Jestem absolutnie zachwycona, Każda pojedyncza scena z tego filmu jest niczym kunsztowne dzieło. Gra światła i cienia wprowadza w specyficzny nastrój. Kojąca muzyka, ciepło świec i bezapelacyjnie rewelacyjna poezja Johna Keatsa. "Znam" tego poetę od dawna, ale nigdy nie spodziewałam się, że doczekam się filmu o nim i jego twórczości.
To subtelne, wrażliwe kino. Idealne dla nas, współczesnych, zdyszanych ciągła peregrynacją. Pozwala na moment przystanąć, zapomnieć o troskach. Przenosi w inny, lepszy wymiar. Gdzie życie utkane jest z marzeń, pragnień, romantycznej miłości wątłej jak pajęcza nić. Gdzie poezja staje się życiem, a życie poezją; spacerem po wrzosowisku, muśnięciem wiatru.