Skąd możesz wiedzieć? Ewangelia obejmuje tylko ostatnie 9 miesięcy jego życia. O tym co było wcześniej nikt nie wie...
Jak to nic od małego wiadomo że był dobry i zawsze pomagał ojcu bez marudzenia takie małe słodkie dziecko-przynajmniej tak mnie uczyli na religji jak bylem mały :P
A ha czyli uważasz że w tym czasie był taki sam jak główny bohater kaznodzieja,a pózniej się nawrucił i bla bla bla.
Księżniczka Marsa to była moja pierwsza książka fantasy - czytałam jakieś takie wydanie zeszytowe wyrwane z Fantastyki
O ile pamietam to on tam skakal a nie latał
No może taki wojowniczy to nie, ale o "swoje" potrafił walczyć:
wypędzenie "kupczących" ze ŚwiątynI, no i jeszcze brak tolerancji dla innowierców - odmówił wody ze studni spragnionej samarytance, że zacytuję z pamięci ewangelię: " i nie dla psów są resztki ze stołu Ojca mego".
słuchaj nie wiem do czego zmierzasz?To znaczy,ze wszyscy naokoło mamy mieć innych w du...i martwić sie tylko o siebie?
Tu nie chodzi o wielkie czyny,wystarczy drobne uczynki,fakt,ze główny bohater wpadł z jednej skrajności w drugą,no ale akurat on chciał w pewien sposób odpokutować swoje wcześniejsze czyny,zamiast kolejnych zdrowasiek i oczyszczenia w wodzie i spowiedzi,wolał naprawiać swiat swoimi dobrymi czynami.Oczywiście nie każdy od razu musi wpadać w taką autodestrukcję(on akurat tego potrzebował).Zwróć uwagę na tego jego znajomego,który prowadził salon samochodowy,dlaczego nie dał mu przynajmniej z tysiaka a nie te marne 150.Oczywiście,że on sam nie naprawi całego świata,ale to nie znaczy,że nic nie mamy robić.Ten film byłby jeszcze jedną bajeczką gdyby nie to,że większość faktów wydarzyła się naprawdę.Takich ludzi trzeba przynajmniej cenić wszem i tam,przynajmniej...Jeśli nie stać nas na więcej z powodu lenistwa,tchórzostwa,czy innych pobudek i niekoniecznie przy tym trzeba być chrześcijaninem.
sorry, nie czytam postów dłuższych jak 20 słow.
Jak bys mógł jednym zdaniem streścić o co ci chodzi.
Nie czytam postów dłuższych jak 20 słów,no ale ja tak znowu duzo nie napisałem to przecież kilka zdań,czy tak trudno przeczytać a może masz jakieś ADHD i nie możesz na chwilę się skupić?
ale przegladając niektóre twoje wypowiedzi raczej tego nie oczekuję,jestes po prostu jeszcze jedną prowokatorką by robisz szum dla jaj tak jak np tu:
http://www.filmweb.pl/film/Dystrykt+9-2009-464478/discussion/Denny,1381197
Pod filmem Dystryct 9
"Denny- tak najkrócej można go określić. Dla widzów lubiących bzdety".
O boże co za ignorancja,zero obiektywizmu,żadnych argumentów,w ten sposób mozna każdy film skrytykować,który sie nie podobał...
aron po co ty w ogóle z nią gadasz przeciez ona ma w głowie same siano,mundur przywdziała i mysli że jest pępkiem świata.
nazwy własne wszelkich istot nadprzyrodzonych piszemy z dużej (Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty)
podobnie jak jednowyrazowe określenia Boga (Zbawiciel, Ukrzyżowany, Zmartwychwstały). tak samo przy zwrotach bezpośrednich (o Boże!, o Panie!). jeżeli nazwa osobowa nie jest jednostkowa, piszemy małą literą (apostoł, anioł, duch).
.. i jeszcze odsyła do słownika … hahaha…
komiksy sobie poczytaj… :D
Nie piszę o "Bogu Ojcu", czy "Duchy Świętym", tylko o bogu! Czytaj uważnie! A ten się pisze z małej. Greckiego boga też byś napisał z dużej litery? Tak się wymądrzasz, a nie potrafisz poprawnie zdania rozpocząć. Boga to pamiętasz, żeby z dużej pisać, a początek zdania to już nie? Jedno rozpoczynasz nawet dwukropkiem! Skoro sam nie potrafisz pisać, nie pouczaj innych, amatorze! Komiksy sobie poczytaj!
wróć jak zrobisz maturę z polaka...
albo nie, do kopania rowów nie jest ci to przecież potrzebne
Przecież to ty pozjadałaś wszystkie rozumy, a chcesz się uczyć ode mnie? Pretensje możesz mieć tylko do siebie – twoja bezczelność i zarozumiałość doprowadziła do takiej sytuacji. Myślisz, że jesteś pępkiem świata? Najmądrzejsza, wszechwiedząca, mająca innych ludzi za ćwoków, z którymi nie ma sensu dyskutować? Jakim prawem lekceważysz i ubliżasz innym? Słyszałaś kiedyś o „szacunku”? Każda twoja wypowiedź nosi znamiona arogancji i narcyzmu. Oto kilka z nich, które doskonale obrazują twoją beznadziejną osobowość: „poszukaj gdzieś głupszych od siebie”, „nie musiałeś pisać że mam racje”, „nie ma co dyskutowac”, „…po co w ogóle się wymądrzasz”. Chyba raczej nie jesteś zbyt lubianą osobą, co? Nie potrafisz dyskutować z innymi, bo uważasz, że tylko ty masz rację a wszyscy cię otaczający to ciemna masa. Zobaczysz jak się w przyszłości przejedziesz na takim traktowaniu ludzi. Gdy ci zwróciłem uwagę, że sama robisz błędy, wyśmiałaś i ubliżyłaś mi. Każesz mi zdawać maturę, a nawet nie wiesz ile mam lat, jakie wykształcenie i jakie stanowisko zajmuję. Nie cierpię takich osobowości i będę je tępił po wsze czasy.
nie mniej nadal "O Boże" piszemy z dużej litery :)
nastepnym razem jak zaczniesz kogos pouczac to sam sie wczesniej doucz
...i nie becz już, faceci nie placza...
