Pierwsze minuty nasunęły mi skojarzenie: "no nie, obsada z Leśnej Góry", ale film zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, szczególnie ostatnia scena. Wspaniałym pomysłem był czarny ekran, który się pojawił zaraz przed napisami końcowymi, dzięki czemu widz mógł jeszcze chwilę posiedzieć i ochłonąć. Przeskakiwanie między scenami męczyło trochę, ale nie były one od siebie odosobnione, wręcz przeciwnie: pokazano, jak przeplatają się ze sobą historie ludzi, których bliscy zginęli w Katyniu. Podkreślono również, jakie starania robiła Rosja, by winę za zbrodnię zrzucić na Niemców.
Naprawdę gorąco polecam ten film. Kawał dobrej roboty, opowiadający fragment historii Polski.