PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=375629}
8,0 394 285
ocen
8,0 10 1 394285
6,0 48
ocen krytyków
Interstellar
powrót do forum filmu Interstellar

Bajka bez ładu i składu, w dodatku udająca "naukową". Z koszmarnymi dialogami i wszystkim tym, co jest najgorsze w amerykańskich filmach: tani patos, łzy, itp. Faktycznie, czas można ściskać i rozciągać, ale nie można sprawić, by płynął wstecz. Tak więc nikt mi już nigdy nie wróci trzech godzin straconych na to badziewie.

ocenił(a) film na 6
michal_olo

No i właśnie na tym pic polega, że tobie taka kiepska wizja odpowiada i dajesz 10, a mnie, ze względu na różne durnoty ta historia nie urzekła i dałem 6. Trzeba być ułomnym żeby niedociągnięcia w filmie usprawiedliwiać uzasadnieniem że "reżyser miał taka wizję".
Idąc takim tokiem myślenia, wszystkie gnioty, nawet te najgorsze powinny dostać dychę, bo przecież zawsze można uzasadnić że "reżyser miał taka wizję".

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
rhotax

Fajnie, że podbiłeś. Dzięki.

rhotax

Heh, padłem :-) Forum filmwebu potrafi być niesamowite :-) Dwóch gości napierdala się przez kilka stron czy coś było nielogiczne czy tylko nieprawdopodobne :-)

ocenił(a) film na 1
hyrkan

Tylko po co taki budżet mogli zrobić tak jak sharknado i byłby to taki sam film

ocenił(a) film na 8
dziubas82

Teraz nie jest. Na przykład rekinów mniej.

ocenił(a) film na 10
dziubas82

Taki z ciebie debil ,że za arcydzieło uznajesz Matrixa a za nieporozumienie Interstelar, u mnie jest na odwrót ty kupo gówna

Beke mam z tych rozkmin pseudo specjalistów na filmwebie, od życia, sexu, kosmosu, dzieci i wszystkiego co w życiu jest i można dotknąć ręka. Specjaliści jak cholera...
Śmiesznie się czyta ten wasz bełkot.

Co do pytania, nikt nie powiedział że nie okradają farm, poprostu nie zostalo to pokazane w filmie jak i wiele szczegółów, bo kogo by interesowało oglądanie w przydługawym filmie, takich bezsensownych scen nie wnoszących nic do samego filmu.

użytkownik usunięty
sdn

"nikt nie powiedział że nie okradają farm, poprostu nie zostalo to pokazane"

Aha, i dlatego farma jest bez dozoru. Można ją bez problemu podpalić. :-) Bardzo logiczne! Cennych rzeczy się pilnuje. A żywność w świecie zagrożonym wymarciem z głodu jest rzeczą najcenniejszą. Z tych dwóch przesłanek wynika, że farm powinno się pilnować jak oka w głowie.

W każdym filmie jaki oglądałem są sytuacje w których brak logiki, to jest jeden z przykładów, takich przykładów można mnożyć, i nie można rozpatrywać filmów na zasadzie przykładu podanego przez ciebie bo to głupie. "Czemu ten facet w tym filmie nie zrobił tak, to nie logiczne, czemu ta aktorka nie poszła w lewo tylko w prawo to nie logiczne" może to nie logiczne ale tak zostało to przedstawione w filmie. Wracając do chwytania się przez ciebie tematu nieszczęsnych farm i ich ważnego wątku w całym filmie wg którego poprostu akcja się kupy nie trzyma i nie jest możliwe oglądanie go ponieważ nikt nie pilnuje upraw, może po części wyjaśnię albo przedstawie inny punkt widzenia. Można domniemać że ze względu na ten brak jedzenia, powstawały kasty które tą żywność produkowały, i oni mogli być jedną z takich kast. Mogli być pilnowani przez wojsko? Mogli. Mogli być zamknięci w danym środowisku?(ludzi zajmujących się rolnictwem, na rzecz innych) Mogli. Wychowawca w szkole naciskał żeby syn został farmerem, pewnie nie bez powodu. Jeżeli każdy taki duperel o który akurat zapytałeś miałby być wyjaśniony to film by nie trwał 3 godziny a parę dni. To nie było najważniejsze w filmie i pewnie w priorytetach tego filmu również jak i osob kręcocyh ten film może dlatego nie zostało to wyjaśnione w filmie. Ew może nie wyjaśniali żeby ktoś dopowiedział sobie(jak ja) jak to mogło wyglądać, lub ktoś mądry stwierdził że 99% ludzi i tak nie będzie się nad tym zastanawiać.

użytkownik usunięty
sdn

"W każdym filmie jaki oglądałem są sytuacje w których brak logiki,"

Po pierwsze, nie w każdym. Sytuacje zaskakujące, mało prawdopodobne, to nie jest brak logiki. Brak logiki pojawia się np. wtedy, kiedy scenarzysta sam wprowadza jakiś istotny element do świata przedstawionego, po czym akcja dalej toczy się, jakby tego w ogóle nie było.

"Można domniemać że ze względu na ten brak jedzenia, powstawały kasty "

Nie ma o tym w filmie ani pół zdania. Ja też się zgadzam, że na kanwie tego filmu można wymyślić film lepszy, więc już się nie staraj, bo im więcej wymyślisz w zastępstwie scenarzysty, tym bardziej obnażysz niechlujstwo jego roboty.


"To nie było najważniejsze w filmie"

Jak to nie było najważniejsze? Przecież właśnie z powodu klęski żywnościowej odbyła się cała ta wyprawa do gwiazd. Ja się nie czepiam jakichś pobocznych wątków, tylko tego, co sam scenarzysta wymyślił, jako główną przyczynę całej akcji.


"lub ktoś mądry stwierdził że 99% ludzi i tak nie będzie się nad tym zastanawiać."

