Spodziewałem się czegoś znacznie więcej po oskarowej produkcji. W sumie do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć jakim cudem ten film wygrał z znacznie lepszą Incepcją. Nie rozumiem fascynacji tym filmem, nic ciekawego, po prostu nic, za co można by uznać ten film arcydziełem/rewelacją. Może po prostu to nie mój klimat, ale jak dla mnie film cienki jak barszcz.
chyba to rzeczywiście musi być nie Twój klimat bo według mnie film jest prześwietny
Podobają mi się filmy, które wzbudzają we mnie wielkie emocje, a temu to się właśnie udało. Sama byłam zaskoczona tym, że przedstawiona historia- z pozoru kompletnie nieciekawa- była dla mnie pasjonująca. Colin Firth sprawił, że przez cały film kibicowałam Berty'emu i dosłownie zaciskałam zęby kiedy jąkał podczas przemawiania :) Bardzo podobała mi się też gra Rusha i Heleny Bohnam Carter- mam wrażenie, że wszyscy aktorzy świetnie "wczuli" się w swoje role. No i to finałowe orędzie wojenne- zimne światło padające na Króla + muzyka + charakterystyczne ujęcia kamery, no i te tłumy ludzi słuchający go z największą powagą, a przede wszystkim osobisty sukces Berty'ego, który przezwyciężył swoją największą traumę- szczerze mówiąc popłakałam się ze wzruszenia. Nie mówię, że Incepcja nie była super, bo była, tyle tylko że film akcji nigdy nie poruszy tak jak dramat, a ja chyba właśnie szukam w filmie powodu do wzruszenia, zatrzymania się, zastanowienia nad czymś. Kwestia gustu ;)
Zdecydowanie zgodzę się, że sensacja nie poruszy jak jak dramat.
Jednak "Incepcja", patrząc na gatuek, jest według mnie lepsza.
Dlaczego ?
Bo od "Jak zostać królem" dla mnie lepszy jest "Gladiator", "Zielona Mila", "Skazani na Shawshank", "Leon Zawodowiec", czy choćby polski "Dzień Świra":)
Szczerze powiedziawszy - z wszysytkich filmów, które wymieniłeś w ostatnim zdaniu postu "Jak zostać królem" podobał mi sie bez porównania najbardziej. Wiadomo, że każda ocena jest oceną subiektywną i ludzie mają różne gusta filmowe, jednak twierdzić, że "Dzień Świra" jest lepszy od "Jak zostać królem" ...??? Hmmm... no cóż, szanuję Twoje zdanie, powiedzmy tylko, że jestem zaskoczona...
Po prostu bardziej do mnie przemawia :)
Obejżałem sporo filmów biograficzno-historycznych itp., więc musiałby mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyć, abym mógł wystawić mu lepszą ocenę.
Zauważcie, że nie dałem filmowi 1/2/3 "bo nie" , czy " badziew i daje 2".
Dałem 5, co jest "średnia", bo taki w moim odczuciu był po prostu ten film.
Chociaż w Golemie też "nic" się nie dzieje, jest dużo bardziej emocjonujący o wciągający niż King's speech. A do tego jest nośnikiem istotnych treści, we wspaniały sposób przenosi nas w klimat krajów totalitarnych, a w w/w filmie nic takiego nie ma. Mamy dobrze technicznie zrealizowany film, co już wcześniej ktoś zauważył, o niczym. 3/10
Film jest niesamowity, rewelacyjny. Zasłużył na każdą z nagród jaką dostał. Nie tylko doskonale dobrana obsada aktorska, składających się z PRAWDZIWYCH aktorów, a nie aktorzyn, zachwycająca gra aktorska i wspaniały scenariusz. Doskonałe ukazanie kinowe tego co miało miejsce w rzeczywistości, w tak ważnej rodzinie.
