Gru (wyglądający niczym filmowy Pingwin z “Batman Powraca”) jest kolejnym dowodem na to, że ostatnimi czasy spece od animacji robią co mogą, by nie kojarzyć swej animacji z typowym wzorcem pierwszej lepszej kreskówki.
Gru jest mistrzem zła, dla którego najważniejszym celem jest wysoki stopień prosperity na owej skali. Nadejdzie jednak dzień, że nas Długonosy będzie musiał przeorganizować swoje życie i zacząć żyć według wartości, od których swego czasu się odżegnał. Brzmi to może banalnie, niezbyt oryginalnie, ale trzeba twórcom oddać jedno – zręcznie uciekają się od błazenady i głupawych żartów dla najniższych instynktów. Stawiają na ckliwość i sentymentalizm.
Nie ukrywam – pewnie niektórych on zezłości, lecz osobiście wolę to, niż kanonadę trywialnych, błazeńskich żartów. A i bez tego film jest całkiem zabawny…
Moja ocena - 6/10