Masz pełną rację. Ten film jest zrobiony pod ludzi bezmyślnych, którzy wszystko łykną. Pod masową widownię, bo to zwyczajny skok na kasę. Ale dla mnie to wielki zawód, ponieważ nie tego się spodziewałem.

użytkownik usunięty
sdn

I chciałbym tu jeszcze mocno podkreślić. To jest tylko przykład jednego z typów słabości scenariusza! Bo jest tych słabości dużo więcej. Na przykład nieporadność we wprowadzaniu tzw. "infodumpów". Pani naukowiec tłumaczy panu pilotowi podstawy relatywistyki na poziomie elementarnym. Facet wyleciał w kosmos i zapomniał, że nie potrafi wykonać skoku w czasie. To tak jakby w filmie o rajdzie samochodowym ktoś przypominał kierowcy, że samochód nie ma skrzydeł i rzeki nie przeskoczy.

No ale jak się robi kino familijne, to trzeba wziąć pod uwagę, że na widowni mogą też być 10-letnie dzieci. :-)

Zgadzam się, że w konwencji kina familijnego większość słabości tego filmu staje się zrozumiała. Ale on jednak NIE był reklamowany jako kino familijne...

Krótko mówiąc - zostałem jako widz oszukany. Szedłem na film poważny, rzekomo oparty na nauce, a dostałem właśnie kino familijne.

ocenił(a) film na 10

No widzisz jak cię w konia zrobili, frajerze? Aż mi cię szczerze żal...

ocenił(a) film na 10

co za gość oglądając film liczy się do oceny to że nie było zamieszek przy polu kukurydzy

użytkownik usunięty
Wonsky84

Czy wiesz, co to takiego jest "przykład brakoróbstwa"? Scenarzysta się zresztą nie wysilał w wielu miejscach. Cały wątek z "duchem" (kluczowy dla przebiegu akcji) jest tego przykładem.

Sorry, że się wtrącam po czasie, ale jeśli jesteśmy przy kukurydzy to w filmie jasno było powiedziene, że inne uprawy zastąpiła kukurdza, którą byli w stanie zadaptować do panujących warunków. Mówi o tym profesor w NASA i narzeka na to teść Coopera, który mówi, że na meczu musi jeść popcorn a nie hot doga.

Widzisz taka pierdoła, a jednak istotna bo oceniasz przez to film. Teraz przemyśl to. W mojej opinii wielu tu komentującym brakuje pokory. Zapominają, że nie ma jednej racji i różne rzeczy można postrzegać na wiele sposób i wcale nie oznacza to że ktoś nie mylił albo ktoś inny jest głupszy.

użytkownik usunięty
nameno89

Nie bardzo rozumiem, z czym polemizujesz, więc nie wiem, co mam przemyśleć. Może zacytuj to z mojego postu, co Ci się nie podoba, napisz, gdzie tam się pomyliłem i jak powinno być prawidłowo. OK?

W filmie jest powiedziane, że kukurydza to ostatni ratunek, ale ona też się kończy i ludzkości grozi śmierć głodowa. Nie lecą do gwiazd tylko po to, żeby mieć bardziej urozmaicone menu. Kukurydza jest więc niezmiernie cenna. Nie bardzo z tym koresponduje łatwość, z jaką można dostać się na pole kukurydzy i np. je podpalić (albo ograbić).

ocenił(a) film na 9

Gratuluję, w najprostszy sposób zrobiłeś z siebie idiotę. Ta przeklęta kukurydza była niedojrzała, to był dopiero kwiatostan i gdzieniegdzie kolby grube jak kciuk!!! Doskonale to widać w scenie poprzedzającej pogoń za dronem. Jeżeli Twoim zdaniem ludzie mają podstawy by się o tę przerośniętą trawę zabijać, to nie mam więcej uwag.

P.S. W świecie rzeczywistym w biednych krajach ludzie też umierają z głodu i jednocześnie funkcjonuje rolnictwo. Nikt nie zatrudnia strażników, bo obstawienie tak wielkich pól jest po prostu niemożliwe. Ponadto jest wielu rolników na powierzchni dziesiątek kilometrów i oni wszyscy mają pola przylegające do siebie, więc zawsze ktoś wypatrzy intruzów. Szaber jest praktycznie niemożliwy, a jak masz wątpliwości, to idź spróbuj szczęścia na jakimś polu. Tylko nie miej pretensji, jak rolnik wsadzi ci widły w d*. Druga sprawa, to niedojrzałego zboża nie ma sensu zbierać, a gdy dojrzeje to plony muszą zostać natychmiast zebrane. No i ile tej kukurydzy można zerwać na pieszo? Jakieś kilka kolb z milionów tam rosnących?

użytkownik usunięty
acidity

Ty tak serio? W jakim to kraju ludzie umierają z głodu w sąsiedztwie niepilnowanych pól? Na drugi raz pisz na trzeźwo.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 4
hyrkan

Największego zażenowania doznałam, kiedy Cooper odkrył, że nie ma żadnych "onych", i że to oni sami, ludzie z przyszłości stworzyli niewyobrażalnie zaawansowaną technikę, (chodzi mi o scenę w "trójwymiarowym pokoju jego córki) - tylko niby jak, skoro w przyszłości inżynieria i nauka poszła w zapomnienie. Oczywiście mogło być tak, że miał na myśli swoją córkę, ale sprawa i tak jest bez sensu, bo bez danych od swojego ojca nie miała by szans na rozwiązanie równania, więc też nie mogłaby stworzyć takiej techniki.

ocenił(a) film na 8
adybich

Gdyby było inaczej, to nie byłoby tak samo? :)

Bardzo trafny wniosek, ale raczej niewymagający. Motyw zrobienia w przyszłości czegoś, co będzie mieć wpływ na przeszłość i dopiero umożliwi to działanie w przyszłości, jest bardzo popularny w kinie dotyczącym podróży w czasie (co znów jest tylko przeróbką dawniejszych mitów o możliwości poznania przyszłości). Nie jest to najbardziej imponujące rozwiązanie fabularne wszech czasów, ale
--- tu zerkam na Twoje najwyżej ocenione filmy ---
a) rozgrywanie zdarzeń w umyśle bohatera (sen, wizja po narkotykach, przemyślenia, kuszenie przez Szatana) w Adwokacie diabła
b) wykorzystanie strasznych wydarzeń (wojna, likwidacja getta) dla filmowego efektu w Pianiście
c) naparzanie dobrych i złych w epickich walkach, gdy ratunek zawsze przybywa w ostatniej chwili (Dwie wieże)
d) montowanie zmyślonego bohatera w wydarzeniach historycznych, jakby odgrywał w nich istotną rolę (Forest Gump)
to wszystko również nie są szczególnie zaawansowane motywy, a sięgnięcie po nie dzisiaj ma albo charakter ironiczny (puszczamy oko widzowi/czytelnikowi, że znamy schematy, dekonstruujemy film/powieść), albo naiwny (gimbaza nie umie ocenić, to wrzućmy to w film, sprzeda się). Cóż zatem powoduje Twoje zażenowanie? :) Może Twój błąd, że w tym filmie opisano jakieś zapomnienie nauki w przyszłości (przyszłości względem czasu życia bohaterów).

