Nie chcę pisać recenzji, ale mało który z widzów zdaje sobie sprawę, że reżyser za fasadą komedii stworzył film traktujący o sprawach ostatecznych, uniwersalnych- o przemijaniu i stopniowym przygotowywaniu się do odejścia z tego świata (końcowa scena czyli podróż w kosmos staje się metaforą odejścia). Oprócz tego film zawiera odwieczne marzenie człowieka o nowym lepszym świecie i długowieczności. ,,Życie jest krótkie, wszystko przemija- młodość, ziemska miłość ale nie przejmujmy się tym zbytnio, bo to nie oznacza końca"- zdaje się mówić twórca filmu. Obraz zabawny i zarazem wzruszający, jedna z ostatnich ról wielkiego francuskiego komika, który wprawdzie dawno odszedł z tego świata, ale jego dzieła są i będą wieczne (,,Non omnis moriar").