Spodziewałem się czegoś znacznie więcej po oskarowej produkcji. W sumie do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć jakim cudem ten film wygrał z znacznie lepszą Incepcją. Nie rozumiem fascynacji tym filmem, nic ciekawego, po prostu nic, za co można by uznać ten film arcydziełem/rewelacją. Może po prostu to nie mój klimat, ale jak dla mnie film cienki jak barszcz.
Pewnie, że byli gotowi do wojny. Ulotki to w końcu broń masowego rażenia.
Oczywiście, że nie przeszkadza w popieraniu polityki Chamberlaina, która zmieniła się z czasem o 180 stopni. Cały czas przecież myślał, że zapobiega wojnie.
Co to oznacza? To, że postać "Wielkiego" króla została wybielona, bo są to również jego zasługi, ale słowa o tym nie ma. Film staje się w tym momencie niezbyt wiarygodny.
1939 Anglicy wysłali na kontynent wojsko, co prawda, stacjonowało przy granicy z Niemcami i nic nie robiło, ale oczywiście "zrobili, co mogli". Bardziej konkretne działania rozpoczęły się, jak wspomniałeś, 1940 roku, gdy to latem Niemcy zaatakowali wyspy. Nie przeszkadza, bo prawda, nie był entuzjastą Hitlera, ale nie przeszkadzał Chamberlainowi, bo najzwyklej w świecie nie ma nic do gadania. Proste. W filmie nawet jest to przedstawione, gdy Churchill (dobrze mówię?) przyszedł do Jerzego VI i "pomógł" mu wybrać swój przydomek.
Z tego co widziałem w filmie, to król miał wielki autorytet, więc jego sprzeciw by miał znaczenie(nie to co obecnie jest).
Podsumowując: zdania nie zmieniłem i nie zamierzam. Dla mnie jest to średnie, ckliwe filmidło, którego jest w kinematografii już wiele, albo za wiele(Sam, Piękny Umysł, Invictus i mnóstwo innych). To, że jest na podstawie czyjegoś życiorysu nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo nic nie zmienia w filmie.
Pozdrawiam
Król miał taki autorytet, jak teraz. Nic wielkiego. Tyle, że wtedy było to nowością. No jak mówiłem, każdy ma swój gust, a o gustach się nie dyskutuje. Pozdrawiam.
Z całą pewnością nie powiedział bym, że ten film jest dobry dla rodzinki.
Według mnie właśnie nie został przedstawiony w lekki sposób...
Gdybyś obejrzał za pierwszym razem z rodzinką, to byś wiedział o czym mowa. A co było takiego wulgarnego?
Nie było nic wulgarnego, ale gdybym miał obejżeć go z młodzym rodzeństwem i rodzicami, to pewnie połowa wyszłaby w połowie filmu...
Film nie był zły, ale męczył tym, że nic się tam nie działo.
Dałem 5, bo imo. był gorszy od Yip Man'a , Yip Mana 2 i to o kilka poziomów :)
Nie mój klimat, mimo to dałem ocenę przyzwoita, uargumentowałem ją, jedni mogą się zgodzić, drudzy nie :)
Pozdrawiam.
A ja nie rozumiem fascynacji Oscarem. Te nagrodę zdobywały takie badziewia, że serce się kraje. "Jak zostać królem" (ale durne tłumaczenie, ale u nas to norma) jest całkiem niezłym filmem, podobał mi sie, ale również uwazam "Incepcję" za lepszą. Tylko, że w przciwieństwie do LeVysa, nie robie tragedii, że "Incepcja" nie dostała Oscara, wprost przeciwnie, cieszę się z tego, bo zarobiła wiecej niż ten brytyjski przeciętniak. Oscar dla mnie nic nie znaczy. Naciąłem się tyle razy, że w d...e mam tę nagrodę. Lepszą rekomendacją jest Złota Palma, Niedźwiedź i nawet ta cholerna, polska Kaczka. :-))
To, kto dostanie Nagrodę Akademii, zależy od gustu członków Akademii. Nie osądzą tak, żeby każdemu odpowiadało ;)
nie robie z tego tragedii, tylko dla mnie dziwny jest fakt, że "szanowne żyri" wybrało akurat ten film, który rewelacją nie jest.