Gdy twórcy filmu chcą wcisnąć weń, za dużo emocji, to wychodzi kicz – tak niestety jest w tym przypadku. Fabuła zasadza się na tym samym przewodnim pomyśle co w „Pojutrze” – zbliża się koniec świata, bo „coś się zepsuło”. W tym przypadku tytułowe jądro ziemi, a dokładniej zewnętrzna jego warstwa, która przestała wirować. To wywołuje zanik pola elektromagnetycznego Ziemi, które między innymi w jakimś sensie jest tarczą przed przeróżnymi zagrożeniami. Widzimy różne tego efekty. Przykładów kataklizmu jest kilka. Najbardziej widowiskowym jest chyba atak gołębi. Trochę przypomina to sceny z „Ptaków” Hitchcocka. Jest to film dla niewymagającego, niemyślącego widza amerykańskiego, który bezkrytycznie przyjmuje takie rewelacje, jak stop nazwany „niemożliwium”, z którego to zrobiony będzie pojazd, dzięki któremu nasi dzielni bohaterowie będą w stanie wypełnić misję. Wszystkie wybuchy itp. są efektowne, ale nieprzekonywujące. Czasem robione na wyrost, czasem jest to efekt dla efektu. Bo ten film jest stworzony dla efektów specjalnych.
Podczas oglądania zastanawiałem się nad tym, ile smaczku można by dodać, gdyby film miał choć trochę filozoficznego klimatu. Ale wiedziałem, że po Amerykanach nie mogę się spodziewać choćby namiastki tego co dają dzieła S-F Tarkovskiego czy Kubricka. Mogłoby jednak być choć tak, jak u Soderbergha w Solaris... no i przez chwilę poczułem nadzieję, że tak będzie, ale próba wypowiedzenia własnych przemyśleń przez jednego z bohaterów – Zimskyego – zakończyła się wyśmianiem go. Ręce opadają. Temat mało komercyjny, więc nie może być rozwinięty – tak za pewne myślą producenci.
Nie zaskoczyło mnie, a w ręcz przeciwnie – spodziewałem się, że będę świadkiem wymuszonego heroizmu. Oczywiście jak w innych tego typu filmach tego elementu nie mogło zabraknąć. Poświęcanie swojego życia dla misji, nawet jeśli to nie jest konieczne, musiało się tu znaleźć. (a przynajmniej nie wydaje się konieczne komuś kto myśli). Twórcy koniecznie szukają okazji do heroizmu, bo wtedy bohaterowie budzą większy podziw i sympatię, wśród przeciętnego widza.... bardzo przeciętnego.
Ogólnie film jest dość przewidywalny, zaskakujące są tylko elementy, ale to mimo wszystko to dość ciekawe S-F. Oczywiście tylko wtedy, gdy komuś się spodoba taki pomysł na film, inaczej będzie to zupełnie zmarnowany czas. Mi pomysł się spodobał, reszta to dla mnie raczej rozczarowanie, więc nie polecam.
5/10