Cóż, ale skoro dla ciebie jest cieniutki...czego zrozumieć nie mogę, ale to twoja sprawa...wiele sie nie spodziewam po osobie, ktora ocenia prymitywny Dzien Swira 9/10.
prymitywny 'Dzień Świra'? :) tak... taki miał właśnie być - prymitywny jak Ty i ja :) jak każdy Polak - myślę, że nie dostrzegasz przesłania. Co do filmu 'Jak zostać królem' - domyślałam się patrząc na obsadę, że będzie to coś niewątpliwe wartego obejrzenia i nie zawiodłam się! Rewelacja! :) zdecydowanie.
Owszem spora część Polaków jest prymitywna, co okazują swoim gustem, swoim zachowaniem, brakiem wyczucia, dobrego smaku, estetyki, swoim "poczuciem humoru", swoim brakiem kultury osobistej, swoja nietolerancja i brakiem rozumienia niemal najprostszych ironicznych uwag. Ja z pewnoscia nie zaliczam sie do tej prymitywnej grupy.
Obawiam się, że jednak myśląc w ten sposób, pokazujesz, iż jest zupełnie inaczej... Pyszałkowatość jest prymitywna, nawet nie wiesz jak bardzo. Tylko prymitywni ludzie wywyższają się ponad innych. Warto czasem zastanowić się nad sobą. Pozdrawiam!
Nie wywyższam się, nie o to chodzi. Pyszałkowata tym bardziej nie jestem. Fakt, ze znam wlasna wartosc robi ze mnie osobe prymitywna? tak kompleksy lecza tylko osoby, ktore maja ze soba problem. Ja go nie mam. Stwierdzisz teraz, ze jestem zakochana w sobie czy co?
Fakt, ze nie lubie byc przyrownywana i identyfikowana z prymitywna czescia spoleczenstwa i traktowana jak zwykly szary przecietniak i stereotypowy polak ( polka) nie czyni mnie pyszalkowata.
... nie widzę sensu tej konwersacji, przecież i tak wiesz lepiej, nieprawdaż? Obawiam się, że dalej nie rozumiesz. Prymitywność Polaka (człowieka, istoty ludzkiej) bez względu na status społeczny, wykształcenie, inteligencję, wyznawane wartości, czy też jakiekolwiek inne kryterium.
P.S Przepraszam wszystkich za spam pod filmem.
Tu nie jego status społeczny ma znaczenie, inteligencje, religie czy cokolwiek innego. Nie to czyni człowieka prymitywnym. Jego zachowanie, jego gust, jego poczucie humoru, jest sposób wypowiadania sie, sposob argumentacji. Nie nazwe kazdego czlowieka prymitywnym. Jesli jednak kogos (dajmy taki przyklad) smieszy wulgarny, obrzydliwy, ponizajacy i naruszajacy godnosc kogokolwiek film/kreskowka, w kazdy mozliwy sposob obrazajacy istote ludzka wlasnie ze wzgledu na wartosci jakie wymienilas lub plec (to sie nie pojawilo) jest traktowane jako cos " wspanialego" to to jest prymitywnosc ludzka.
Film "Dzień Świra" nie jest prymitywny ...
Ukazuję przeciętnego Polaka.
Jak dla mnie jest znacznie lepszy od ckliwego "Jak zostać królem" :)
King's Speech nie jest ckliwy. Ale Dzien Swira jest prymitywny. Jesli obraz Polaka w tym filmie jest...przecietnym to Polacy sa prymitywni.
Fakt, że nie cieszy mnie zły gust moich rodaków i prymitywne filmy jakie są im serwowane, z psychologiczną zagrywką, że " to jest ok, Polacy tacy są, to przeciętny Polak, to zabawne" a oni w to wierzą nie czyni jednocześnie ze mnie osoby zadufanej w sobie i pyszałkowatą jak zostałam wcześniej określona.
PS. Nie do końca chyba rozumiesz określenie burżuazji.
Film nie jest prymitywny, widocznie go nie zrozumiałaś ...
