Ostatnio zauważyłem dziwna wielce tendencję: Filmy rozrywkowe bardziej podobają się krytykom niż widzom! Podobnie jak w przypadku "Batman-początek" i "Wojny światów" większość krytyków z polskich magazynów filmowych i gazet chwalą "King Konga", a tu przeważa ton negatywny... Sensacja...
Internet, a w szczególności fora internetowe to miejsce gdzie ludzie mogą anonimowo zrzędzić iż nie ma już dobrych filmów. Przeważnie osoby zrzędzące to smutne wojujące żałosne gnojki które się nudzą więc marudzą na aktorów, scenariusze itp. Jednocześnie jednak nie mogą bez nich żyć oraz przestać dyskutowac na ich temat.
czyżbyś nie zauważał żadnej głębi w tym filmie?
Krytycy to zauważyli, ja też, więc ten film chwalę
"King Kong" bardzo mi sie podobał, dałem 9/10. Piszę tu nie o sobie, ale o ogóle ocen i komentarzy.
Takiej aż głębi w tym filmie nie ma, nie przesadzajmy. Ale jest mnóstwo ciekawych rzeczy, takich jak charakterystyka kina jako sztuki (początek filmu - wskazanie na biedotę miejską; to kino było jej rozrywką, przecież kino rodziło się jako sztuka jarmarczna!!!). Dlatego się ten film podobał krytykom, bo oni jako nieliczni potrafią po prostu zrozumieć aluzyjność tego pastiszowego filmu, wagę autocytatów, dystans reżysera i jego zabawę. Jak ktoś siedzi przed ekranem, patrzy i mówi do siebie tylko: "o, teraz się gonią, o, teraz on ją broni, o, a teraz znowu uciekają", no to ja się nie dziwię, że mu się KK nie podobał! Przecież to trzeba dostrzec, że się naprawdę chłopaki napracowali nad wymyśleniem tego, skonstruoawaniem dramaturgii... (no przecież scena z robalem to majstersztyk!)... To jest jeden wielki fajerwerk pomysłów, ale nie wystarczy na to tylko patrzeć, trzeba trochę dobrej woli (naprawdę mało, bo magia kina wcale wiele nie potrzebuje), żeby docenić błyskotliwość twórców.
Ludzie dajcie spokoj, jaka glebia? To dol totalny! Recenzenci jak smakosze wina - wcale nie odznaczaja sie lepszym gustem, czy nie wiem czym, tylko potrafia kazde G**** opisac pieknymi slowami. Jak wy cos fajnego w tym filmie widzicie to... nie wiem co. Jedyna fajna scena na ktorej sie poplakalem ze smiechu to jak na plakacie aktorkowi wasy dorysowali.
Też to właśnie zauważyłam... nie wiem dlaczego :( Wiadomo że "trudne filmy" które mają jakieś przesłanie i skłaniają do refleksji są można powiedzieć ciekawsze, ale kino rozywkowe też jest potrzebne. Bo chyba byśmy "zbzikowali" gdybyśmy oglądali na ekranie tylko tony łez, bólu i całą resztę:):) Czasami należy się rozluźnić, a King Kong jest ku temu świetną okazją :)
Nie wazne czy to trudny film czy latwy, czy rozrywkowy. Dobre kino to dobre kino, a beznadziejne to beznadziejne i nic tego nie zmieni. King Kong niestety zalicza sie do tego beznadziejnego. Wymien chociaz jedna mocna strone tego filmu to zmienie zdanie.
Efekty, nieco napięcia i dużo adrenaliny, tyle. I w sumie o to przecież chodziło!
Według mnie żadna sensacja, teraz chyba nastała taka moda na walke z hoolwoodzkim kine nie zależnie od poziomu jaki reprezentuje dana produkcja. Łatwej jest napisać coś złego na super-produkcje i oczywiści bardziej kozackim się jest im lepiej się zjedzie film, niż przyznać że amerykanom znów się udało zaskaczyć. To jest chyba kwestia wiecznego buntu wobec wszyskiego, który jest czasami bezsennsowny, era dzieci kwiatów mineła i nie wróci , pozatym tamci przynajmniej mieli jakies idee a teraz to sie tak przeciwstawia dla samego przeciwstawinia. Jak dla mnie to nic sensacyjnego. A king kong jest bardzo dobry :)
Film jak film: ciekawe efekty, aktorzy... wczesniejszych wersji king konga nie ogladalem, ale jak dla mnie ta wersja daleko odbiega od oceny 9/10 a tym bardziej 10/10.
