Cola , Popcorn , Chipsy , wygodna kanapa i play , Film SF o niewiele mówiącym tytule
" Iru Mugan " .
Zaczyna się całkiem interesująco , jakaś ambasada , staruszek o nadludzkiej sile, potem scena jakby żywcem wyjęta z Krwawego sportu albo innego tego typu filmu
nielegalne walki w podziemiach i super wojownik rozwalajacy wszystkich , kino akcji
nawet całkiem przyzwoite akcja toczy się wartko ,czas się nie dłuży, dobrze jest.
I tu nagle ni stąd ni zowąd super wojownik który przed chwilą walczył w mrocznych podziemiach zaczyna tańczyć i śpiewać , jakbym dostał obuchem w łeb , co tu się
wyrabia , nie ogarniam , nie byłem na to gotowy , Bollywood ,?
wystraszony wyłączyłem film i tyle.
Mógłbym na tym zakończyć recenzje ,ale ,następnego dnia pomyślałem , chłopie nie masz 15 czy 20 lat , nie uprzedzaj się tak szybko , nie poddawaj się , daj mu szansę .
I włączyłem.
Obejrzałem cały film
Film Dobrze zrealizowany , fajne efekty , ciekawa historia , niezłe tępo , sensowna fabuła ,cóż więcej chcieć , całkiem dobre kino . I wg mnie pozostawia w tyle wiele amerykańskich produkcji w których trup ściele się gęsto ale sensu czy zwykłej chronologii nie ma, nie wspominając już o żenująco słabych , prymitywnych dziecięcych dialogach .
Film trwa 2,5 godz. ale da się wytrzymać bez wysiłku.
Daje mu 6/10