P.S. Wiem, co to znaczy burżuazja.
Nie zrozumieć tego filmu? A to jest w ogóle możliwe? Wybacz, ale to nie jest dzieło sztuki, czy chociażby dobre dzieło kina, aby go nie zrozumieć.
Co za wąskie horyzonty. Fakt, że uważam film za prymitywny ( bo według mnie jest taki. Ze swoim "dowcipem") nie czyni ze mnie osoby która go nie rozumie. Ten film powinien być puszczany ludziom za karę.
Jeśli za prymitywny film uważam także Kac Wawa to czyni ze mnie osobę, która go nie zrozumiała?
Zastanów się trochę.
Nie oglądałem Kac Wawy, więc się na jego temat nie wypowiem.
"Dzień Świra" to kapitalny film bazujący na swojej prostocie, do mnie przemówił, bo znam współczesne realia i wszystko to zostało obnażone w tym filmie.
Idąc twoim tokiem rozumowania, to nie zrozumiałeś filmu Jak Zostac Królem. Dlatego ci się nie podobało.
"(...)Kapitalny film bazujący na swojej prostocie(...)".
I wszystko jasne.
Mnie po prostu nie kręcą oklepane historie, nie pokazujące ani nic zabawnego, ani nic dramatycznego, ani nic prostego, ani złożonego.
A taki dla mnie jest Jak Zostać Królem
O gustach się nie dyskutuje, bo z tego powodu można się po prostu pokłócić. Może po prostu nie Twój klimat, nie lubisz jakiegoś aktora czy twórcy, nie lubisz Anglii, monarchii, lekkich biograficznych filmów, szkoły, historii albo po prostu jesteś za głupi na taki film. Nie wnikam i mam to w dupie. Ale powiedz mi, dlaczego to jest "oklepana historia"?
jest słaba, mało ciekawa, jeden z najgorszych "biograficznych" filmów jaki widziałem.
p.s. raczej za głupi nie jestem :)
No być może Ciebie nie interesuje branie odpowiedzialności za naród i kraj podczas wojen i różnych konfliktów. Abstrahuje od problemów z tym związanych, o czym właśnie mówi film. No ale to kwestia gustów. No ale skoro nie jesteś za głupi, to pewnie masz rację. LeVys, a co Cię interesuje?
Aha. "jeden z najgorszych "biograficznych" filmów", bez cudzysłowu proszę. To jest film biograficzny.
Lubię tego typu filmy, ale został tak badziewnie wyreżyserowany, że aż kaleczy w oczy.
Nie ma akcji, zwrotów ( poza abdykacją króla ? ), jestem pewien, że ta historia mogła być lepiej przedstawiona, np jak Yip Man :)
Po cholere Ci zwroty w filmie biograficznym? Idąc na film biograficzny (dokumentalny w pewnym sensie, lekko fabularyzowany) Ty oczekujesz filmu akcji? Nie oceniaj filmu bez podziału na gatunki, bo to się mija z celem.
To polecam Rambo. Ale nie oczekuj od filmu biograficznego, że będzie pełen akcji i efektów specjalnych. Każdy gatunek ma swoje kryteria, swoje cechy i wady. Filmy biograficzne mają to do siebie, że przedstawiają czyjeś życie, coś, co było i istniało. Skoro nie przepadasz za historią XX wieku, to nie oceniaj filmu, że jest źle zrobiony, dobrze?
Idąc tym tropem to historię z życia gienka spod sklepu też miałbym oceniać na 10 ?
Ta historia jest po prostu słaba, nie warta tylu oscarów ...
Zmieniasz fakty. Historia "życia gienka spod sklepu" raczej na biografię nie wydaje się ciekawa, ale na dramat, czemu nie? A w tym filmie masz ten przywilej, że to wszystko się działo. Żadnej fikcji. A Ty oczekujesz dramatu z typową fabułą i 3 aktami. Możesz zaprzeczyć, ale Twoje wcześniejsze wypowiedzi na to wskazują.