ocenił(a) film na 4
hyrkan

Po pierwsze: Nie będę się odnosić do moich SUBIEKTYWNYCH ocen innych filmów. Bo jaki sens jest tłumaczyć komuś, że jest się fanem Tolkienowskiego świata, dlatego być może potrafi ocenić LOTR wyżej niż na to zasługują. Albo wyżej ocenić "Pianistę", gdzie najważniejsze w ocenie (w moim przypadku) prawdopodobnie były emocje.

Po drugie: Interstellar wprost zionie pseudonaukowością, ale i brakiem logiki. Pierwsza połowa była jeszcze na dobrym poziomie, ale pod koniec filmu okazuje się, że to Cooper jest tym "duchem" dającym sygnały "z piątego wymiaru". Siedzi za regałem, ma wpływ na materię, może przesuwać książki i tworzyć "anomalie grawitacyjne" a także programować MECHANICZNE zegarki. A gdy przychodzi co do czego, to i tak "nauka" przestaje być ważna, bo gdyby nie MIŁOŚĆ, to nie znalazł by właściwego pokoju.

ocenił(a) film na 8
adybich

Olaboga, ile błędów.
a) oczywiście, że odnosisz się do swoich subiektywnych ocen. W szczególności, jeśli potrzebujesz dowodu, podkreślenie słowa "subiektywny" jest bardzo wyraźnym odniesieniem. Nietrudno wyrozumować (spróbuj!), że osoba, która nie potrzebuje nic komentować, nie stosuje wyróżnień w tekście. Każde wyróżnienie fragmentu tekstu jest komentarzem odsyłającym do kulturowej wiedzy na temat powodów wyróżnienia. :)
b) zabawnie używasz słowa "potrafi". Ktoś "potrafi ocenić wyżej niż na to zasługują", czyli "potrafi ocenić nieadekwatnie", czyli "potrafi zrobić błąd". Nie musisz mi tłumaczyć, że potrafisz zrobić błąd, zauważyłem błąd już post wcześniej, co jest udokumentowane na forum.
c) mam też zrozumieć, że opisując swoje podejście do ekranizacji dzieł Tolkiena czy do Pianisty "nie odnosisz się do swoich subiektywnych ocen"? Nie zrozumiem. Istnieje język rozumny i język bezmyślny. To podział zupełnie inny od tego na style: formalny, potoczny i specjalistyczne. W każdym stylu można pisać zwracając uwagę na to, co się pisze, albo nie zwracając uwagi sugerować, że się pisze w intelektualnej mgle. Jeśli nie widzisz, że na przestrzeni czterech linii tekstu piszesz "nie będę się odnosić" i odnosisz się, to naprawdę masz poważniejszy kłopot niż przecenianie tego czy innego filmu.
d) bardzo dużo dzieci już mi pisało, że jakiś film razi pseudonaukowością albo nie jest logiczny. Zgadniesz, ile z nich udowodniło potem podobny zarzut? Albo ile miało wykształcenie w naukach ścisłych, które pozwala na analizę? Gdy oceniamy w nauce naukowość, to nie polega to na "ej, kolego doktorze, może spytamy jakiejś użytkowniczki forum, co sądzi, niech da wyrok bez argumentu, która połowa jest dobra, a która zła, czy my robimy coś żenującego albo na poziomie". Póki w tekście o pseudonaukowości czegokolwiek nie stosujesz argumentacji innej niż własna opinia, trafiasz sobie mocno w stopę. Dla przykładu ja Twoją pseudonaukowość udowadniam wypisywaniem kolejnych błędów, niedociągnięć, wad rozumowania. Nawet sprowadzając logikę na poziom językoznawstwa, retoryki, Twoja wypowiedź kuleje. Zastosowanie metod formalnych to już kopanie leżącego.
e) pseudonaukowy jest piąty wymiar? Jeśli kontynuujesz opowiadanie, co Ci się nie podoba, to wstęp o pseudonaukowości i brakach logiki był zbędny. Możesz mi opisać, o jakiej logice mówisz? Możesz rozpisać swoją logiczną analizę słownie lub w symbolice logicznej (dowolnych czasów, dostosuję się i do operowania Arystotelesem, i Russellem czy symboliką współczesną)? A może pojęcie "brak logiki" to wyzwisko, nieodnoszące się do takiej nauki: logiki?
f) czy może pseudonaukowy jest wpływ grawitacyjny? Zwrócę Ci może uwagę na to, że grawitacja to jedno z oddziaływań znanych fizyce, innym jest elektromagnetyzm. Tym drugim umiemy operować na tyle skutecznie, że możesz ze smartfona oglądać głupoty na fejsie. Przeszkadza Ci, że istnieje teoretyczna możliwość operowania oddziaływaniami grawitacyjnymi?
g) gdyby tylko o miłości był ten film, to na pokładzie miłości lecieliby w kosmos, miłością po miłości, a nie kredą po tablicy, pisaliby miłosne obliczenia. Stwierdzenie, że nauka przestaje być ważna, gdy ważna jest miłość, jest jak stwierdzenie, że czereśnie są niesmaczne, gdy komuś smakują truskawki. Mówiliśmy o brakach logicznych, prawda?
h) nie doczepiłem się orta. Zamiast tego wyjaśnij mi, czemu podkreślasz słowo "mechaniczne". Podejrzewam, że oznacza to głównie Twoją indolencję także w kwestii mechaniki (to również nauka).

ocenił(a) film na 4
hyrkan

a,b,c - odpowiedź: Słowo "subiektywny" było kluczowe.
d - Argumentum ad personam
e, f - Argumentum ad personam + fakty nie wnoszące nic do dyskusji.
g - bełkot
h - odpowiedź: Mechaniczny zegarek jest w porównaniu z elektronicznym komputerem dosyć prostym urządzeniem, i nie da się go zaprogramować. Ale po co się czepiać, przecież fabuła wymagała użycia zegarka tatusia.

