Ciężko powiedzieć co to było ;P Film się zaczyna jak jakaś abstrakcyjna komedia... potem
zauważam, że gra tam znienawidzony przeze mnie N. Cage (nie czytałem nic o tym filmie
przed seansem), nagle wątki nabierają powagi, a uwieńczeniem jest totalna siepa rodem z
Kill BIlla. Takie pomieszanie z poplątaniem to ryzykowny zabieg, ale jak dla mnie (po mimo
Cage'a i jego drewnianej mordy) całkiem udany. Szczególnie jeśli ktoś lubi komiksy jak ja
:D