Ta historia też na biografię nie wydaję się ciekawy... dramat tez z tego,że pożal się Boże...
Przepraszam, z całym szacunkiem, dlaczego uważasz, że każdy Polak jest prymitywny?? Skoro stawiasz taką tezę, to chyba znaczy, że nie rozumiesz, co oznacza to słowo. Znam wielu moich rodaków,o których mogłabym powiedzieć rożne rzeczy, ale na pewno nie to, że sa prymitywni.Poza tym ludzie są naprawde bardzo różni, więc osobiście nie lubię używania określeń "wszyscy" albo "każdy". Pozdrawiam ;)
Nie, nie, nie o to mi chodzi! Chodzi mi raczej o prymitywność człowieka, którą ukazuje poprzez swoje zachowanie, przez sposób reagowania na różnego rodzaju sytuacje, problemy itd.. np. wybuch gniewu z jakiegoś błahego powodu. Nasze słabości, bezradność,strach i nieumiejętność panowania nad emocjami - prymitywność w tym zakresie miałam na myśli, więc jeżeli jednak pozwolisz, użyję słowa 'każdy' :)
Zgadzam się, zarówno Incepcja jak i The Social Network były o niebo lepsze od tego filmu. O ile gra aktorska, scenografia i kostiumy były świetne, to sama historia była dla mnie... nudnawa. Jeszcze ta scena, gdy ludzie gratulowali i się cieszyli po przemówieniu, dot. wojny - żenujące.
Incepcja była dobra, zgadzam się. The Social Network nie widziałem. Ale film Nolana, a Jak Zostać Królem to dwa różne światy. W jednym jest fabuła, w dodatku film surrealistyczny, więc reżyser miał pełne pole manewru. Jak Zostać Królem to film biograficzny, który musi przedstawić pewne fakty, choćbym nie wiem jak były żenujące. W tym filmie nie chodzi o to, żeby rozbawić widzów czy zaskoczyć ich innowacyjnymi rozwiązaniami. To jest po prostu film historyczny, który przedstawia problemy władzy w najważniejszych momentach. Może nie wszyscy Polacy to rozumieją, ale dla Anglików Elżbieta II (wtedy Jerzy VI) jest ważną postacią, nawet bardzo ważną. Polacy np podczas Potopu odzyskiwali niepodległość dopiero po obronie Częstochowy i powrocie króla do ojczyzny. Więc motyw króla, władcy jako podpory narodu jest ważny.
Jak dla mnie to najzwyklejszy film biograficzny, różniący się od wielu przeciętnych tylko obsadą.
Nie chce oceniać, kto się zna na filmach, a kto nie, kto jest głupi, a kto bardziej. Ale tutaj nie chodzi o jąkającego się króla, ale o coś więcej.
Może źle się wyraziłem na temat historii zawartej w filmie, bo to nie historia była nudnawa, a reżyser przedstawił ją w sposób nudnawy i za to znacznie obcinam ocenę.
Natomiast nie można tego znaleźć w filmie Finchera, przez co TSN jest filmem wybitnym, a King's Speech średnim. To samo się tyczy Incepcji, mimo, że jest to inny gatunek.
PS. Historia nie ma tu nic do gadania, bo w filmach jest jej jak na lekarstwo.
Tak się składa, że tutaj historia jest dobitnie pokazana. Tutaj musisz przyznać rację. A film nie pokazany w sposób nudnawy, tylko w lekki, angielski, familijny sposób. Fajnie się go ogląda z rodzinką, co?
Nie zgadzam się ani trochę, poza(być może) ostatnim zdaniem. Lekki, angielski, familijny sposób? Proszę, scharakteryzuj mi ten "sposób".
Ja widzę ckliwą historię człowieka, który miał ogromny problem z wysławianiem się. Cały film reżyser jakby wymagał od nas abyśmy głównemu bohaterowi strasznie współczuli, bo jego problem jest ekstremalny. Happy end oczywiście musiał być, zupełnie jak w głupkowatej komedii romantycznej.