(Mam prośbę - pisz konkretniej. Długie wypowiedzi są tylko z pozoru elokwentne, a tzw. lanie wody zniechęca do dyskusji.)

ocenił(a) film na 8
adybich

a) słowo "subiektywny" nie zmienia prostego faktu, że odnosisz się do tego, do czego rzekomo się nie odnosisz. Zatem łżesz. To, że łżesz, zniechęca do dyskusji.
b) słowo "subiektywny" nie zmienia prostego faktu, że napisałaś, iż "potrafisz zrobić błąd". Dużo potrafisz. To zniechęca do dyskusji.
c) słowo "subiektywny" nie zmienia prostego faktu, że odnosisz się do tego, do czego rzekomo się nie odnosisz. Zatem łżesz. To, że łżesz, zniechęca do dyskusji.
d) nie. Wyjaśniłem, że Twoje wyobrażenia na temat naukowości mijają się z faktami. Personalny wniosek o Twoim rażącym niewykształceniu, które wskazuje, że rodzice o Ciebie nie dbali, nie jest punktem wyjścia do argumentacji, ale samym końcem argumentacji. Ignorancja zniechęca do dyskusji.
e) pytanie, czy to piąty wymiar uznajesz za pseudonaukowy, to Twoim zdaniem argumentum ad personam. Pokaż to pani z polskiego w swoim gimnazjum, jeśli Ci nie wstyd. Mnie podobne rzucanie byle czym, wklejanie "ad personam" tam, gdzie nikt tak nie argumentuje, zniechęca do dyskusji.
f) pytanie, czy to oddziaływanie grawitacyjne uznajesz za pseudonaukowe, to Twoim zdaniem argumentum ad personam. Pokaż to pani z polskiego w swoim gimnazjum, jeśli Ci nie wstyd. Zniechęcasz do dyskusji.
g) :D No tak, masz prawo, skoro żyjesz w bełkocie 24 godziny na dobę, mieć się za autorytet. Natomiast brak argumentacji zniechęca do dyskusji.

Ty nawet NIE WIESZ, co to znaczy argumentować. Dla Ciebie to słowo znaczy tyle, co opiniować, czyli najbliższy związek z nauką miałaś, gdy Twój dziadek potrącił naukowca na przejściu dla pieszych.

h) naprawdę tępa dzida z Ciebie. :)
Znów - to wniosek, nie założenie. Otóż wyobraź sobie taki oto układ: komputer + proste urządzenie mechaniczne. Ukryj komputer za ścianą, ale podłącz do niego urządzenie mechaniczne. Wówczas układ da się zaprogramować. Ojejku, jakiego wysiłku intele wymagało takie rozumowanie, jejku jejku. Przekładając na film: jeśli Cooper nie chciałby oddziaływać na zegarek wprost (a chyba jest w zakresie Twoich możliwości poruszyć wskazówką wprost?), wciąż mógł zaprogramować urządzenie, które to będzie robić. ;) Żeby zaprogramować wirowanie bębna w pralce nie trzeba programować bębna, intelektualistko, można pralkowy komputer. :)

Nie umiesz rozpoznać tego, na co się powołujesz (logika, mechanika, argumentum ad personam). Poprosiłem o dowód logiczny. Otrzymałem opinie szczyla. Ma mi zależeć na dyskusji z Tobą, gdy piszesz mi rzeczy niemerytoryczne? A niby czemu? Wracaj na lekcje, bo nawet gimnazjum nie skończysz, gdy będziesz w czasie matmy forumować ze smartfona.

ocenił(a) film na 4
hyrkan

Jeżeli jesteś dojrzałym, sprawnym intelektualnie człowiekiem, na którego usilnie się kreujesz, dlaczego nie dajesz sobie rady z argumentacją nie odnoszącą się do mojego wieku (zwłaszcza, że nie masz pojęcia ile mam lat) oraz nie obrażającą mnie, ani mojej rodziny (choć to "wyszukane" zdanie z dziadkiem bardziej dyskredytuje Ciebie niż mnie). W ogóle też nie widzę w twojej wypowiedzi żadnych rzeczowych argumentów, a najzabawniejsze jest to, że ewidentnie nie rozumiesz słów którymi się posługujesz.

Jednak dam Ci szansę, dlatego odpowiedz mi na trzy pytania;
1. Czy uważasz, że mechaniczny zegarek (czyli taki, który nie ma komputera,) da się zaprogramować? (Pamiętam, że takiego użyto w filmie)
2. Czy mógłby powstać piąty wymiar, który wg. fabuły jest dziełem ludzi z przyszłości, gdy nauka ewidentnie "umarła" (przez brak tomografów i ludzi którzy mogliby go zbudować, zmarła żona Coopera). Przypominam też, że córka Coopera bez danych od ojca również nic nie, mogła zrobić.
3. Czy fabuła Interstellar według Ciebie nie ma wogóle błędów? A jeżeli je ma, to czemu tak zawściekle bronisz tego filmu?

Tym razem czekam na rzeczową, nieagresywną odpowiedź, i tylko na taką odpowiem, gdyż, jeżeli znów spróbujesz mnie obrażać, uznam, że nie jesteś w stanie prowadzić merytorycznej dyskusji, i będę uważać ją za zakończoną, za czym idzie również - wygraną.

ocenił(a) film na 8
adybich

To troszkę jeszcze korków dla mniej bystrych użytkowniczek.

Na argumentację reagujesz niecelnymi uwagami zawierającymi 1-3 słowa, w rodzaju "bełkot" czy "argumentum ad personam". Jest tylko jedną więcej Twoją pomyłką twierdzenie, że ja sobie z argumentacją rady nie daję. Ty sobie z nią rady nie dajesz. Wciąż czekam na odpowiedzi na moje pytania. Nie będzie ich - zgadnij skąd, po setkach rozmów z debilami, wiem.