Widzisz, znowu traktujesz mnie z góry - ty wiesz lepiej, ja mam się douczyć. Naprawdę nie potrafisz się powstrzymać (nawet, jeśli tę rację byś miała)? A nie pomyślałaś, że to ty możesz być w błędzie?
„Bóg pisany z wielkiej litery to nazwa własna boga o którym mówił Jezus - nie miał on imienia, postaci itd. Jego nazwa powinna być pisana z wielkiej litery, chociaż bogiem (z małej) też jest. Jeżeli mamy na myśli boga jako obiekt kultu, niematerialny byt ponad nami - to piszemy to słowo z małej litery.
Czy katolicki i chrześcijański bóg to "bóg" czy "Bóg"? Chrześcijanie przyjęli treść pism żydowskich i zawarli je w Biblii razem z kilkoma Ewangeliami. Można by więc wywnioskować, że dla nich Jahwe i Bóg to to samo pojęcie. W tym kontekście "bóg" (z małej litery) jest już bardziej poprawny (ale nie zawsze - zależy od tego co mamy na myśli) gdyż ten bóg ma już imię. Nazywanie go więc Bogiem jest poprawne ale mylące, bo nie wiadomo, czy mamy na myśli byt, czy imię.
Za nie pisaniem samego słowa "bóg" z wielkiej litery przemawia argument ideologiczny przejawiający się w kulturze, który jest przez niektórych pogłębiany. Polacy - katolicy często wiążą katolicyzm z samą polskością. Bóg z wielkiej litery ma być więc dla nich wyrazem szacunku, a fakt wymogu pisania w ten sposób tego słowa - wymogiem publicznym (indoktrynacją). Jeżeli więc nie jestem chrześcijaninem, nie muszę się przejmować szanowaniem czegoś, co nie ma dla mnie takiego znaczenia.”
Nie wątpię, że wiesz, jak pisze się to słowo. Pewnie często je słyszysz, na swoje określenie. Pięknie błysnęłaś inteligencją. Nie ma to jak odpowiedź poparta błyskotliwymi argumentami. Pewnie cię zatkało i wstydzisz się przyznać mi rację. Nie wysilaj się - ja nie potrzebuję poklasku.
Powtarzasz się. Ale nie dziwi mnie to, bo ograniczeni ludzie twojego pokroju, wykazują się brakiem kreatywności. Tak to jest, jak się nie ma nic na swoją obronę. Uznaję więc twoją wypowiedź, jako przyznanie mi racji. Dziękuję. Kopanie rowów mnie nie obraża, bo po prostu tego nie robię i w przeciwieństwie do ciebie szanuję ludzi, którzy mają taką pracę.
"Również" pisze się przez "ó" i "ż". Jak widzisz dwa lata podstawówki, to jednak trochę za mało.
"O Boże" pisze się zawsze z dużej litery. Możesz sprawdzić na stronie Rada Języka Polskiego -http://www.rjp.pan.pl/index.php, oraz w "ZASADY PISOWNI SŁOWNICTWA RELIGIJNEGO"
red. Renata Przybylska, Wiesław Przyczyna
Wydawnictwo BIBLOS, Tarnów 2004
Dzięki za link, ale nie mogłem jakoś tego znaleźć. Natomiast znalazłem zapis w słowniku języka polskiego PWN (bezpośredi link: http://sjp.pwn.pl/szukaj/bóg) i zwróć uwagę, że z dużej litery pisze się tylko wtedy, gdy masz na myśli istotę nadprzyrodzoną, stworzyciela. W pozostałych przypadkach (istota będąca przedmiotem kultu, czy człowiek bezkrytycznie uwielbiany) "bóg" pisze się z małej litery.
W tym konkretnie przypadku się nie upieram, chociaż mam wątpliwości: http://so.pwn.pl/lista.php?co=B%F3g
Ależ nie!
Tu masz dowód: Mk 7 i Mt 15
I nie ważne czy była Samarytanką, Kananejką, czy też Syrofenicjanką - dla ówczesnych Żydów (judejczyków) była po prostu innowierczynią (poganką).
@kwadracik, żeby nie było niejasności, pomyliła Ci się rozmowa Jezusa z Samarytanką z uzdrowieniem córki niewiasty kananejskiej. A nie tylko to, bo i pomyliło Ci się także to, że Jezus właśnie chciał się napić wody od Samarytanki, a ona się dziwiła czemu, skoro Żydzi ogólnie nie przystawali z Samarytanami i ograniczali wszelki z nimi kontakt. Nie okazał on braku tolerancji dla tej "innowierczyni", lecz przepowiedział jej wylanie Ducha Świętego na pogan i ich udział w łasce zbawienia, a więc i jej udział. A jeśli chodzi o historię z Kananejką, to, jak wiadomo, wtedy jeszcze Jezus był posłany tylko do narodu wybranego, czyli Żydów, lecz postąpił inaczej, wręcz "szorstko" z tą niewiastą, zupełnie inaczej niż z Samarytanką. Moim zdaniem postąpił tak, gdyż chciał wypróbować jej wiarę, zobaczyć jej uniżenie, bo przecież w końcu uzdrowił jej córkę. No, to teraz moge spać spokojnie :D