...to lektor mówiący na samym początku, że wszyscy zginą.... Gdyby tego nie mówił, film
zostawiałby pewne niedopowiedzenie, że może jednak im się udało. Osobiście uwielbiam filmy z
niedopowiedzianym zakończeniem.. Zwłaszcza kiedy wiem że zakończenie jest złe, ale łudzę się
że może jednak...
<spoiler> Jest niedopowiedzenie. Nie wiadomo czy "Stokrotka" przeżyła. Lektor na początku filmu mówi ""Spójrzcie na nich wszystkich uważnie bo oni dziś zginą". Jednak podczas tej prezentacji łączniczki jeszcze nie było wśród członków oddziału.
Nie można było inaczej. Na tym polegał myślę zamysł, żeby końcowe etapy życia poszczególnych grup pokazać niedokończone, ale istotne było, aby widz wiedział jak różni ludzie, różnie ginęli. Jedni od wybuchu granatu trzymanego w ręce, drudzy od kulki własnego towarzysza, ale inni też u zamkniętego wylotu do Wisły konali z głodu lub też od kulki Niemca po wydostaniu się na zewnątrz. Samobójstwa itd. Gdyby reżyser pominął narratora zapowiadającego śmierć wszystkich, w większości przypadków oglądający pomyśleliby że ten, a ten przeżyli. Jednak tu chodziło o to, że ma być jasne, że wszyscy zginęli lecz pokazywać każdego śmierć jednego po drugim u końca filmu byłoby kosmicznym absurdem. Rozumiem ten manewr twórców.
Mnie to nie przeszkadzało. Film opiera się na faktach, dlatego oglądający nie powinien pozostawać w niepewności. Poza tym jest to ciekawy zabieg konstrukcyjny - teraz po inwersję sięga wielu reżyserów, wtedy była to nowość. Poza tym lektor wprowadza ciekawą perspektywę, którą przejmuje widz, śledząc losy bohaterów krok po kroku. Zapowiedziany jest rezultat, wiemy "co", ale nie wiemy "jak". Moim zdaniem film trzyma w napięciu do końca.
To było właśnie w tym filmie najlepsze. Właśnie to spowodowało, że film mnie zainteresował. To było zaskakujące. Lektor opowiada o poszczególnych powstańcach, jakby w czterech pancernych, a tu nagle ostatnie zdanie....To był genialny zabieg.