Film ma świetny klimat, po "Iwanie" tęsknię za tym klimatem,do tego czuć można się prawie jak w teatrze czy operze, jedyne co mnie zniesmaczyło to ta doskonale wyczuwalna propaganda ale skoro powstał "Iwan Groźny: Spisek bojarów" to oznacza to, że nie o to reżyserowi chodziło tym bardziej, że został on zabroniony przez ówczesna władzę. Zresztą propaganda polityczna zawsze jest w filmach tego typu, to samo jest np. niemal we wszystkich filmach USA gdzie występuje temat prezydenta, no chyba, że jest on ewidentną jego krytyką, krytyką stanowiska czy ogólnie polityki.