Nie argumentuję Twoim wiekiem. Uprzejmie stwierdzam, że jesteś małym niedokształconym dzieckiem, bo przypisać Ci dorosłość metrykalną to przypisać Ci niepełnosprawność. Nie dlatego nie masz racji, że jesteś młoda czy niepełnosprawna. Jesteś młoda lub niepełnosprawna dlatego, że tak systematycznie nie masz racji, jak to tylko możliwe. Moja moneta nie myli się tak często jak Ty.

Fakt, że nie widzisz rzeczowych argumentów, to "argumentum ex ślepotum", czyli "nie widzę, więc nie ma". To odmiana argumentu z niedoboru wyobraźni ("nie umiem sobie wyobrazić, że jest inaczej, niż myślę"). Moc tych argumentów jest zerowa, mogą najwyżej oddziaływać na bardzo niedouczoną publikę, skoro już wspominamy Twojego dziadka.

Stosujesz ponadto bardzo typowe zwroty. Piszesz "nie rozumiesz słów" (ale nie umiesz konkretnie podać, jakie słowo ja źle rozumiem, jak źle rozumiem, jak powinienem rozumieć). Ja bez trudu wskażę Ci słowa, które źle rozumiesz:
a) "logika". Piszesz wyłącznie o logice mentalnej nie mając pojęcia o logice formalnej. Logika mentalna jednak nie jest narzędziem oceny jakości rozumowań, to po prostu osobisty styl ich prowadzenia. Logika formalna to narzędzie sprawdzania poprawności rozumowań. Nie znasz jej nawet na poziomie początków liceum (funktory prawdziwościowe, proste tautologie), cóż dopiero w kwestii rzeczywistych zastosowań rachunku predykatów do analizy wypowiedzi.
b) "argumentum ad personam". Polega na tym, że z cech osobistych rozmówcy wnioskuje się, że nie ma on racji. Wnioskowałem dokładnie przeciwnie: z nieposiadania przez Ciebie racji o cechach Twojej psychiki. Po pierwsze zatem nie trafiłaś z zarzutem, po drugie próbowałaś obalić rozumowanie zasadne, po czym innym mielibyśmy cechy intele oceniać, jeśli nie po jakości rozumowań? :)

Inne typowe zwroty, charakteryzujące od razu osobę, która z intelektem się styka tylko wtedy, gdy nie zdąży uciec, to "pseudonaukowy", "wyrwany z kontekstu", "pseudointelektualny bełkot", "nie odpisuję merytorycznie bo mnie obrażasz". Części już użyłaś. Ta lista nie wyczerpuje tematu, mogę Ci wskazać, jeśli będziesz kontynuować pisanie bez treści, które inne fragmenty Twojej wypowiedzi pozwalają na automatyczną, bezbłędną ocenę.

Osobę, która rację ma najwyżej przez przypadek, można też rozpoznać po stylu rozumowań, albo raczej tego, co ta osoba zamiast rozumowań serwuje. Żaden zdrowy, a niegenialny, trzynastolatek nie pomyśli, że stanowi autorytet w kwestii naukowej/logicznej. Dorosły, który od czasu, gdy miał 13 lat, jedynie zapominał szkolne wiadomości, uzna się zatem za autorytet (to znaczy będzie serwować opinie w temacie, ale nie poprze ich ŻADNYM uzasadnieniem) tylko w przypadku uszkodzenia układu nerwowego. Mówiąc to samo w inny sposób: efekt Krugera-Dunninga
https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Krugera-Dunninga
opisuje ciekawe zjawisko: osoby kompetentne najmniej przeceniają swoje umiejętności najbardziej. Mówiąc jeszcze inaczej: nawet to, gdzie w markecie jest kapusta, ma UZASADNIENIE. Natomiast Ty żyjesz w świecie, w którym uzasadnień jeszcze nie ma. Powiedz mi, kiedy czytałaś o automatycznym dowodzeniu tez rachunku predykatów. Czy Twoim zdaniem twierdzenia Goedla mają odniesienie do tematu sztucznej inteligencji, jak to ujmuje Penrose, a może Penrose błądzi? Błyśnij mi tu wiedzą w temacie logiki, bo ja się lubię mylić, gdy kogoś źle oceniam. Naprawdę.

Nie jestem w stanie Cię obrazić, chyba że obraża Cię prawda. Napisać coś gorszego od prawdy - to w tym przypadku wyzwanie, z którym nie mam sił się mierzyć. Natomiast mając pewne doświadczenie w rozmowach z umysłowymi zombie mogę Cię zapewnić, że zdecydowanie więcej niż połowa działa w ten zabawny sposób: najpierw nie piszą argumentów, a potem wciąż nie piszą argumentów, ale zwalają winę na ten stan rzeczy na mniej. Jesteś, dziecko drogie, odpowiedzialna za to, co piszesz. Możesz pisać argumenty mimo tego, że jestem taki okropny, wstrętny, niemiły, że aż się chowa wilk z "Czerwonego Kapturka". Nie pisałaś ich jednak ani nie wiedząc, jaki jestem szatańsko demoniczny, ani nie piszesz ich, gdy już demoniczną szatańskość moją poznałaś. Jest bzdurą, że to ja mam jakiś wpływ, że będziesz zależnie od tego, co dostaniesz w odpowiedzi, uznawać coś na mój temat, pisać nagle rzeczowo. To zwyczajna nieprawda, a setki takich jak Ty wystarczą za przykład. Chcesz jedynie sprawić wrażenie, że gdzieś tam argumenty miałaś. Oczywiście, że to wygodniejsze: nie mieć argumentów, ale sprawiać wrażenie, że się ma, niż nie mieć i wyraźnie się do tego przyznać. Ja Ci piszę kolejne argumenty niezależnie od tego, jak prymitywnie myślisz. Bo ja je mam, nie muszę udawać palcami w kieszeni, że jestem uzbrojony i "mógłbym" wystrzelić, gdyby nie te demoniczne okoliczności. :)

Szansy zatem nie dajesz żadnej. Odpowiadałaś do tej pory głupio, a gdyby było to legalne, założyłbym się o znaczne pieniądze, że nadal będziesz odpowiadać głupio. Od swoich męskich odpowiedników masz raczej mniej testosteronu, więc będziesz odpowiadać głupio krócej, trochę wcześniej sobie pójdziesz. Natomiast nie pojawi się z Twojej strony argument na poziomie. Nie mamy na to najmniejszej szansy. :)

1. Pytanie zawiera błędne koło. Definicja komputera korzysta właśnie z tego, że jest programowalny. Dowolne urządzenie (także mechaniczne, jak teoretyczne projekty Babbage'a), będąc programowalne, staje się komputerem. Nie ma zatem żadnego sensu pytanie, czy coś niebędącego komputerem jest programowalne. Nie jest.

