Gdy włączałem ten film spodziewałem się czegoś na poziomie "Crank 2", który oglądałem z
kumplami przed tym filmem. Jest praktycznie to samo, ale w formie przystępniejszej dla
zwykłego człowieka. Jest mnóstwo przemocy, nierealistyczne akcje (w sumie parę), walka.
Tylko cycków mało.
Czuć że to kino niezależne, co w tym wypadku jest zaletą. Mało znani aktorzy zagrali lepiej niż
bym się spodziewał. Pan Cage jako jedyna gwiazda też się popisał.
Końcowa scena walki była kwintesencją tego, za co pokochałem ten film. W pełni zasłużone
10/10.
Będzie sequel? Ciekawe na jakich podstawach fabularnych. Czyżby Red Mist zaczął się
mścić?
Ja również mam nadzieję na kontynuację. Niektórzy mówią, że to durna komedia, chłam itd. ale bez takich komedii nie miałabym co robić w nudne wieczory. Kiedy ogląda się taki film, co prawda- durnowaty, bo durnowaty- ale humor od razu się poprawia. Jeżeli ktoś jest kinowym koneserem to z góry powinien założyć, że tego filmu nie należy traktować poważnie, podejść do tego z dystansem i za wiele nie oczekiwać. Można tylko siedzieć i podśmiewać się z mało inteligentnych dialogów. Takie filmy to ja lubię ;)
Jasne, fajnie przerysowany filmik:). Piękna Lyndsy, świetny Cage - jest luźno i ryj się uśmiecha. Zalatuje Tarantino i Rodriguez'em, ale to mocna strona tego filmu, gdyż twórczość obu panów lubię. Więc dystansik, nie doszukiwać się głębi i wskazówek moralno-dydaktycznych i wtedy warto obejrzeć. Polecam. 8/10.
"Jest praktycznie to samo, ale w formie przystępniejszej dla
zwykłego człowieka."
Hehe, ten tekst mi się spodobał :D Oba filmy wymiatają glebę i niszczą głowę! Wyjebista rozrywka!!!