Generalnie nie jestem za filmami sf lecz ten był całkiem spoko, młodzieżowy, jeśli miałbym go porównać do innego filmu to porównam go do zmierzchu, niezwykły przystojny chłopak oraz aspołeczna atrakcyjna dziewczyna. Można obejrzeć:)
Niezwykły przystojny chłopak a la Dawson :D oraz mogole, mogosi...kto ich tam wie.... ;) Hm, przekombinowane, a końcówka daremna, ale czego się spodziewać po amerykańskiej produkcji? Najbardziej podobała mi się gra psa i jemu kibicowałam :D
całe szczęście że Fafik przeżył, taki był biedny poszkodowany :( nr 4 ma dużo wiary w ludzi skoro zostawił na końcu filmu swoją jedyną miłość w rękach jej byłego faceta i nie powiedział kiedy wróci :)
No cóż. Nie sądzę by miał jakiekolwiek inne wyjście. Aby nie narazić jej na niebezpieczeństwo zostawił ją w rodzinnym mieście, ale czy na pewno w rękach byłego faceta? Przecież Sarah kocha Johna, nie tego drugiego.
Uważam, że film jest całkowicie obłędny. Alex Pettyfer rewelacyjnie poradził sobie w tej roli, nawet nie wyobrażałam sobie innego aktora zamiast niego. Pomysł także świetny, lecz nie przypomina mi ani odrobinę Zmierzchu. No bo jakie tu podobieństwo? Jeżeli weźmiemy pod uwagę głównego bohatera z nadprzyrodzonymi zdolnościami i śmiertelnika - niestety, ale większość filmów tego typu opiera się na czymś takim. Przykro mi to stwierdzić, ale funkcjonuje już określenie "Film podobny do Zmierzchu". Saga ta jednak nie była pierwszym filmem paranormalnym, była pierwszą dużą produkcją o wampirach, a to trochę inne rzeczy.
Ścieżka dźwiękowa naprawdę rewelacyjna. W kółko słucham tych piosenek, przypominając sobie najlepsze fragmenty (czyli w sumie cały film xD).
Och, a piesek wymiata! Strasznie płakałam, gdy myślałam że już umrze. No cóż... Myliłam się :D I dobrze.
Sama końcówka jest... uff... Potrafiłam włączać ją raz za razem. Trzymająca w napięciu, niezwykła, cudowna i zaskakująca!
UWIELBIAM <3
nie kumam tylko po co szukają innych numerów? W jakim celu? Będzie 2 część? Oby nie....
"Jestem numerem 200" :D
Szukają innych numerów by stawić wspólnie czoła obcym. Według mnie mogłaby być druga część, ale nie musi. Skończył się tak... inaczej. Fajniej. Nie było tradycyjnego dobrego zakończenia: pokonali obcych zagrażających ich życiu, nareszcie John i Sarah mogą być razem, normalnie happy end! Główny bohater wyrusza w dalszą podróż, częściowo uciekając za tymi karykaturami, a dalszą część jego losów możemy wyobrazić sobie sami ;)
No ale stawili czoła obcym....
Po drugie nie musi być taki happy end jak przedstawiłaś. Może równie dobrze zabrać Sarę ze sobą, albo w końcu osiąść na stałe w Paradise. Bo przecież tego pragnął, miał dość przemieszczania się, więc jest niesłowny :P
Poza tym numer z niebieskimi rękami był już w uczniu czarnoksiężnika.... Nie lubię powielania.
Nie musi być, i właśnie to jest fajne jak go nie ma, bo film różni się od innych. Może jednak twórcy filmu wcale nie chcieli 'pożyczać' tego pomysłu od ucznia czarnoksiężnika? Nic już nie jest oryginalnego, nawet świecące dłonie. Dlatego to, że coś powtarza się w jakimś innym filmie nie znaczy, że to już jest odgapianie pomysłu.
Bardzo mi się podobał ten film. Fabuła, aktorzy, efekty specjalne - wszystko fajnie. Ale ja bym nie porównywała tego do Zmierzchu, bo tamten film jest zupełnie inny. Jestem numerem cztery wniósł pewną świerzość :)