nie pewien istotny szczegół, możn by powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia ze squelem. A mianowicie: W "szóstym" główny bohater "widział tylko to, co chciał widzieć" - świat zmarłych w jego przekonaniu nie istniał. I właściwie można było powiedzieć o każdym zmarłym człowieku to samo - trupy nie widziały się na wzajem, ale za to miały kontakt fizyczny z ludźmi. Za to w "The Others" sytuacja ma się nieco inaczej: otóż Grace rozmawia z nowo przybyłymi gościami, którzy okazują się być martwi, jak ona sama i jej dzieci. Konkluzja jest podobna: w obud przypadkach bohaterowie odkrywają swoją zagadkę istnienia. Jednak jeśli idzie o samą zawartość merytoryczną filmu i "the end" to filmy ze sobą kontrastują. I tak Malholm pod koniec uśmiecha się i mówi: "wydaje mi się, że powinienem już iść kochanie, eygląda na to, że musiałem tylko zrobić kilka rzeczy" - doprawdy piękna i wzruszająca końcówka. Jeśli chodzi o Grace to mówi: "to nasz dom, nigdy go nie opuściamy" co sugeruje, że kobieta ta właściwie nigdy nie zazna spokoju. POnadto nastrój panujący w obydwu filmach jest nieco inny, o czym zresztą zdążyłeś się przekonać. I jeśli nawet powiesz, ża zakończenie "The Others" jest bardziej zaskakujące to trzeba wiedzieć, że jest w mniejszym, bądź większym stopniu kalką tego pierwszego filmu, więc pierwszeństwo należy reżyserowi "Szóstego zmysłu" i "Niezniszczalnego". Zresztą ja nie miałem wątpliwości po objerzeniu jego pierwszego filmu, co do konkluzji w nim zawarych w filmie. PO prostu żadnnych wątpliowść i żadnych wpadek w scenariuszu. WSzystkop dopięte na ostatni guzik. W "The Others" można mieć wątpliowści, co do nitkórych elemtów filmu. Jednak mniej dociekliwi mogą ten aspekt nazwać po prostu tajemniczością filmu, który specjalnie pozostwia niektóre karty zakryte. Ogólnie "The Others" wywarł na mnie spore wrażenie, ale mówienie iż jest horrorem wszechczasów to jednak przesada. Ja oceniam w miarę wysoko:
7,5/10
to był listy do jednych z członków klubu filmowego
pozdrwiam wszystkich kinomanów i pamiętajcie,m jeśi dajecie komentarz do jakiegoś filmu to pamiętajcie: powinien zaweirać własne zdanie, ale przy tym nie irytować innych ludzi wielbiących film. Jeśli są płytkie wywody, a przy tym tekst taki zawiera sporą ilość wulgaryzmów to świadczy to tylko o nisikiej inteligencji "twórcy" i jego nieumiejętności pisarskiej..................................