Natomiast:
Można mając lepszą technologię niż wieśniak z.. (skąd jesteś?) użyć jej tak, by przedmioty nieprogramowalne zachowywały się zdaniem wieśniaka jak zaprogramowane. Wobec tego Twoje pytanie nie tylko jest nonsensowne, ale też nie odnosi się do filmowej sytuacji. Nie ma znaczenia, że zegarek jest mechaniczny, skoro mogło na jego działanie wpływać coś innego, co było zaprogramowane. A tak, na przedmioty mechaniczne można wpływać innymi przedmiotami. Na przykład można zgnieść zegarek pralką.

2. Widziałaś jakiś inny film. Okłamali Cię w kinie. Może też nie wszystko ogarniasz, to będzie nasza hipoteza robocza.
Film "Interstellar", którego nie widziałaś, nie mówi, że nauka umarła na zawsze i na amen do końca u licha ciężkiego świata i dziejów. Wobec tego tysiąc lat albo milion lat albo miliard lat po wydarzeniach opisanych w filmie ktoś mógł wynaleźć cokolwiek, gdy nauka miała się dobrze. A wobec możliwości podróży przez wymiary: owoce tego odkrycia mogły się pojawiać w czasach opisanych w filmie. To nie jest kwestia naukowa. Opisuję Ci fabułę filmu, choć to nieładny spoiler, mogłabyś go kiedyś obejrzeć.

Dostaniesz dygresję historyczną, bo w zasadzie jest obojętne, w jakiej kwestii odkrywamy Twoją niewiedzę. Otóż w czasach niewiele poprzedzających narodziny Jezusa nauka w pewnych dziedzinach (astronomia, medycyna, hydrostatyka, geometria,...) była bardziej zaawansowana niż sto lat po narodzinach Jezusa, pięćset lat po, tysiąc lat po czy tysiąc trzysta lat po. Nastąpił kryzys. Udało się z niego wyjść, choć u licha, nie dzięki Twoim przodkom.
NIKT nie mówi, że piąty wymiar, tunele czasoprzestrzenne i manipulowanie grawitacją to owoce nauki z czasów przedstawionych w filmie. Czasy filmowe mogą być czasem zastoju w niejednej dziedzinie. Ale jeśli później odkryje się możliwość wpływania na dawne zdarzenia, to w dowolnych czasach mogą się pojawiać wynalazki z dowolnych epok.

3. Błędów? To jest film. Film. Nie podręcznik fizyki. Fabuła.

Niepełnosprytne dzieci na FW wchodzą czasem na strony z listą filmowych odstępstw od naszej wiedzy naukowej. Potem kopiują tu treści z tych stron (bo to nie są dzieci zdolne tworzyć analizy fizyczne samodzielnie) i nadają im nazwę "błędów w filmie". Pokazanie czegoś w sposób inny niż prawdopodobnie miałoby miejsce to DECYZJA twórcy, nie jego błąd. Akurat w przypadku "Interstellar" twórcy mieli dobrą konsultację fizyczną (zapewniam Cię, konsultował człowiek o znacznie większej wiedzy fizycznej niż moja i Twoja i całej Twojej rodziny razem), a odejścia od realiów fizycznych były celowym zabiegiem dla zwiększenia dramatyzmu (o tym zresztą sam Kip Thorne w "Interstellar i nauka" pisze).

Naukową nieścisłością jest na przykład efekt związany z czarną dziurą. Parametry czarnej dziury są dopasowane do prawdziwej fizyki tak bardzo, jak się dało, by pasować jeszcze do fabuły. Punktem odniesienia była jednak właśnie fabuła, dlatego świadomie poświęcono ścisłość fizyczną na ołtarzu dramatyzmu. Wolno? Wolno.

A dlaczego wolno: otóż dzieci niepełnosprytne dostając nazwę "science fiction" są w stanie przeczytać ze zrozumieniem najwyżej jedno słowo. Jeśli padnie na "science", to potem tym dzieciom się wydaje, że oto gatunek musi przedstawiać jedyną naukową naukowość w nauce przez naukę i nauką ją pogonić. A jeśli nie przeoczymy, że tam jest też słowo "fiction", zrozumiemy, że nie możemy wymagać stuprocentowej naukowości, bo dostalibyśmy wtedy zeroprocentową fikcję. Domagać się, by każdy element filmu miał poparcie naukowe jest tak samo nieracjonalnie, jak domagać się, by każdy element był fikcyjny (a jednocześnie oba wymogi są sprzeczne).
Gatunek SF nie musi się wiązać ze stuprocentowym trzymaniem się nauki. Może opisywać hipotezy (stabilne tunele czasoprzestrzenne to na razie hipoteza, do tego raczej wątpliwa w świetle naszej wiedzy), może alternatywne światy z innymi prawami fizyki (to również rozważa fizyka. Istotne jest, że w tych alternatywnych światach działają prawa, a nie bogowie. Prawa dają się badać naukowo, możemy zatem dostać opowieść o nauce zupełnie innej niż nasza). SF może opisywać tylko efekty odkryć naukowych (znalezienie obcych, porozumienie się z nimi, wynalezienie zabójczych wirusów, stworzenie SI), a nie treść samych odkryć. SF jako gatunek jest o wiele o wiele szerszy niż podręcznik do nauki fizyki i naprawdę mało trzeba mieć wiadomości, by sobie nie zdawać sprawy, że po "science" jest "fiction". Wobec tego odejście do fikcji w przedstawieniu nieprawdopodobnych hipotez i nietypowych zjawisk fizycznych nie jest błędem, ale w pełni prawomocną decyzją na gruncie gatunku. Poza tym to szuflady należy dopasowywać do filmów, nie filmy do szuflad. I jeszcze poza tym: niewiele gatunków ma w nazwie "fiction". Jest naprawdę kpiną z rozumu, że akurat od tego gatunku, który ma w nazwie "fiction" (nie trzeba pisać "fikcja dramatyczna", "fantastyka horrorowa", "fikcja noir"), dzieci wymagają najmniej fikcji.

