Bardzo fajnie ogądało mi się ten film. Zwłaszcza dlatego, że studjuję geogrefię i już co nieco zdąrzyłam się nauczyć o Ziemi. Oczywiście nie trzeba studiować geografi żeby wiedzieć jak bardzo nieprawdopodobny jest ten film. Mimo to jest on całkiem fajny . Mi szczególnie podobały się te 'wypadki' jak dezoriętacja gołębi, mikrofale Słońca niszczące most. Niszczenie Rzymu było takie sobie. Powtarza się sytuacja jaką opisałąm już w komentarzu do filmu "Deathwatch". Czyli, żę w każdym no dobra prawie każdym amerykańskim filmie jak trzeba skompletować jakiś zespół. To zawsze znajdzie się jakiś człowiek z polsko brzmiącym nazwiskiem, który jest samolubnymym dupkiem no i oczywiście musi zginąć. Jedną z moich ulubionych scen jest jak Dr Zimsky będocy w odłączonej części statku nagrywa swoje przemyślenie na dyktafon i w pewnym momencie mówi "Co ja do k****a robię?":) Ładnie sobie tą historyjkę wymiślili, choć niektóre rzeczy były tak idiotyczne że szkoda gadać. Występuję też dobrzy aktorzy, tak więc film ogólnie jak dla mnie może być.