Jak na debiut reżysera to wyszło naprawdę fajne kino. Humor może nie jest dla każdego, ale ja, jak i w sumie reszta kina w naszym DKF-ie śmiała się na okrągło :) Dobre aktorstwo, fajnie prowadzone postacie, duże kadry w małych pomieszczeniach. To się trzyma kupy. Naprawdę dobra ale i trochę smutna komedia. Polecam
Wypadało by wejść na profil osoby, która stworzyła ten film, i zobaczyć , ze nie jest to żaden debiut. Co więcej jego twórczość jest płytka, bezbarwna. Niemalże prosi widza by ten się zaśmiał, ale wychodzi zwykle z tego kolejna porażka. Nie porywa, ani nie zaciekawia. Szkoda.
Wypadałoby by wiedzieć, że pierwszy pełnometrażowy film fabularny nazywa się debiutem. I fakt wcześniejszej realizacji kilku etiud nie ma najmniejszego znaczenia.
Kolega nie sprecyzował , pominę więc twoją zbedną wypowiedz. Pozostawiając Cie w niejasnościach własnej nadinterpretacji.
No cóż, nic nie poradzę, że jesteś kretynem i nawet pięciominutowy film, który leży gdzieś głęboko w archiwach łódzkiej filmówki, uważasz za debiut.
Widzę braki w czytaniu ze zrozumieniem, więc odpuszczę Ci krytykę, i uznam że , masz poważne problemy intelktualnie. Na tyle wystarczy uprzejmości, tak mi się zdaję.
Synek, jeżeli ktoś ma problemy, to tylko i wyłącznie ty. Wpadasz tu z kretyńską przypierd*lką tylko i wyłącznie dlatego, że autor tematu użył ZWYCZAJOWEGO OKREŚLENIA DEBIUT odnośnie do pierwszego, pełnometrażowego filmu Jaroszuka, który znalazł się w oficjalnej dystrybucji. Zresztą sam Jaroszuk też określa "Kebab i Horoskop" swoim debiutem, więc mam nadzieję, że jego także byś poprawił. Także wyloguj się do życia i zajmij poważniejszymi problemami.
Przepraszam, nie doprecyzowałem - debiut pełnometrażowy. Bo wcześniej to co nakręcił było albo etiudą albo dokumentem, albo krótkim metrażem. Poza tym każdy ma swój gust. Tobie się nie podoba, dla mnie jest to rewelacyjny film. I skończmy na tym.