To nie jest dziwna tendencja - krytycy piszacy do gazet musza sie liczyć z tym ze nie moga skrytykowac filmu bo producent filmu zamiescił reklame w jego pismie, wiec on moze tylko zamieścić recęzje filmu albo go wychwalać, by nie zniechęcić ludzi, ktorzy sugerują się recęzjami....
Nie chrzań, wiele razy widziałem w pismach reklamy filmów, które (w tym samym numenrze) miały niepochlebną ocenę recenzenta. I czyżby tego wcześniej nie było?
Ano, jest taka tendencja.. Ja już zdziwiłam się wcześniej, po entuzjastycznych recenzjach "Spidermana", który to dla mnie jest przeciętnym (ani złym, ani dobrym) kolejnym filmem o superherosie. Były takich dziesiątki, zgodnie obdarzane przez krytyków lekką wzgardą, aż tu nagle powszechny zachwyt, ni w pięc nie w dziewięć, akurat trafiło na Pająka. Zupełnie nie wiem, dlaczego, niczym wielkim się ten film nie wyróżnia.
W przypadku King Konga może działa magia nazwiska Jacksona - w końcu ktoś, kto zrobił LOTRa, nie może nagle zostać objechany za zrobienie filmu o małpie, jakikolwiek by ten film nie był (a dla mnie był niespecjalny). Automatycznie KK korzysta więc z dobrej opinii Jacksona zgromadzonej podczas "Władcy pierścieni".. A tu, he he, ktoś tu widzę, dostrzegł nawet głębię w King Kongu.. pewnie, zawsze można coś zobaczyć, jak się bardzo tego chce.. nawet jesli to nie istnieje.. :))
Pewnie, a czasami to można czegoś nie zobaczyć, jak się tego bardzo chce nawet jeżeli to istnieje.
zgadzam sie z krikra nie wiem w czym tu mozna zauwazyc jakas glebie?? hahaha film jest paskudny (jedyne co sie jaksonowi udalo to zdjecia, i tak samo uwazam bylo przy wladcy pierscieni- sorry film dobry ale do ksiazki sie nie umywa) , tak tania historia ze az mnie sciska w zoladku dopiero co go obejrzalem i mam nadzieje ze juz nigdy nie bede musial, najlepszy moment
to ten w ktorym rezyser (fantastyczna rola;)) nakarmil biedna aktorke jeeeeeeeeezzzuuu prosze was. a co do recenzentow zawyzajacych oceny, tak to jest ze nie gryzie sie reki ktora nas karmi;))) ....."to piekna zabila bestie".... gheghe brak slow, brak slow
bardzo lubie jak ktos krytykuje film za wirnosc ksiazce :/ - scena z karmienieniem aktorki byla w ksazce i nie widze w tym winy rezysera ze pojawial sie ona i w ekranizacji. Co do czaru jacksona to na mine on nie dziala. prosta tego przyczyna jest wladca ktory jako film jest swietny ale mam zal do niego za pozbawienie ksiazki tej magi (teraz zawsze jak czytam o Legolasie to widze tego przekletego Bloma przed oczyma :/ ) po prostu jak biore ksiazke do reki to nie ma jzu miejsca na wyobraznie tylko zostaly wycinki z filmu - co, powtarzam, nie zmienai faktu ze film byl dobry. To spowodowalo ze sceptycznie podchodzilem do Konga ktorego ksiazkowa wersja tez byla przyjemna. i o dziwo filmem bylem zachwycony - znakomita rozrywka i efekciarstow- a nic wiecej od akurat tego filmu nie ocekiwalem
..."bardzo lubie jak ktos krytykuje film za wirnosc ksiazce"...
chyna cos mi umknelo bo z pewnoscia w swoim poscie nie krytykuje "dziela" gheghe jaksona za wiernosc ksiazce , czytaj ze zrozumieniem kolego
Spiderman? Wyróznia się, wyróżnia! Operowaniem kiczu, czyli zabawą kiczem, to jest w tym filmie na wagę złota, i to plasuje twórczośc Raimiego naprawdę wysoko wśród współczesnych reżyserów; to jest bardzo oryginalne, mimo że czyni z niego po prostu pieszczocha postmodernizmu.
W KK to samo jest bardzo cenne: zabawa w kino i od czasu do czasu zaznaczony śmiech reżysera.