Dzieci, dodajmy, piszą do mnie z reguły "więcej nie odpowiem", a potem następuje trolling i czasem nawet duże kilkadziesiąt wypowiedzi nie zawierających żadnej treści, ale mających mnie zdenerwować, żebym sobie poszedł. To będzie ich zwycięstwo. Jeśli masz do napisania coś rzeczowego - zaskocz mnie i nie ukrywaj tak idealnie swoich zalet jak do tej pory. Jeśli nie masz, to nie kłam, że unikasz pisania z sensem z uwagi na rozmówców. Są kłamstwa tak złe, że obrażasz rozmówców próbując je im pocisnąć. To jest pierwsza realna obraza w naszej rozmowie.
Możesz zatem nie napisać, przecież mnie to nie zaboli. Osoba, która mając do powiedzenia dokładnie 0, powinna pisać dokładnie 0. Mogę Ci nawet po tygodniu Twojego milczenia napisać, że już 7 dni nie zrobiłaś błędu, jeśli chcesz pochwały. Płakać, że zmniejszysz ilość nieprawd i głupot, nie będę.

ocenił(a) film na 10

Zawód roku to twoje zasrane posty, ekspercie od koziej dupy. Rzygam na takich znafców i ich popleczników wylizujących sobie nawzajem experckie dupska.Tfu!!!

użytkownik usunięty
rafalab777

"zasrane posty", "koziej dupy", "Rzygam", "wylizujących ... dupska"

Po co starasz się mi udowodnić, że "Interstellar" to film skrojony pod masową widownię, czyli także pod gust prymitywów i chamideł? Ja już to wiem.

A teraz już idź sobie. Masz przecież tyle wątków, w których możesz się pozachwycać tym filmem, więc się zachwycaj.

ocenił(a) film na 10

A jakież to filmy są skrojone pod twój wysublimowany, jedyny w swoim rodzaju i najwłaściwszy z właściwych, niedościgniony gust, jeśli można wiedzieć? Zechciej oświecić masową widownię...

ocenił(a) film na 10

A jakież to filmy skrojone są pod twój wysublimowany, ekspercki i jedynie właściwy gust? Zechciej oświecić masową widownię...

ocenił(a) film na 10

Gdzie moje posty, czubku? Usuwasz? Musisz być trollem...

rafalab777

Rada z dobrego serca --- nie pisz po pijanemu :D

A na odpowiedź Vigusia i tak nie masz co liczyć, bo on z takim źle wychowanym plebsem nie gada.

ocenił(a) film na 10
Poprawiacz_napisowy

Pijany nie byłem, tylko mnie ponosi jak czytam takich malkontentów/analizatorów/speców od filmów, co to cieszyć się obrazem nie potrafią a tylko szukają, do czego by się tu przyp....lić...

ocenił(a) film na 10
Poprawiacz_napisowy

A poza tym - liczy się efekt: Ważne, że zamknął gębę...

In7ane

Naukowcy je*bani

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 10

Wyjaśnij, na razie twoja krytyka waha się między przedszkolem, a wczesną podstawówką.

ocenił(a) film na 10

bo jesteś idiotą

użytkownik usunięty

Dziur w scenariuszu jest mnóstwo. I nie chodzi o żadne subtelności związane z fizyką, kosmologią itp., ale o nielogiczności świata przedstawionego.

Tutaj jedna z przykładowych list:

http://www.ew.com/article/2014/11/08/interstellar-plot-holes

ocenił(a) film na 5

Przede wszystkim co za debil wymyślił ten ,,umierający świat"? Ludzie od tysięcy lat żyją w warunkach ekstremalnych i dają sobie radę, ba, potrafią się rozwijać, a tutaj WSZYSCY postanowili porzucić naukę, technologię i zostać farmerami? Koleś, który był astronautą zostaje farmerem, a jego syn nie może iść na studia, bo potrzeba jeszcze więcej farmerów, przecież to oczywiste, że np. naukowcy, którzy dzięki inżynierii genetycznej stworzą rośliny odporne na zarazę są zupełnie zbędni w tym świecie.:P

użytkownik usunięty
Bodzepor

To, że w sytuacji kryzysowej lepiej jakoby jest mieć więcej farmerów niż inżynierów, to oczywiście kolejna durnota. Zwłaszcza że jak widać technologia działa: są kombajny, komputery itp, więc pole do popisu dla inżynierów i wszelkich naukowców jest.

Tam zresztą prawie wszystko wygląda jak sen idioty. Niby grozi głód, a gdzie zamieszki głodowe i wojsko. Przecież jasne jest, że w sytuacji, gdy "padają" kolejne rośliny uprawne, każdy chciałby zrobić sobie maksymalny zapas z tego, co zostało. A tu wszyscy grzecznie czekają na nie wiadomo co i wycierają kurz ze stołu :-)

Facet przypadkowo namierza tajną bazę, a tam go z mety biorą na pilota Najważniejszego Lotu W Dziejach. Skoro był taki świetny, że w ciemno go można wziąć, czemu nikt się z nim wcześniej nie skontaktował? Miałby przecież więcej czasu na treningi.

Z kolei w tej tajnej bazie jakimś cudem zbudowano statek do podróży do Saturna i dalej, choć z wcześniejszej wypowiedzi nauczycielki w szkole wynika, że ludzkość poprzestała na lotach Apollo (w które oficjalnie się już nie wierzy). To tak jakby od Forda T przeskoczyć technologicznie od razu do wozów formuły I.

I tak dalej, i tak dalej....

