Podniecać się nim mogą chyba tylko małolaty nie znające kina SF. Proyasowi udalo się wcześniej "popełnić" dosyć klimatyczne filmy -"Kruk", czy "Dark City". Niestety, w "Ja, robot" nie ma nic z charakterystycznego dla tamtych filmów nastroju. Tak to jest - dostał sporą kasę, zbyt duży nadzór producentów i wyszła z tego kolejna hollywoodzka buła. Dla mnie kandydat do porażki roku po żałosnym "Van Helssingu". Zero klimatu, wtórne efekty speccjalne (takie teraz są wszędzie), mało interesujący scenariusz według nudnego klasyka Asimova. I pieprzony Will Smith w rol głównej. Ten pajac powinien grywac tylko w komediach. Ech, jak pomyślę, że trochę sobie po tym filmie obiecywałem (ze względu na osobę reżysera) - rozczarowanie podwójne. Czekam, aż ktoś pokusi się o ekranizację genialnego "Dworca Perdido" Chiny Mieville`a. Oby to tylko nie byli Amerykanie. Amen.