkim jakość, chociaż jeśli chodzi o ilość, to nie zaprzeczę, bo to widzi każdy. Poza tym ten film ma taką fabułę, że choćby człowiek chciał, to i tak nie będzie w stanie zmusić jakkolwiek umysłu do przemyśleń nad nim, bo się po prostu nie da. Tutaj nie ma nad czym myśleć, trzeba po prostu nadążać ;)

A co do ideałów... Są, ale to już inna bajka :P

ocenił(a) film na 3
Fryzomaniak

fajne 'muzyka siada a nawet leży'
mam podobne wrażenia - więcej formy, mało treści

ocenił(a) film na 1
RoanShiran

popieram, slaby film