O "Katyniu" powiedziano już chyba wszystko. Jedni uważają, że film ów jest beznadziejny, inni twierdzą, iż Andrzej Wajda spełnił stawiane przed Nim wymagania. Reżyserowi wytknięto wszystkie błędy: zły dobór obsady, pomyłki w scenografii, słabość scenariusza. Film ma wiele minusów, jednak posiada też parę plusów: przede wszystkim zdjęcia, dobra muzyka, i ta świetna scena końcowa ukazująca mord polskich oficerów. Może to za mało żeby film ocenić na 8, ale obiektywnie patrząc ocena powinna wahać się pomiędzy 5 (bo na niższą notę film w mojej opinii nie zasłużył) a 7 (przymykając oko na pewne niedociągnięcia można postawić "Katyniowi" tę notę).
Wymagania postawione przed Wajdą były wysokie, i słusznie. Według mnie reżyser, jeden z najlepszych twórców w historii polskiego kina, nie sprostał im. Jednak historia kina nauczyła, że niektóre filmy nazywane po premierze przez krytykę "dnem" czy "kiczem" z czasem zostały uznane za "bardzo dobre" lub nawet za "klasykę kina". Przykładem w tym przypadku może być: "Imię róży" Annaud'a, "Lśnienie" Kubrick'a, czy chociażby "Cotton Club" Coppoli. Oczywiście nie wypada porównywać tych filmów do wypadającego przy nich bardzo blado "Katynia", jednak chodzi o to, iż, cytując Juliusza Machulskiego, "oczekiwanie podnosi poprzeczkę, filmy trzeba oglądać natychmiast".
"Katyń" nie jest filmem rewelacyjnym, a nawet nie jest filmem bardzo dobrym. Jednak, patrząc na aktualną kondycję polskiej kinematografii, film Wajdy zasłużył na miano "dobrego", a przynajmniej "niezłego".
A w kwestii nominacji do Oscara to powinniśmy się cieszyć z tego sukcesu, bo należy tę nominację odebrać jako duże osiągnięcie. Co prawda dziwi mnie brak w stawce "4 miesiące, 3 tygodnie, 2 dni" i "Uwaga, pożądanie", ale wyroki Akademii są z roku na rok coraz bardziej zaskakujące. Podsumowując. "Katyń" powinien dostać nominację, ale czy zasłużył na statuetkę? Chyba jednak nie.