I jednocześnie jest tanią, posiadającą nierealne chwyty komedią romantyczną ;)

Prawda, ale robi to w całkiem zabawny i dość inteligentny sposób. Chociażby scena przerwania pewnego wydarzenia (nie chcę spoilerować). Tak, wiem to też banał: "Kochaj siebie", ale podana w strawny sposób. Twórcy cały czas mrugają do nas okiem. Przynajmniej ja tak odebrałam ten film.

I prawidłowo odebrałaś ten film. Niestety Polacy są tak tępym narodem, że nie ogarniają takich gatunków jak pastisz czy satyra. Stąd niskie oceny na FW dla tego filmu, Dziewczyn śmierci, John Wicka czy Zwyczajnej przysługi. Z kolei wysoko oceniają ładne wydmuszki w stylu Nietyklanych, Bohemian Rhapsody czy Green Book. Ot taka przypadłość narodowa.

Super, dzięki Tobie dowiedzieliśmy się, że Oscary przyznają Polacy. 4 statuetki dla Bohemian, statuetka dla najlepszego filmu Green Book

Ot taka przypadłość narodowa...

Pan Embryo albo Polakiem nie jest albo "wspaniałomyślnie" zalicza siebie do tej "myślącej inaczej" elyty naszego zaściankowego narodu :) odbierającej "prawidłowo" gnioty w stylu Zwyczajnej przysługi i Jak romantycznie.
Ręce opadają jak czytam takie nadęte wypowiedzi.

Ja się nie zgodzę. Film jest dość nudny i jak na niby takie mocno feministyczne przesłanie upada w najważniejszej kwestii - bohaterka jest nudna. Bo co takiego w niej sprawia, że chce się jej kibicować? To że jest cyniczna? Bo tylko to wysuwa się na pierwszy plan, dość słabo traktuje swoich przyjaciół i mimo, że tak krytykuje komedie romantyczne to sama postępuje według tego schematu. No i w końcu i tak kończy z facetem na końcu, więc cała ta akceptacja siebie wypada trochę słabo.

Jedyne co cieszy to wyśmianie niektórych motywów (choć tutaj komedii starcza na jakieś 20min potem nudzi) no i Liam Hamesworth - świenie się wpasował w rolę księcia i naprawdę wypada zabawnie i jednocześnie uroczo.

dokładnie: "niby feministyczne"

A Ty jesteś Chińczykiem?

przyjemna lekka komedia. Nie przepadam za komediami romantycznymi ale film z takim klimatem mi odpowiada

tak samo! bardzo lubię Rebel Wilson, ale akurat po tym filmie nie spodziewałam się wiele. ostatecznie miło się rozczarowałam. genialna anty-komedia, nie pamiętam kiedy ostatnio aż tak się śmiałam na filmie:)) osobiście dziwią mnie niskie noty dla tej produkcji i idiotyczne komentarze typu "za duża ilość kiczu" itd.

no ale przecież o to chodzi w "Jak romantycznie!": żeby wyśmiać największe i najbardziej klasyczne cliche znane z komedii romantycznych. ludzie tego nie załapali czy po prostu nie mają poczucia humoru? a może jedno i drugie...?

wg mnie to fantastyczna anty-komedia i poprawiacz humoru :)

ciekawe to ukute tutaj rozumienie pojęcia "anty-komedia"

... wcześniej powiedziałabym, że pojęcie "anty-komedia romantyczna" nie jest trudne do ogarnięcia, ale widząc co poniektóre komentarze na tym forum widzę że jednak tak. jeżeli po obejrzeniu filmu nic nie zakilało pod kopułą to ww łaskawie sobie wygoogluj.

ja wiem, co miałaś na myśli, bezczelnie wytknąłem ci tylko, że ukułaś błędne pojęcie ;)

nikt nie lubi czepiania się dupereli. twój komentarz był tutaj potrzebny jak dziura w moście.

oj :(

To drugi tzw. babski film w ostatnim miesiącu który mimowolnie obejrzałem bo żona oglądała. Pierwszym było kiczowate lovestory Narodziny Gwiazdy z tandetną dla mnie muzyką bo nie trawię takiej, nuda, a tym filmem mile się rozczarowałem bo jako rozrywka na sobotni wieczór popijając browarka sprawdził się bardzo dobrze, przyjemnie spędzony czas, i było czasem zabawnie i pogodnie, w oczekiwaniu na wiosnę w sam raz.

"Wyśmiewa te wszystkie tanie, nierealne chwyty komedii romantycznych, których osobiście nie lubie."

No właśnie nie wyśmiewa.
Komedia romantyczna jako gatunek jest tak pełna schematów i klisz, że aż prosi się o porządną, inteligentną satyrę czy pastisz. Ale tego tutaj filmu nie można tym nazwać, to zmarnowany potencjał, który udaje film, którym nie jest. Próbuje być śmieszną parodią, ale co najwyżej wywołuje uśmiech zażenowania. Nic nie wyśmiewa, a w swojej konstrukcji jest bardziej konwencjonalny, konserwatywny i pretensjonalny niż rzeczywista komedia romantyczna. Do tego przeraźliwie irytująca i fatalna główna bohaterka. Scenariusz idiotyczny. Omijać z daleka.

Moim zdaniem stad właśnie lekkość - nie czułam potrzeby kibicowania glownej bohaterce, oceniania jej poczynań, angażowania się emocjonalnie w akcje, tylko spokojnie obserwowalam z boku wydarzen. Z bonusowymi kliszami z rom-com. I tyle. Lekki filmik na odstresowanie w weekend.