To samo reżyser serwuje nam w Pięknym Umyśle, no prawie.
1. Wszystkie fakty dotyczące kłopotów króla Jerzego VI zostały przedstawione i to w taki sposób, jak w historii to miało miejsce. Jeśli się nie zgadzasz - przestudiuj tę historię i się zgłoś.
2. Lekki filmik nienarzucający się widzowi. Łatwy do przyjęcia, z pozytywną muzyką i żartem w tle. Żartem angielskim, wyjaśnię. Żarty proste, lakoniczny, absurdalny, czasem kontrowersyjny (przykładem może być Monty Python).
3. A propos happy endu. Skoro film przedstawia przeciwności losu króla Jerzego VI, który ma problem z wymową, i pokazuje to, jak on sobie z tym problemem sprostał... To już sam sobie wysnuj wniosek.
4. Tak, jego problem jest ekstremalny, bo liczy na niego cały naród w chwilach grozy i strachu.
5. Skoro widzisz tutaj TYLKO człowieka, który ma problem z wymową... To niewiele widzisz.
Wybacz, za czasowniki w drugiej formie, takie narzucające, rozkazujące, mówiące, co robisz. Ale tak to widzę ;)
1. Nie do końca, ale to już mało istotne.
2-5. Filmy biograficzne mają to do siebie, że przedstawiają historię człowieka, a następnie pozwalają widzowi samemu ocenić go pozytywnie, bądź negatywnie. Tutaj jest tylko jedna ocena narzucona przez reżysera od samego początku filmu, chyba, że ja "niewiele widzę", więc proszę, pokaż mi, że się mylę.
1. Podaj fakty, które nie są tu wymienione, śmiało.
2. Co Ci się tu narzuca? Jest pokazana jego "walka" z wymową. A na końcu oklaski, że mu się udało. Wszystko jest opisane zgodnie z prawdziwymi realiami. A ukryty sens tej historii jest taki, że istnieje coś takiego, jak przeznaczenie, los. My z tym możemy walczyć, albo się z tym pogodzić. Będzie nam to wychodziło lepiej, bądź gorzej, ale życie się toczy i dokonujemy wyborów. Tego uczy nas m.in. ta historia. Domyśl się już dalej, bo naprawdę nie chce mi się pisać tego wszystkiego. A sposób przedstawienia tego filmu widzom to tylko zamysł reżysera.
1.
-Zmieszanie w jedną postać premiera Baldwina i Chamberlaina,
-Neville Chamberlain zrezygnował z funkcji premiera w 1940, a nie 1939 jak jest to filmie ukazane,
-Brytyjczycy szykowali się do wojny w lipcu 1940, natomiast film sugeruje, że takowe działania miały miejsce już w 1939.
2.Nie będę się powtarzał. Takich historyjek jest bez liku.
Zapomniałem o jeszcze jednym do punktu 1:
Film nie ukazał tego, jak Jerzy VI popierał politykę ustępstw N. Chamberlaina wobec III Rzeszy. Ukazał natomiast jak twardo i zdecydowanie się sprzeciwił agresji niemieckiej, hm...
Chyba nie muszę Ci mówić do czego to doprowadziło, jesteś świetnym historykiem przecież.
Nie chce mi się sprawdzać co do zmieszania postaci w filmie. Z Chamberlainem prawda, jak pamiętam. Ciekawi mnie jedynie teoria szykowania się do wojny przez Brytyjczyków. Wg Ciebie Brytyjczycy przystępując do wojny we wrześniu 1939 nie byli na nią naszykowani. No ciekawe, ciekawe. Prawie jak Henryk Bagiński ;) Nie pamiętam dokładnie detali filmu (tak wiem, wypominaj mi teraz), ale sprzeciwienie się agresji niemieckiej nie przeszkadza w popieraniu polityki Chamberlaina