I na końcu te rozwalające sceny, gdy okazuje się, że superistoty z piątego wymiaru, które potrafią postawić koło Saturna otwarty wormhole do innej galaktyki, nie potrafią wymyślić lepszej metody komunikacji niż zrzucanie książek czy kodowanie wskazówki zegarka morsem. Na zdrowy rozum, skoro energia/grawitacja jakoś przez te wymiary "przenika" (bo zwala książki i manipuluje zegarkiem), to co stoi na przeszkodzie, by pomanipulować jakimś ołówkiem i zwyczajnie napisać na kartce dowolny przekaz.

ocenił(a) film na 9

to nie było fantasy tylko sci-fi

użytkownik usunięty
nikopol666

A co to ma do rzeczy? Czy w sci-fi dozwolone są dowolne durnoty, jeśli dzieją się na Ziemi?

ocenił(a) film na 5

Technologia to swoją drogą - uczą dzieci, że nie było lądowania na księżycu (gdzie komputer był słabszy niż to, co miały komórki sprzed paru lat), ale dysponują technologią hibernacji, statkami posiadającymi sztuczną grawitację i robotami z niesamowicie zaawansowanym AI. Fajnie, ukryli całą tę zaawansowaną technologię, bo przecież w dobie kryzysu najlepszym rozwiązaniem jest cofnięcie się w rozwoju. Najlepiej by było, gdyby weszli na drzewa.
Sama ta wyprawa to kompletny nonsens - wysłali ludzi, żeby zbadali planety, a potem muszą wysłać jeszcze więcej ludzi, żeby zbadać jak tamci zbadali te planety. Mają superzaawansowane roboty, ale nie mogli ich samych wysłać żeby robiły badania, a dane wysyłały do sond na orbicie, które potem odebrałby następny statek? Tam żadni ludzie nie byli potrzebni, a już na pewno nie lądujący na powierzchni planet. Do tego scena z falą na pierwszej planecie to była jakaś komedia - za chwilę zginą, ale babka leci wyciągać jakieś tam urządzenie zamiast WYSŁAĆ ROBOTA. Zamiast tego wysyłają jej robota na ratunek, a reszta zamiast spieprzać jak łanie rozgląda się jak niedorozwoje i czeka nie wiadomo na co. A ta kwestia z zaawansowanymi ludźmi z innych wymiarów to już kompletny bełkot.

użytkownik usunięty
Bodzepor

"ale dysponują technologią hibernacji, statkami posiadającymi sztuczną grawitację i robotami z niesamowicie zaawansowanym AI"

Co oczywiście wymaga potężnej infrastruktury przemysłowej, jakiejś tajnej sieci fabryk, które z kolei wymagają tajnego zaplecza energetycznego itp. itd. Żeby byle iPada zrobić, jedni majstrują procesory, inni obudowy, inni ekrany, inni płytki, inni to składają do kupy, inni robią oprogramowanie... Analogicznie można sobie wyobrazić, co jest potrzebne do produkcji takich zmyślnych robotów.

"Sama ta wyprawa to kompletny nonsens - wysłali ludzi, żeby zbadali planety, a potem muszą wysłać jeszcze więcej ludzi, żeby zbadać jak tamci zbadali te planety."

Ładnie to ująłeś. Do tego ta komunikacja w jedną stronę. A dlaczego tak? No bo tak - bo inaczej filmu by nie było.

"Do tego scena z falą na pierwszej planecie to była jakaś komedia - za chwilę zginą, ale babka leci wyciągać jakieś tam urządzenie zamiast WYSŁAĆ ROBOTA"

Takich drobnych idiotyzmów to by się już chyba zebrało ładnych kilka tuzinów. Na pociechę mamy tylko to, że są to idiotyzmy ładnie sfilmowane i od strony technicznej na najwyższym poziomie. Tylko kiedy widz stopniowo ochłonie z zachwytu wizualnego, zostaje sam na sam z tymi idiotyzmami.

ocenił(a) film na 9

"ale dysponują technologią hibernacji, statkami posiadającymi sztuczną grawitację i robotami z niesamowicie zaawansowanym AI"

"Co oczywiście wymaga potężnej infrastruktury przemysłowej, jakiejś tajnej sieci fabryk, które z kolei wymagają tajnego zaplecza energetycznego itp. itd. Żeby byle iPada zrobić, jedni majstrują procesory, inni obudowy, inni ekrany, inni płytki, inni to składają do kupy, inni robią oprogramowanie... Analogicznie można sobie wyobrazić, co jest potrzebne do produkcji takich zmyślnych robotów."


Nie rozumiem jednego, dlaczego z góry zakładasz, że w filmie a raczej w rzeczywistości przedstawionej w filmie, cała ta infrastruktura w ogóle nie istnieje? Owszem, świat zmienił proprytety na produkcję pożywienia, ale jakieś fabryki, koncerny zajmujące się technologiami musiały istnieć i funkcjonować, skoro jak sam stwierdziłeś - "technologia działa: są kombajny, komputery itp,"

---

"Sama ta wyprawa to kompletny nonsens - wysłali ludzi, żeby zbadali planety, a potem muszą wysłać jeszcze więcej ludzi, żeby zbadać jak tamci zbadali te planety."

"Ładnie to ująłeś. Do tego ta komunikacja w jedną stronę. A dlaczego tak? No bo tak - bo inaczej filmu by nie było."


Tu po części się zgadzam, może roboty były by lepsze do eksploracji obcych planet, ale skoro ludziom i tak groziła zagłada, to w czym problem posłać "na śmierć" kilka osób, a nóż odkryją coś, na co SI by nie zwróciła uwagi, ale jest to dość dyskusyjny fakt :)

---

"Do tego scena z falą na pierwszej planecie to była jakaś komedia - za chwilę zginą, ale babka leci wyciągać jakieś tam urządzenie zamiast WYSŁAĆ ROBOTA"

"Takich drobnych idiotyzmów to by się już chyba zebrało ładnych kilka tuzinów. Na pociechę mamy tylko to, że są to idiotyzmy ładnie sfilmowane i od strony technicznej na najwyższym poziomie. Tylko kiedy widz stopniowo ochłonie z zachwytu wizualnego, zostaje sam na sam z tymi idiotyzmami."


Reakcja tej "babeczki" jest moim zdaniem najsłabszym ogniwem tego filmu, też mi się to nie spodobało, ale jedna czy dwie sceny w moim odczuciu nie przekreślają filmu jako całości.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones