Poszedłem na King Konga, nie dlatego, ze jestem fanem Petera Jacksona, ani King Konga, ale ponieważ uwielbiam Naomi Watts. Jednakze wiedziałem o czym ten film bedzie i czego mniej więcej mam się spodziewać. Zwiastun bardzo mi się spodobał, zapowiadało się fantastycznie i jakoś tak realistycznie pomimo, że pomysł na tą opowieść jest trochę jak z bajki. I co? Niestety nic specjalnego. Chociaż tragicznie nie jest, ale nadal mam strasznie mieszane uczucia. Pierwszą rzeczą ogromnie mnie denerwującą, jest brak sceny ze zwiastuna - tej na plaży. Ja rozumiem, że kong trwa ponad 3 godziny i jest to bardzo długo, ale dałoby sie tą scenę - która jest jedną z lepszy upchnąć. Co prawda pewna jej wersja jest w filmie, ale to już nie to samo. Kolejna rzecz, to pewne przedobrzenie i przeszarżowanie. Peter chciał pokazać bardzo dużo, tylko że to za dużo jak na jeden film, który jest ostatecznie przydługi i z całą pewnością dałoby się go skrócić do miłych 2 i pół godzin. Za długa podróż na wyspę - niby śmieszne sceny z Kylem Chandlerem, a zupełnie niepotrzebne; i przesyt kolejny stworow na wyspie. Dinozaury - ok, ale po co po którejś już z rzędu ucieczce robale? Czasem warto jest nie pokazywać wszystkiego i to jeszcze tak dokładnie, a pokazać tego mniej, bo inaczej zostaje niesmak - tak jak tutaj. Za długo także było ukazane to dziwne plemię składajace w ofierze Ann Kongowi.
Początek filmu jest troche dziwny. Trzeba się wkręcić w tą historie i obce realia tamtych lat. Potem jest całkiem całkiem, historia się rozkręca i film nabiera prędkości. Wg mnie wspaniała scena statku pomiędzy skałami - napięcie, muzyka, akcja - mogła być takim poczatkiem kolejnych niesamowitych przygód. Co prawda efekty specjalne z wyspy czaszek stoją na naprawdę wysokim poziomie (rewelacyjnie ukazana postać konga i dinozaurów), o tyle brakuje tu czegoś więcej. Trochę prawdopodobieństwa, ze to co widzimy jest, głupio to zabrzmi ale, realne. Film "wyspa" który krytykowałem za przesadzone sceny, w porównaniu do King Konga jest niczym. Do przyjęcia jest jeszcze całkiem udana scena na lianach, ale reszta? Jak ma nam zależeć na bohaterach skoro z kolejnych coraz większych opresji wychodzą bez żadnego zadrapania. Amerykanie ostatnio strasznie przesadzają z tą nieśmiertelnością i nietykalnością swoich bohaterów. Bo to, ze można pokazać ucieczkę grupki ludzi przed dinozaurami, nie oznacza, ze ma być to kompletie nielogiczna scena.
I na tym kończy się moje narzekanie. Cala reszta składowa Konga jest zupełnie inna i dzieki niej mogę przyznać jakieś pozytywne punkty. Bardzo dobra gra aktorska - oczywiście Naomi Watts, Adrien Brody, Jack Black i Thomas Kretschmann. Świetne sceny King Konga z Ann, pokzaujące powoli rodzące się uczucie pomiędzy tą "parą". Trochę śmiechu jak i wzruszeń. Całe szczęście, ze Jackson pokazał relacje tych dwojga właśnie w taki sposób, który nie jest śmieszny ani niemożliwy. Wzruszająca scena końcowa na ESB, w central parku czy tuż po walce z V-rexami. Fantastycznie ukazana powolna zmiana pogladów Ann o Kongu i o ludziach z którymi przybyła, a którzy na końcu okazują się jeszcze gorszymi zwierzętami niz na początku groźny Kong.
Na koniec wspomnę jeszcze o jak zwykle rewelacyjnej muzyce Jamesa Newtona Howarda - szczególnie tej wolniejszej, ktora bardzo dobrze pasuje do całego filmu i w niektórych momentach jest naprawd bardzo wzruszająca. Prosty motyw przewodni do teraz siedzi mi w głowie.
Reasumując, liczyłem na cos lepszego, coś podobnego do krótkiego zwiastunu i pomimo, że Kong trwa aż 3 godziny mam niedosyt. Niedosyt scen bardziej realnych, prawdopodobnych nieprzesadzonych. Scen akcji z prawdzwym dreszczykiem, muzyką i napięciem. Efekty specjalne nie stworzą tego wszystkiego same. I tak 7/10. Miał być King a został tylko Kong.....
Zgodze sie chyba z wiekszością tego co napisałeś ;)
Ja poszłam na film ,bo rezyseruje go Jackson , kóry ma u mnie plus z 'WP' :) Jako fanka efektów specjalnych , wiedziałam ,ze w tym filmie nie będą do niczego. No i nie zawiodłam się. Dokładnie, zapowiadało sie tak realistycznie , mimo ,ze pomysł raczej z księzyca ;) Zgadzam sie znowu, nie bylo jakoś tragicznie, ale jakoś rewelacyjnie tez nie. Tak to czasem jest, w filmie brakuje scen pokazywanych na zwiastunach. Też zauwałyzłam brak akurat tej sceny, co mnie troche zdziwiło. Kolejny raz sie zgadzam ,film jest przydługi , spokojnie daloby sie go skrócić o 30 minut. Niektóre sceny są pokazywane w zwolnionym tempie.... No i rzeczywiście zdecydowanie za długoa podróż na wyspe. Za to drogi do NJ nie pokazali w ogółe ;) Co do przesytu stworów sie jednak nie zgodze :) Mnie sie dinozaury okropnie podobały , to czyniło tą wyspę naprawde niesamowitą i intrygującą. Chociaż robali moze rzeczywiście było za duzo....Rzeczywiście, Amerykanie przesadzają z tą nirtykalnością. Mogliby to zrobić bardziej realistycznie. Widzowie mogliby wtedy bardziej wczuc sie w te wszystki wydarzenia. Z resztą sie zgadzam, co do słowa :) Dosłownie napisałś to co miałam na myłsli :)
pozdrawiam
Miło mi, że się zgadzasz. :)
Ja sposobu kręcenia filmów ala Jackson nie znałem, bo na WP nie poszedłem, bo nie czytałem ksiązki i nadal jakoś mnie do tego nie ciągnie. I apropos tego jeszcze coś mi się przypomniało odnośnie King Konga. Strasznie mnie na początku denerwowały długie monologi bohaterów, jak np. Carla przed producentami, czy kapitana - takie pompatyczne i podniosłe a nigdy nie występujące w życiu. Całe szczęście że było ich nie wiele.
Prócz tej wycietej sceny, nie było jeszcze takiej w której krokodyl - albo inne ... coś - ściga bohaterów za łódką, którą przemierzają las. Już bym nawet chyba wolał tą scenę niż ten wysyp robactwa. Chociaż biorąc pod uwagę nietykalność postaci, ta scena byłaby kolejną niemożliwą pokazówką.
Sceny w zwolnionym tempie też mi jakoś nie pasowały do całości. Takie trochę były nie na miejscu.
Niepokazanie drogi powrotnej do Nowego Jorku wraz z Kongiem akurat nie było wcale takie dziwne, ponieważ oryginalny film z 33' też tej wędrówki nie pokazywał. Takie "małe cięcie" - ale za to jakie sławne :)
I podobnie, co do nietykalności. Mnie po ucieczce przed roślinożercami przestało zależeć na załodze statku, bo i tak wiedziałem, że przeżyją główniejsi bohaterowie. Trochę inaczej było w przypadku Ann mimo, że wiedziałem, ze dożyje ona końca to jednak sceny akcji z jej udziałem jakoś bardziej przeżywałem, bo były bardziej prawdopodobne. I moze jeszcze dlatego, że lubię Naomi :)
Pozdrawiam.
No jak juz powiedziałam , napisałes wszystko to co ja miałam na myśli ;) To fajne :)
Ja widziłam 'WP' i czytałam ksiazki [ nie jestem fanką,hehe, po prostu je lubie] Jackson, 'WP' zachęcił mnie do swoich filmów , dlatego chętnie wybrałam sie na 'KK'
Tak, te monologi były w ogóle denerwujące, takie długaśne i przeciągające wszystko ,a przecież 70% widzów i tak wiedziała ,ze Ann wsiądzie na statek ;) Zagadka pozostawal cyba fakt, jak Carl zdoła ja do tego namówić. Sam początek średnio mnie zainteresował.
No ja niestety nie widzłam tego oryginału wiec nie wiedziałam :) Zdziwiło mnie to wiec troche - podóz na wyspę pokazuja w całości,a o powrocie nic. No i zastanawiałam sie jak oni przewieźli tego Konga. Ale chyba spostrzegawcza nie jestem ;)
Tak dokładnie - gineli tylko ci bohaterowie drugo- i dalszo- planowi. Wiec po co miałam sie martwić , skoro to było wiadome ,ze nasza trójeczka czy tam czwóreczka i tak przetrwa? I to beż żadnych obrażen, najwyzej z lekkim szokiem ;) Żeby była jakas akcja, gdzie naprawde mielibyśmy wrazenie ,ze Carl czy Jack mogliby zginąć. Niestety masz rację, nawet z najniebezpieczniejszych scen wychodzili bez rysy na twarzy =/ Z Ann było rzeczywiście inaczej , bo była w rękach [??] Konga i nie wiedziałam czy przezyje :) Te sceny były naprawde dobre i nieprzewidywalne dla kogoś kto nie wiedział jak to sie skonczy :)
Ja za to najbardziej lubie Brody'ego i tutaj rózniez musze mu pogratulowac dobrze zagranej roli :) Naomi miałam okazje podziwiać chyba tylko w '21 gramach' i 'Ringu' .Nie powiem ,zeby w 'KK' była jakas kiepska, bo to nieprawda ,ale jakos mnie nie zaciekawiła :)
pozdro
Początek był taki trochę dziwny. Musiałem się jakoś wkręcic w film. Moze dlatego że akcja rozgrywała się w latach 30'? A swoją drogą to fajnie zrobili ten Nowy Jork z tamtych lat. Bardzo przekonywająco. Tłumy na ulicach wkomponowane w sztuczne otoczenie wyglądały bardzo realistycznie.
Ja też nie widziałem oryginału :) Tylko wiem ze słyszenia, że w wersji z 33' też nie było to wytłumaczone. Taki mały skrót myślowy zaproponowali scenarzyści. jak przewieźli - no po prostu na statku a dokładnie, to kogo to obchodzi :D
Z tym opiekowaniem się Ann przez Konga to chciało mi się śmiać, bo gdyby tak krytyczie spojrzeć na to, to już po pierwszym "przetransportowaniu" Ann do dżungli, ta już by nie żyła. A potem jeszcze Kong machał nią jak lalką Barbie. Ach Jakson ma wyobraźnię :] Choć potem było już raczej "delikatne" opiekowanie się piękną. :)
Adrien, też dobrze zagrał - moze tak nie zachwycam się jego rolą, bo nie należy on do moich ulubionych aktorów, ale dobrym jest.
pozdrawiam.
No tak faktycznie, od połowy ,ze tak powiem, jesteśmy wprowadzeni w historie filmu i trzeba sie wczuć. No ja sie własnie podczas seansu zastanwiałam jak oni to zrobili ;) NJ jest rzeczywiście bardzo przekonujący , wygląda jak żywy :) To idzie juz na plus.
No okej , ale jak go tam wnieśli? ;)
To rzeczywiście było czasem dośc śmieszne, bo ona sie na niego gapiła a on na nią sapał ;) Albo scena gdzie Ann żonglowała a on sie odwracał do niej plecami =D. No dokładnie, Kong machał nią jak jakims kamieniem,a ona tylko krzyczała ;) Takie troche naciągane. To tak troche pod koniec wyglądalo jakby jej nie zależalo. Jak gonią ją dinozaury, to Kong na pomoc, ale gdy Jack przyszedł jej na pomoc nie wahała sie uciekać. No cóż, Kong nie jest taki znowu delikatny ;)
Fajna była wg mnie ta scena, w której Ann uciekajac przed jednym tyranosaurem, schowała sie za jakims pniem. I juz myślała ,ze moze uciec a tu swietne ujecie szczęk kolejnego dinusia z boku :) To było naprawde przerażające.
Cóz , mimo wszystko dodałam film do ulubionych.
pozdro :)
Ta scena w której on sie odrwaca do niej plecami akurat jest chyba zrozumiała. kong po prostu obraził się na nią za to że od niego uciekła a on musiał ją ratować z opresji. Manifestował swój gniew poprzez niezwracanie uwagi na Ann. ogólnie wszystkie sceny z Ann I Kongiem są wg mnie rewelacyjnie zrobione, bo ukazują coś czego praktycznie nie można było pokazać. Rozwój zauroczenia kobiety i wielkiej małpy. To się jacksonowi naprawdę udało.
Podobnie podobała mi się bardzo scena w central Parku. Mistrzostwo świata...
Tak ta scena z dinozaurami była bardzo dobra. Niby nic takiego a robiło wrażenie. A dlaczego? Bo nie było przesadzone.
No właśnie zauważyłem że dodałaś do ulubionych i bardzo się zdziwiłem. jak dla mnie trochę za słaby był kong żeby "zasłużyć" na ulubione :]
Pozdrawiam
witam ,pozwole sobie na słowko, wiec oczywiscie sie z wami zgadzam ,a przynajmniej zgadzalem ...poniewaz poszedlem do kina jeszcze raz ! wiedzialem czego oczekiwac i nie zostalem przygnieciony olbrzymia wyobraznia Petera (tak jak to bylo za pierwszym razem , stad te mieszane uczucia , ...ze za duzo)
wiec , jedyna rzecza ktora obecnie mnie razi w calym filmie to te pompatyczne dialogi Hayesa (murzyna ,opiekuna Jimmiego) wlasciwie rozwijanie watkow tych dwoch postaci wywoluje mieszane uczucia :-( moze na DVD dostaniemy reszte scen z ich udzialem i nabierze to wiekszego sensu
WYSPA CZASZEK : poczatkowo odczuwalem przesyt (robale ) ale gdy po raz kolejny znalazlem sie na wyspie ..wszystko pasowalo ..Peter stworzyl najprawdziwszy zaginiony dziki swiat , tam wszystko zyje (co chwile pojawiaja sie jakies ptaki ,wazki ,moskity ,robale tam gdzie wilgotno (bez skojarzen:-) naprawde nawet mialem wrazenie ,ze jest za malo ,bo jak Driscol i Ann wracali do bramy ..nic ich nie spotkalo:-(
sceny z wyspy mozna potraktowac jak film z National Geografic :-)
no niestety niesmiertelnosc bohaterow troche razi ale skoro tak mialo byc to niech tak bedzie ...nic tylko im pozazdroscic:-)
dlatego zdradze wam ,ze w moich filmach (nakrecilem kilka) nie uwzgledniam happy endow ...zawsze umiercam tych bohaterow ktorych ludzie polubili i to w najmniej oczekiwanym momencie :-) w trzech filmach zgineli wszyscy :-(
plemie bylo super ...troche dzikie ,ale nie chcialbym ,zeby Peter rozwijal ich problemy (jak im ciezko sie zyje ,jak poluja, czemu Konga nazywaja "terra" ..moze chodzilo o to ,ze teraz kong dostanie panienke...i dlaczego ta staruszka pokazywala "fucka" ??
...no i jeszcze jedno ...co oni palili na tym murze?? musieli miec dostep do ropy albo co ,bo najnormalniej w swiecie zrobili ogniste wodospady !! (fany sposob na zabezpieczenie ,zeby im malpka nie naskoczyla :-)
przewiezienie konga (juz pomijajac klasyczna tradycje pomijania tej sceny:-) ..bylo logiczne i zbedne w filmie . maja statek towarowy ,dzwig ,kong jest w wodzie lzejszy ,nazbieraja jedzenia,poplyna a wmiescie sobie juz jakos poradza ,pozniej go myja ,czesza i na scene ...ciekawi mnie raczej ile kapitan za malpe dostal ?? itp :-)
aktorzy zagrali bardzo fajnie ..Naomi cwiczaca kwestie przed lustrem , Driscol piszacy "skull island" na maszynie ,no Carl ..naprawde mi sie podobal ;-) KONG oskar za role pierwszoplanowa !!
co jest niesamowite.. ,PJ wyobrazil sobie ten film bedac dzieckiem i ta sama wizje zrealizowal jako dorosly czlowiek ,naprawde zaluje ,ze nie moglem ogladac tego dziela jako 12 latek ...bylbym w niebo wziety (no moze poczatek by mnie wynudzil:-) ...ale nie ma zle bo ogladajac film za drugim razem ,wylaczylem logiczne rozumowanie ...bylo PIEKNIE!!!
mysle ,ze jeszcze jeden raz wybrac sie na niego do kina nie zaszkodzi :-)
Tzn z tą wielką wyobraźnią Petera to jest dziwnie. Bo z jednej strony bardzo dobrze, ze na wyspie czaszki zyje tyle różnych organizmów, od gigantycznych dinozaurów, po małe owady - co jest pokazywane prawie w każdej scenie - bo to świadczy o ogromie pomysłów reżysera i nie byłoby takie zle gdyby.... No właśnie. Bo w pewnym momencie te wszystkie zwierzątka nie są dodatkiem do opowiadanej historii tylko stają się napędem tej opowieści i za którymś razem - dla mnie były to akurat robale - całość staje się trochę nudna. Jak tylko nasi bohaterowie w bardzo dziwny sposób unikną jednego stwora, zaraz pojawia się następny - jeszcze bardziej wstrętny który z pewnoscią wykończy kilka osób z dalszego planu. To mnie denerwuje.
Długie przemówienia były denerwujace nie tylko w przypadku Hayea, ale także i Carla na poczatku filmu i kapitana statku. Taka to trochę niezbyt potrzebna maniera jacksona, która akurat mi nie odpowiada. Bo czy nie można tych samych rzeczy powiedzieć po prostu?
Nieśmiertelność bohaterów jest coraz częstszym problemem w filmach made in USA, bo powoli robi się nieznośna i zaczyna przekraczać nieprzekraczalne granice. czy reżyserzy nie rozumieją, że jesli raz bohaterom uda się w bardzo szczęśliwy sposób wyjść z opresji to najprawdopodobniej potem nie będziemy im kibicować, bo i tak wiadomo, że przeżyją? ja rozumiem, że w filmach każdy jest silniejszy, wytrzymalszy, szybciej biega i w ogóle. Ale bez przesady. Trochę realizmu, nawet w tak nieralnym filmie jak Kong!
Nie pokazywanie transportu konga mi nie przeszkadzało. Wiedziałem, że tak było w oryginalnej wersji i że tak bedzie i teraz.
Akurat ta scena z pisaniem na maszynie "skull island" mi się nie podobała. Po co kamera lata tu i tam a do tego całość zwalnia. Jesli ten efekt miał nadać całości tajemnicy i grozy, no to niestety na mnie nie podziałał.
Z takim odchyleniem co do zakończeń w drugą stronę to też nie jest dobrze. Bo po co uśmiercać kogoś kto mógłby zyć. Mnie denerwuje strasznie to, ze jeśli aktor jest z górnej pólki to nie zginie - co nie znaczy że musi zginąć. Tak jakby główne postacie miały immunitet :/ Jestem zdania, ze jeśli ktoś już musi umierać, to niech to bedzie realne. napisałem kilka opowiadań, w którch giną osoby, które muszą umrzeć, niezależnie czy są głównymi bohaterami czy nie. Ale nie unikam też happy endów. Jeśli historia może skończyć się szczęśliwie to czemu nie?
Pozdrawiam.
efekt pisania na maszynie byl smieszny (miny Pianisty) poczatkowo wkurzajacy ale jak juz mowilem za drugim razem ..bylo inaczej :-) naprawde ,nawet to wpadanie na kolejna bestie i robale nie razilo ...wlasciwie jak przemyslalem sprawe ..to tak to wlasnie w tej dzungli musialo wygladac !! poczatkowo bylem sceptycznie nastawiony ...przestawilem sie na TAK :-)
moja pierwsza opinia byla bardzo podobna do waszych
http://www.filmweb.pl/Pi%EAkna,zabi%B3a,besti%EA,temat,Topic,id=375138 [www.filmweb.pl/Pi%EAkna ...]
co do usmiercania , wprowadzam do filmu akcji w calej jego bajkowosci jak najwiecej prawdopodobienstwa , przedewszystkim w moim najnowszym scenariuszu nie ma bohatera strikte pozytywnego ...kazdego mamy lubic i kazdego nienawidziec zarazem :-) zas smierc bedzie czesto przypadkowa ...jaki mam zamysl ...pamietasz scene w "dniu niepodleglosci" jak Will Smith i Jeff Goldblum uciekaja pod koniec filmu ze statku i w ostatniej chwili przelatuja przez malenka szpare zamykajacych sie "drzwi" ?? ...w moim filmie poprostu nie zdaza :-) a widz ma sie wkurzyc i powiedziec ..."..ale dlaczego?" ot taki mam kaprys :-) ale spokojnie ,przez wieksza czesc filmu bohaterowie beda prawie niesmiertelni :-)
oczywiscie zeby wszystko mialo jako taki sens ...film bedzie czarna komedia :-)
pozdrawiam
No i w koncu jakas normalna dyskusja dotyczaca filmu...:) Ja z poczatku dałem kongowi ocene 9+, choc nie do konca byłem co do tej oceny przekonany...ALE po obejrzeniu filmu drugi raz, wszystkie przeciw zniknely, ba, czulem sie tak jakby wszystko bylo poprostu tak jak byc powinno...co to wprowadzenia, to wg mnie zostalo genialnie poprowadzone, nie jest ani za długie, ani za krótkie. Bohaterowie przedstawieni bardzo dobrze, Nowy Jork - mistrzostwo swiata (za NY i za Konga oskar za efekty murowany)...watek Jimmy'ego wydaje mi sie ze zostanie przedstawiony szerzej w wersji rezyserskiej na dvd...tak samo jak scena na bagnach, ktora do wersji kinowej nie weszla, a zostala nakrecona (ogladalem cale Production Diaries i tam jest tej scenie poswiecone kilka minut, realizacja i takie tam:)) akcja na Skull Island swietna, nie rozumiem narzekan, ze zbyt duzo bylo potworow...kto ogladal orginal z 33' chyba wiedzial czego sie spodziewac:) tam dinozaurow bylo nawet jeszcze wiecej, choc atakowaly w pojedynke:) co do robali, to PJ podobno tej sceny odpuscic nie chcial, bo stwierdzil ze w filmie klasy B o ptworach robale byc musza:) a scenka calkiem niezla. Wiele osob drazni opisywana we wczesniejszych postach "niesmiertelnosc" bohaterow...no coz, takie bylo zalozenie tworcow, Zreszta nie wyobrazam sobie, zeby Ann po pierwszym spotkaniu z Kongiem miala polamane rece albo nogi a Jack po ucieczce przed brontozaurami wstrzas mozgu albo cos w tym stylu:) po prostu kino przygodowe w starym stylu wykonane przy pomocy dzisiejszej techniki. Dla mnie niedosyt pozostawia tylko montaz filmu...widac po prostu, ze film zostal pociety tak, aby w tych trzech godzinach jak najwiecej zmiescic...ale mam nadzieje, ze wydanie rozszerzone nie bedzie mialo juz tego mankamentu (scena na bagnach, moze PJ jeszcze cos ciekawego wymysli), a wtedy jak dla mnie to bedzie film na 10:) pozdrawiam
Całkiem wysokie to 9+. Ja się ciągle wacham pomiedzy 7 a 8, chociaż wczoraj tuż po filmie myślałem nawet nad 6, ale w końcu zmieniem ocenę na szczęśliwe siedem ;)
Co do ogladania drugi raz, to narazie nie mam na to czasu, funduszy a nawet i ochoty. Jakoś tak mnie King Kong nie urzekł żeby oglądać go jeszcze raz. Może za kilka miesięcy?
Mam wrażenie - może błędne - że Jackson nie potrafi albo nie chce opowiadać "prostych" historii zwięźle, tylko rozwija się nad niektórymi scenemi, które tak naprawdę nic do filmu nie wnoszą. Jak np. podróż do wyspy czy spotkanie z tubylcami. Nie chodzi mi o wycinanie całych scen, nie, nie. Czasem są to bardzo małe rzeczy, tu minuta, tam pół razem wyszłoby około pół godziny i byłoby rewelacyjnie. A tak w niektórych momentach robi się nudno i przynajmniej ja zacząłem się niecierpliwić, kiedy zdarzy się coś nowego.
Co do efektów specjalnych to się zgadzam. Nowy Jork i Kong są rewelacyjne. Żałuje, ze musze czytać napisy, bo mam niedosyt napatrzenia się na miasto. Czy Oscar? Być moze :)
Kolejny minus, to właśnie wspomniana wersja reżyserska. Nie lubię czegoś takiego, bo wg mnie jest to próba zarabiania kolejnych pieniędzy. Widziałeś pewną scenę w zwiastunie, nie było jej w filmie, to będzie na dvd. Dla mnie prawdziwie dobry reżyser ( mam tu na mysli np. Ridleya Scotta) , to ten który potrafi nakręcić film skupiając się tylko na istotnych scenach, zawierając wszystkie w filmie, a nie kręcący mnóstwo materiału i potem nie wiedzący co zawrzeć w filmie.
Co do potworów, to nie chodzi mi tu o ich ilość, ale o sposób pojawiania się ich w filmie. Wersji z 33' nie ogladałem więc nie wiem jak to tam było pzedstawione, ale tu raziło mnie to, ze wszystkie te stwory służyły praktycznie tylko i wyłącznie do eliminowania kolejnch członków załogi statku. Tylko uciekną przed jednym dziwactwem a zaraz pojawia się następne. Takie to mechaniczne i typowe było.
Scenka z robalami była niezla, to fakt, tylko że akurat dla mnie w tym momencie przebrała się miarka ilosci stworów i ten cały epizod był dla mnie męczący.
Odnośnie nieśmiertlenosci, to nie chodzi mi tu o aż takie odwzorowanie rzeczywistości, bo wiadomo, ze wtedy każda scena byłaby niemożliwa. Chodzi mi o zachowanie pewnej realnosci w scenach nierealny. Głupio to brzmi, wiem, mówię o zachowaniu pewnych granic, które zostały przekroczone w scenach np z dinozaurami roślinożernymi, owadami czy Kongiem gdy ten próbuje zrzucić pniak z załogą w przepaść. Wystarczyło by tu trochę przychamować wyobraźnie i już wszysto byłoby ok. Rozumiem, że teraz efekty specjalne stoją na wysokim poziomie i różne rzeczy da sie przedstawić, ale w pewnym momencie takie sceny wygladaja tak nieralnie, ze dla mnie są nie do przyjęcia. Co więcej powodują że w ogóle przestaje mi zależeć na bohaterach. A chyba nie o to chodzi prawda? Oczywiście od początku wiadomo kto przeżyje a kto nie, ale film mógłby sprawiać pozory, ze główna postać moze zginąć. I tak np. scena ze statkiem i skałami jest wg mnie rewelacyjna pod tym względem.
Pozdrawiam.
Co do oceny to patrze na film Jacksona przez pryzmat wersji z 33" i jest w niej tyle nawiazan i puszczania oka do widza, ze po prostu jak dla mnie bomba:) choc jako osobny film, to 9 wcale nie jest wg mnie ocena za wysoka. Coz, kazdy ocenia inaczej, o gustach sie nie dyskutuje, mi podobalo sie cos innego, Tobie z kolei moglo sie to w filmie nie podobac (np. przesyt wg Ciebie Potworów, ja czułem niedosyt:)) Jesli chodzi o wersje rezyserska to nie rozumiem Twojego podejscia...dziwne zeby do kin wprowadzic film czterogodzinny (wtedy to by dopiero byly narzekania na dlugosc filmu:)), co do zwiezlosci niektorych rezyserow do "upychania" filmu w ograniczone wg mnie ramy 1,5 czy 2 godzinne, jesli chodzi akurat o "King Kong'a", to takze uwazam, ze im dluzej i ciekawiej, tym lepiej po prostu (ja na wersje rezyserska nie moge sie doczekac). Jasne, ze rozwlekac filmy do niewiem, np 5, 6 godzin to przesada (choc Konga bym sobie takiego z checia obejrzal:)) ale wg mnie taka historia wymaga szerszego, lepszego, ciekawszego przedstawienia (podobna sytuacja byla z "Lord Of The Rings", nie wyobrazam sobie np trylogii trwajacej jako calosc 2 godziny) wiec jesli chodzi o Konga, to 3 godzinki uwazam za mozliwie najkrotszy czas trwania filmu. Co do scen "nierealnych", to jak pisalem, takie bylo zalozenie i podobnie bylo w oryginale. Nie rozumiem natomiast czepiania sie, jak co niektorzy to robia, nierealnosci Skull Island. Wyspa taka miala byc (troche jakby nierealna). Zalozenie tworcow bylo takie, aby otworzyc Skull Island jak w wersji z 33' tylko w taki sposob, jakby ekipa PJ wybrala sie tam z lepszymi kamerami:) niedorzecznosci i nierealnosci bylo w Kongu wiele (nikt np nie czepia sie wspinaczki Konga na oblodzony zima Empire State Building, choc wiadomo ze goryle akurat mistrzami wspinaczki nie sa:)) ale nie oto w tym filmie przeciez chodzilo. Chodzilo o przeniesienie widza na te trzy godziny w inny swiat, pelen przygod, roznych potworow i opowiedzenie historii milosci pieknej o bestii, a to PJ wg mnie udalo sie znakomicie. Pozdrawiam
Ja wersji z 33' nie znam wiec nie mogę porównać King Konga 2005 z oryginałem. Troche szkoda.
Co do potworów, to jak już pisałem nie chodzi mi o to, ze jest ich tak dużo - zgadzam się z tobą, ze mogłoby być ich więcej - ale o to w jaki sposób sa one ukazywane i po co. Bo od którejś z kolei ucieczki załogi przed kolejnym dziwactwem, następne pojawienie się jakiegoś potwora sprowadza sie tylko do eliminowania któregoś z aktorów z dalszego planu. To mnie denerwuje.
Oczywiście, ze wprowadzanie do kin filmów 4 godzinnych jest przesadą. Nie chodzi mi o wtłaczanie każdej historii w zwykły dwugodzinny czas trwania filmu, tylko o wybieranie do niego - jeśli już tak dużo mamy do opowiedzienia, najbardziej istotnych momentów. Ja bym np wolał zobaczyć scene na bagnie i tą spokojna na plaży, zamiast tak długiego rejsu czy kilku jeszcze innych momentów. Ale to takze nie znaczy, ze chce wycinać całe sceny. Nie. Tylko je trochę skrócić w niektórych chwilach.
LOTR nie czytałem i nie ogladałem, ale widząc objetosc samej książki od razu widać, że całości nie da sie upchnąć w dwie godziny ( czy 90 minut jak tu jeden z nowych użytkowników zaproponował :/ ). Jednak porównywanie LOTR z dośc prostym i niezawiłym King Kongiem jest niemozliwe. Bo jesliby przyjąć, że Kong może trwać nawet do 5 godzin, to wtedy LOTR musiałby trwać nawet 15 jako całość, a w tym przypadku Jackson jakoś się zmieścił, co nieco wycinając z ksiązki.
Nie czepiam się nierealności Skull Island, tylko nietykalnosci i super szczęścia głównych bohaterów. Wyspa bardzo mi się podobała.
A jesli chodzi o opowiedzenie historii miłości pieknej i besti to wg mnie w tym jest największa siła Jacksonowego Konga. Wszystkie sceny Ann z Kongiem są wg mnie rewelacyjne.
Przesłuchuję sobie własnie próbki z soundtracku. Co prawda tylko 30 sekundowe :/, ale muzyka mi się podoba. Szczególnie te wolniejsze utwory. A tobie?
Pozdrawiam.
Ja tam jednak z wersji rezyserskiej bede sie cieszyl jak male dziecko:) a teraz odnosnie soundtracku...wczoraj przesluchalem caly soundtrack trzy razy i napisze tak - muzyka jak dla mnie bardzo dobra, momentami swietna. Motyw przewodni swietny, troszke nawiazujacy do muzyki z wersji z 33 roku, dalej jest dobrze, kolejne utwory swietnie ilustruja moim zdaniem charakter wprowadzenia filmu - swietnie natomiast jest wg mnie od 11 uyworu na plycie pt. Beautiful - w filmie byl to utwór ilustrujacy scene na klifie. Swietna scena, miedzy innymi dzieki temu motywowi muzycznemu. Utwor 12, pt. Tooth and Claw, w filmie ilustrujacy walke Konga z V-Rexami, jak dla mnie rewelacja! Pozniej jest juz mistrzowsko do samego konca. Aha, jak dla mnie numerem jeden obok utworu Beautiful jest utwor pt. Central Park ilustrujacy wiadomo chyba jaka scene:) jak sluchalem tego fragmentu od razu lezka sie w oku zakrecila;) ogolnie soundtrack z Konga oceniam wysoko, bo na 9, m.in. dzieki genialnym wolnym utworom ilustrujacym relacje Konga z Ann. A co do wersji z 33' mam dla Ciebie dobra wiadomosc, gdyz jakos chyba kolo 20 stycznia ma sie u nas w kraju oficjalnie ukazac na dvd, wiec bedzie mozliwosc zapoznania sie z rownie swietnym oryginalnym Kongiem:) Pozdrawiam
Wiesz ja wolałbym już zobaczyć wszystko na dużym ekranie, bo w domu w tv to już nie to samo :/
Ten soundtrack to masz na płytce czy na kompie?? gdyby była taka możliwość to fajnie by było najpierw zapoznać się z całością płyty zanim ewentualnie bym ją kupił tak trochę w ciemno, bo jednak te 30 sekundówki niewiele dają. A motyw przewodni ciągle mi siedzi w głowie :)
Dobrze wiedzieć o tej premierze, bo z checią bym sobie obejrzał oryginał :) Dzieki.
Tez bym wolal:) studio dało PJ jednak "tylko" trzy godziny, wiec dobrze chociaz ze ktos madry wymyslil format dvd:) plyte polecam kupic, jesli podobala Ci sie muza w kinie, to nie widze przeszkod przed zakupem:) jak pisalem, bardzo dobra plyta, swietna muzyka ilustracyjna. Swoja droga ciekawy patent zastosowano z muzyka w starym Kongu. Bodajze pierwszy raz w historii muzyke pisano pod konkretna scene, akcje, sytuacje, majaca miejsce na ekranie. Dzis moze troszke smiesznie to brzmi, ale swietnie wspolgra z obrazem i jak na tamte czasy bylo naprawde swietnym patentem.
"tylko" trzy godziny :D Wiesz, tak jak niektórych ludzi mnie nie odstrasza długosc filmu i z chęcia tym posiedział jeszcze tą jedną godzine. Niestety sa też pewni wygodni widzowie, którzy na Kongu wiercili się na fotelach po pierwszej godzine :/ Już predzej unikam filmów krótkich, takich po 90 minut - bo to ledwo wejdziesz do kina, jeszcze tak naprawdę się nie przyzwyczaiłeś i zaklimatyzowałeś a już trzeba wychodzic bo fillm się skonczył. Tak miałem np z Telefonem. 75 minut - jak dla dzieci :/
"Telefon" rzeczywiscie najdluzszy nie byl:) co nie zmienia faktu, ze bardzo mi sie podobal. A co do "widzow wygodnych", to wlasnie dlatego Kong zostal pociety, zeby nikogo zbytnio nie znudzic...co nie do konca tez sie udalo, sadzac po niektorych komentarzach badz recenzjach...coz, dla niektorych 188 minut w kinie to podejrzewam o jakies 88 minut za dlugo:) a juz wychodzenia podczas seansu pojac nie jestem w stanie...a juz powybijac sie powinno osoby rozmawiajace w trakcie seansu przez komorke (przepraszam, jesli kogos urazilem...):)
Tak, telefon był dobrym filmem :)
Wszystkim nie dogodzisz. Jeden woli mieć te 88 minut mniej, drugi wiecej, najgorsze jest to, ze całym tym biznesem rządza tylko pieniadze. A tak troche sie czepiając, to nie 188, tylko jakieś 8 mniej - bo były jeszcze napisy na których jak zwykle nikogo nie było. Tylko ja sam jak patyk siedziałem prawie do końca :) Strasznie mnie denerwuje takie wybieganie z kina jakby się paliło. Ledwo zapali się światło a już wszyscy rzucają się do wyjścia :/
Powybijać, to mało. Całe szczęście jakoś udaje mi się unikać seansów, na których sie gada, komentuje wszystko z "rewelacyjnym" poczuciem humory, żuje różne rzeczy, rozmawia przez komórkę, smrodzi salę papierosami, nakłania innych do wyjścia. Jak dobrze że jest takie kino jak Kinoplex :)
tu masz soundtrack http://www.mininova.org/tor/175436 [www.mininova.org/tor/17 ...] przesluchaj i kupuj plyte!:) pozdrawiam
aha, jeszcze co do LOTR-a. Wydanie rozszerzone całej trylogii trwa dokładnie 654 minuty, czyli prawie 11 godzin. Wiec nie widze nic nadzwyczajnego w tym, aby Kong mial trwac 4 godziny. Jak pisalem, nie moge sie doczekac:)
11 godzin na całą trylogie to w porównaniu do 4 na King Konga nie tak dużo. A moze mi się tylko tak wydaje :p
Przejrzałem tamten temat i całkowicie zgadzam się z twoimi pierwszymi przemyśleniami. I im dłużej myśle o King Kongu tym bardziej przekonuje się, że składa się z dwóch części. Jednej rewelacyjnej ukazującej relacje Kong - Ann, i drugiej niestety o wiele słabszej - opowiadającej o poszukiwaniach Ann. Za dużo przesady i efektów specjalnych. Mi się podobały w tej części takie "proste" sceny jak ta na lianach, z vrexem przy pniaku, i gdyby cały film składał się z takich "pawdopodobnych" scenek to byłoby rewelacyjnie. Sęk w tym, ze do idealności brakowało naprawdę niewiele. Tylko przychamować wyobraźnie w niektórych miejscach i zmienić wstęp na bardziej zajmujacy.
Pamietam tą scene z ID4 i strasznie mnie ona denerwuje. Chociaż takie przypadkowe zabijanie kogo popadnie też dobre nie jest. Z tymi śmierciami w filmach to jest kłopot, bo część osób nie lubi gdy główna postać ginie - ja odwrotnie, tylko żeby było to jakoś logicznie uzasadnione i Potrzebne!.
I fajnie, ze to będzie czarna komedia. Z chęcią bym zobaczył jakąś bo już bardzo dawno żadnej dobrej nie widziałem
Pozdrawiam.
Ta scena w której on sie odrwaca do niej plecami akurat jest chyba zrozumiała. kong po prostu obraził się na nią za to że od niego uciekła a on musiał ją ratować z opresji. Manifestował swój gniew poprzez niezwracanie uwagi na Ann. ogólnie wszystkie sceny z Ann I Kongiem są wg mnie rewelacyjnie zrobione, bo ukazują coś czego praktycznie nie można było pokazać. Rozwój zauroczenia kobiety i wielkiej małpy. To się jacksonowi naprawdę udało.
Podobnie podobała mi się bardzo scena w central Parku. Mistrzostwo świata...
Tak ta scena z dinozaurami była bardzo dobra. Niby nic takiego a robiło wrażenie. A dlaczego? Bo nie było przesadzone.
No właśnie zauważyłem że dodałaś do ulubionych i bardzo się zdziwiłem. jak dla mnie trochę za słaby był kong żeby "zasłużyć" na ulubione :]
Pozdrawiam
Mi się podobał.Jestem zadowolona.Wiadomo że nie jest realistyczny i tak dalej-nie przepdadam za takimi filmami ogólnie ale ten był spoko.
"Wiadomo, że nie jest realistyczny" - Maggy, ile czasu zajęło Ci skonstatowanie tej oczywistości :) Bo wiesz, to trochę tak, jakbyś stwierdziła, że "słońce świeci :)
Hehe dyskusja wciaż wre.. ;) Szkoda że czasu brak by dorzucić coś od siebie.. zgodzę się z podsumowaniem, a że nasze oceny są podobne, to zakładam zgodność punktów widzenia.
Ehh ostatnio z głowy mi wypadł Filmweb. Zakochanym filmy nie w głowie.
no no NY ciesze sie twoim szczesciem jednak moja polowka musi sie pogodzic z konkurencja (kocham kino :-)
co do wersji rezyserskiej ...hmmm ..z calym szacunkiem do wielkiego R.Scotta ale prosze zajrzec na ta stonke
http://www.filmweb.pl/,Kr%F3lestwo,niebieskie,,d%B3u%BFsze,o,45,minut%2C2005-12- 23,news,News,id=25905 [www.filmweb.pl/,Kr%F3le ...]
Z tym Scottem to mnie zagiąłeś :D Nie widziałem tego newsa i niespodziewałem się tego po tym reżyserze. Wydłuzone i to aż o 45 minut?!! Tak wiec nie mam przykładu idealnego reżysera :)
To ja tak powroce moze troche wyżej ;)
Dodałam go do ulubionych, bo miał swietne efekty specjalne, ciekawą historię, dobrych i dobranych aktorów, świetna muzyke i jest realistycznie przedstawiony :) Staram wyciagnąc sie ze wszystkich filmów to co najlepsze i potem decyduje czy dodac je do ulubionych :)
pozdrawiam
idealy sa jak gwiazdy ...wiadomo jak to dalej leci , moral ..bede sie wzorowal m.in na PJ (pierwsza glowna uwaga ...pomijajac emocje jakie udaje mu sie osiagnac ..jego filmy sa bardzo przejzyste !! nawe jak kamerka lata chaotycznie ,po chwili pojawia sie ogolny plan ,tlumaczacy co sie dzieje -dobre podejscie ,przynajmniej mi sie podoba ,bo ilez to sie trafia filmow gdzie ..nie wiadomo co sie dzieje:-)
soundtrack - naprawde dobry ,czesto go slucham ,lubie oprocz juz wymienionych track 2 "a fateful meeting"
konga rowniez dodaje do ulubionych , ale nie bede tlumaczyl dlaczego ,musi wystarczyc wam fakt ,ze dodaje (co prawda tylko w zyciu bo na swoim koncie jeszcze sie w dodawanie filmikow nie bawilem:-)
no postaram sie osiagnac bardzo wywazony czarny jak noc humor i fajana akcje ...ale co tu duzo mowic ..najciezej jest nakrecic (aktorow brak :-( , reszta idzie :-) jak zrobie to rozesle go zainteresowanym
pozdrawiam
A wiesz, ze tego nie znam. Jak to dalej leci :)
Co do tego filmowania scen akcji, to masz racje. Dopiero teraz po przeczytaniu twojego posta przypomniałem sobie, że faktycznie tak one wyglądały. najpierw troche chaosu, a potem plan ogólny ukazujący całą scenę bardzo dokładnie, dzięki czemu orientujemy się co gdzie jest. Choć swoją drogą ja osobiście wole jak ciagle widać co gdzie jest.
Z tych krótkich fragmentów z merlina i inych serwisów, takze , a chyba nawet najbardziej podoba mi się drugi utwór z soundtracku -"a fateful meeting".
A powinieneś się zabawić w to dodawanie, bo jak na razie u ciebie na blogu jest strasznie pusto. I jakiś chociaż jeden temat by się przydał :)
A co do filmu, to już się nie mogę doczekać. powodzenia w tworzeniu ;)
Pozdrawiam
Ja dodaje filmy do ulubionych wtedy gdy maja ocene od 8 wzwyż. A jak oceniam filmy - to już moja tajemnica :D A tak na poważnie, to patrze na kolejne części składowe filmu, oceniam je, sumuje punkty i na koniec porównuje z innymi filmami o takiej ocenie jak mi wyszła.
Pozdrawiam.
"idealy sa jak gwiazdy , nie mozna ich osiagnac ale mozna sie nimi kierowac " - jakos tak to leci ,nie chce mi sie szukac oryginalnej wersji ,niestety cytat nie jest ponadczasowy bo z pewnoscia niedlugo jakas gwiazde osiagniemy ,planete lub aktorke :-)a skoro przy cytatach to czym sie kierowales wymyslajac swoja nazwe ?? "milczenie jest zlotem" ??
na pewno zabiore sie za moj blog ,mam nawet pomysl na temat :-)
a filmy dodam glownie takie jakie zrobily na mnie wrazenie w dziecinstwie (nie wazne czy okazaly sie slabe dla juz podrosnietego oka) , no i najnowsze produkcje takze dodam , kieruje sie gustem ...a czy mozna zrobic liste najgorszych filmow ?? ,bo chcialbym kilka odrazdzic innym :-) ...nie zabronic tylko odradzic ,zeby ktos mnie zle nie zrozumial :-)
co do filmu to , jak to sie mowi? nie dziekuje ..chociaz nie lubie tego stwierdzenia , wole dziekowac :-) jakos pojdzie , ale zanim film bedzie gotowy jeszcze duzo czekolady przeplynie w rzece Willego Wonki :-)...jednak czekac warto (mowie o sobie)
przepraszam ,ze zszedlem z tematu konga , wiec na koniec (zeby nie bylo) przypomne zabawna scenke wypisywania czeku (Carl ,driscol) ..muzyka w tej scenie tez jest fajna :-)
pozdrawiam
"idealy sa jak gwiazdy , nie mozna ich osiagnac ale mozna sie nimi kierowac " - jakos tak to leci ,nie chce mi sie szukac oryginalnej wersji ,niestety cytat nie jest ponadczasowy bo z pewnoscia niedlugo jakas gwiazde osiagniemy ,planete lub aktorke :-)a skoro przy cytatach to czym sie kierowales wymyslajac swoja nazwe ?? "milczenie jest zlotem" ??
na pewno zabiore sie za moj blog ,mam nawet pomysl na temat :-)
a filmy dodam glownie takie jakie zrobily na mnie wrazenie w dziecinstwie (nie wazne czy okazaly sie slabe dla juz podrosnietego oka) , no i najnowsze produkcje takze dodam , kieruje sie gustem ...a czy mozna zrobic liste najgorszych filmow ?? ,bo chcialbym kilka odrazdzic innym :-) ...nie zabronic tylko odradzic ,zeby ktos mnie zle nie zrozumial :-)
co do filmu to , jak to sie mowi? nie dziekuje ..chociaz nie lubie tego stwierdzenia , wole dziekowac :-) jakos pojdzie , ale zanim film bedzie gotowy jeszcze duzo czekolady przeplynie w rzece Willego Wonki :-)...jednak czekac warto (mowie o sobie)
przepraszam ,ze zszedlem z tematu konga , wiec na koniec (zeby nie bylo) przypomne zabawna scenke wypisywania czeku (Carl ,driscol) ..muzyka w tej scenie tez jest fajna :-)
pozdrawiam
Może ponadczasowy nie jest, ale bardzo ładny. A z tym osiąganiem gwiazd - tych na niebie - to jestem pesymistą. Jeszcze dużo czasu musi minąć zanim dokąś dotrzemy. A tak w ogóle to czy jest sens? Nie dobrze nam tu na Ziemi? Jeszcze tyle nie wiemy o niej....
A nickiem to jego pochodzenie jest złozone :) Po pierwsze wzięło się ono po częsci od pewnego świętego o takim samym imieniu jakie mam ja, którego w młodości przezywano "milczący ......", a więc łatwo przeszło to na mnie, a ponadto mam taki charakter, ze wole powiedzieć trochę mniej, oszczędzać słowa, a mówić bardziej do rzeczy niż trajkotać na okrągło. Tak w życiu to milczący też jestem :) A odwołując się do filmów, to w Osadzie jest piękna scena z Luciusem i Ivy, która idealnie wytłumacza czemu wolę być milczący.
A twój nick skąd się wziął jeśli mozna wiedzieć?
To bierz się do roboty ze swoim blogiem :D Oczywiście, że mozna zrobic listę najgorszyh filmów - ja mam na blogu nawet taki temat.
Powodzenia w kręceniu filmu, a nakręciłeś już jakieś inne i są one gotowe? Ja piszę opowiadania, ale jakoś tak połowicznie, mam za dużo pomysłów ;) i na razie mam zarys i kilka rozdziałów z każdego. Tylko, ze ciągle mi czasu brakuje na dokończenie choć jednego opowidanka.
Tak ta scenka z Konga była zabawna. I muzyka fantastycznie została do niej napisała. I nie tylko do niej :)
Pozdrawiam.
ziemia jest bardzo fajna (woda tez) ..jednak ludziska chca zawsze wiecej ..jak chca to niech se leca ...ja zostaje:-) uwielbiam filmy dokumentalne ..ooo dzieki wam bracia Lumiere ...inaczej nigdy bym tych niesamowitych zwierzat i miejsc nie zobaczyl !! (no ,moze przesadzam ,predzej czy pozniej ktos by kino kamerke wymyslil;-)
milczenie ..dobre podejscie , ja co prawda duzo mowie ale lubie tez sluchac ..zanim sie wypowiem :-) moj nick ..hmm , zawsze bylem niski ,malutki ..mialem wiec ksywke "mały" ...zas Kornel to moje imie , ostatnio pytalem sie mamy - skad je wzieli ?? powiedziala ,ze tak im wpadlo do glowy - taka pierwsza mysl , pod wpywem impulsu ....z calym szcunkiem ale coz to za impuls?? ja moglbym tydzien myslec ,a na Kornela bym nie wpadl !! moj mail sie zaczyna od maly_kornel ,po zalogowaniu w pospiechu zobaczylem ,ze taki mam nick ! koniec :-)
no to sie musze pobawic tym blogiem ale teraz naprawde mam urwanie glowy ...od nowego roku zaczne was zapraszac :-)
z moich filmikow mam takie glupoty ,moge jedynie udostepnic pojedyncze sceny ..calosc ma za duza pojemnosc :-(
Do tych co juz widzieli co nieco ...ta scenka to nic nowego ,(walka na miecze) :-)
pozwol ,ze wyjasnie ...to jest stary film ,jescze z czasow szkoly i moja pierwsza przygoda z FX ,wiec tresci tu nie uswiadczysz ale mozna nacieszyc oko :-) daje dwie scenki (slaba jakosc !! pozniej zdradze ktory w filmie to Ja )
http://www.megaupload.com/?d=M6KTTC0W [www.megaupload.com/?d=M ...]
http://www.megaupload.com/?d=59AM5DOA [www.megaupload.com/?d=5 ...]
ps. owszem caly film byl znakomicie zmontowany z muzyka ..kolejny przyklad : scena z robalami i tej dramatyczny magiczny chorek , rytm grany na pniach przez plemie ..reszta pozniej :-)
Słuchanie, też jest bardzo ważne - chyba nawet najważniejsze, bo co ci po tym jak umiesz logicznie mówić, ale nie potrafisz słuchać kontrargumentów?? - co niestety coraz powszechniejsze staje sie na tym forum :/
Pomysłowi są Twoi rodzice :) (oczywiście bez obrazy). Imie wydaje mi się całkiem powszechne. Mi bardziej chodziło w twoim nicku o tą przerwę pomiedzy "Korne" a "l". Przypadek?
Te dwie sceny obejrzę napewno, tylko nie teraz bo coś prędkość mi spadła, i by to się strasznie długo ściągało i czas mnie coraz bardziej pili. Czemu te Święta tak szybko mijają ??
Co do Konga, to mam ciągle mieszane uczucia. Już dawno się tak nie wachałem z oceną jakiegoś filmu.
Pozdrawiam.
Przygotowujac nowy temat na mojego bloga, przypomniałem sobie o drugim prócz oceny powyżej 8, wyznaczniku decydującym, czy film trafia do moich ulubionych, czy nie - czy kiedyś będę miał ochotę obejrzeć go jeszcze raz.
musze sie przyznac ,ze ja wlasciwie nigdy nie punktowalem filmow , nie potrafie w ten sposob , musialbym zrobic tabele (10 rubryk :np. muzyka ,zdjecia itp ale to tez nie wypali w moim przypadku , poprostu wiem ktore filmy mi sie podobaja , ktore chce obejrzec ponownie (sluszna uwaga) i jak je polecic innym . kazdy odbiera filmy niby podobnie ,a jednak na swoj sposob ...ja sie mocno angazuje i przezywam (jesli dzielo jest dobre) , w tym samym czasie widze elementy skladniowe (montaz, efekty ,operatorka) poniewaz zajmuje sie kreceniem :-)
takze punktowac nie bede :-) (jeden problem w zyciu mniej) :-)
to oddzielone L jakos sie samo zrobilo ,zaraz sprobuje to zmienic (teraz jakos sie to imie wszystkim podoba ,a w przedszkolu i nawet w podstawowce dzieci sie z niego smialy ;-)
Jeden problem z głowy i życie lzejsze, racja :)
Ja punktuje, tak trochę na wyczucie, chociaż czasem jest bardzo ciężko przypisać danemu filmowi punkty - kolejny raz podam jako przykład Konga, bo ciągle się wacham - i czasem po kilku miesiacach spogladając na te oceny nie za ciekawie wychodzi porównanie filmów o tym samym poziomie punktowym. ( ta mam np w tym roku :/ )
Całe szczęście podstawówkę masz już za sobą :)
Wracajac do King Konga, bo jakoś nam dyskusja zjechała na inny tor, to jestem pełen podziwu dla Naomi Watts - jakżeby inaczej :) Zagrać tak dobrze, praktycznie do powietrza, to trzeba naprawdę umieć grać. Jej sceny z Kongiem, a raczej bez nikogo są rewelacyjne. Juz się nie mogę doczekać kolejnego filmu z Naomi - i znów temat zszedł na co innego ;D
Nie tak znowu do powietrza, w koncu Andy Serkis udawal Konga:) tak przynajmniej to bylo pokazane w Production Diaries; Naomi byla trzymana np. przez zielona reke, udajaca dlon Konga, a Andy stal sobie sobie na wysiegniku udajac wielkiego goryla:) calkiem zabawnie to wygladalo:) co do ocen to nieraz jest problem z wystawieniem...jesli chodzi o ulubione filmy, to problemu nie ma ("Szczęki" nizej niz na 10 nigdy w zyciu bym nie ocenil:)), a problem mialem z Kongiem...wczesniej pisalem, ze dalem 9+, ale pozniej zastanawialem sie nad obnizeniem oceny...dopoki nie obejrzalem Konga drugi raz:) jesli director's cut bedzie poszerzony o scene na bagnach i wyjasnione zostana niektorw kwestie zwiazane z historia bohaterow (np. Jimmy) to dam 10...takie juz moje zboczenie...uwielbiam oryginalnego Konga, a PJ tak swietnie odswiezyl historie, ze mi brak slow:) pozdrawiam
Naomi dała popis swojego talentu ,jednak ponownie brawa należa sie Serkisowi ..wyczuwam ,ze wiele z jego twarzy trafilo na ekran w postaci mordki goryla , no i bardzo pomogl naszej Watss ...co do samej uroczej blondyneczki ,dziewczyna ma duzo energii i nie ogranicza swoich ról ..widzieliści zwiastun tego filmu??
http://www.filmweb.pl/Ellie,Parker,%282005%29,o,filmie,Film,id=180307 [www.filmweb.pl/Ellie,Pa ...]
Szczęki maja u mnie 12 na 10 :-) chociaz jak juz wspominałem ...nie punktuje :-)
później napisze wiecej ...aha mam pierwszy temat na blogu ,troche dziwny ale zapraszam ,może pomożecie :-)
to zapunktuj maly kornel'u bo Szczęki maja na FilmWeb nedzna note 8,69!!!:) to ja dam tez 12/10:) czekam na jakis film rownie genialny co "Jaws", w swoim gatunku oczywiscie...pozdrawiam
Z tym punktowaniem na filmwebie, to czasem jest tragicznie. Głupie komedie czy zwykłe filmidła mają wyższe oceny, niż naprawdę dobre kino. Ale tak to jest jak serwis jest popularny i każdy ma do niego dostęp :/
Swoją drogą, to Serkis miał trochę niewdzięczną rolę, bo napewno nagrał się niezle a samego niego na ekranie w ogóle nie widać. Choć może być dumny, bo gdyby nie on, to reakcje Konga na pewno nie byłyby takie rewelacyjne.
Z chęcią bym ten zwiastun obejrzał, i nie tylko ten, ale mam za starego Quick Time'a, a do nowszego mam za stary system :/ Wiec jestem w kropce... Ech ta pogoń za nowościami...
Wstyd się przyznać ale nie ogladałem jeszcze Szczęk, ale chyba tylko dlatego, ze nie za bardzo interesują mnie takie filmy. Kiedyś będę musiał nadrobić zaległosci :)
Pomożemy, pomożemy :) Pozdrawiam.
Zgadzam się z Twoją oceną, Milczący, prawie całkowicie. Jestem świeżo po seansie i zwróciłem uwagę na to wszystko co wypunktowałes. A pierwszą niestety refleksją po a właściwie już w czasie filmu, było to, że jest tak jak piszesz o jakies pół godzinki za długi. A jesli ma się takie mysli w czasie filmu to cos jest nie tak. Chyba rzeczywiście historia się za długo rozkręca.
Inna rzecz jaka mi przyszła do głowy w czasie filmu jest związana z konkretną sceną. Łączy się to z tym wymachiwaniem Ann, a którym pisaliście. Mnie konkretnie chodzi o scene w której Ann jest przywiązana jako ofiara dla konga, a on ją zrywa z tych lin. Od razu na to zwróciłem uwagę. Liny chyba były mocne i powinien jej co najmniej w jakis sposób uszkodzic rence, może nawe urwac... Później zresztą też wymachuje ją niemiłosiernie:)
Co do robalii, to te które dla mnie przypominały przerośnięte bakterie:P były przesadą. Nie bardzo wiem co to miało być.
Jeszcze muzyka. Motyw przewodni - tzn. ten o którym myślę i był w zwiastunie (to chyba ten jest przewodni) - jest fajny, ale w niektórych momentach, kiedy to nie on był grany, muzyka wydała mi się zbyt chaotyczna - po raz pierwzy o tym pomyślałem w trakcie sceny kiedy statek jest rzucany między skałami.
Trochę ponarzekałem - teraz pora na plusy. Idąc od początku:
Przepiękny NY - naprawdę robi wrażenie.
Kolejna świetna scena to właśnie ta ze statkiem ciskanym między skałami.
Wszystkie sceny walk z dinozaurami doskonałe(ucieczka między roślinożercami mi się raczej nie podobała).
Sceny kiedy Ann jest sama z Kongiem - trochę śmiechu trochę wzruszeń (jak ktoś napisał:) - bardzo ładne.
I całość bardzo dobra od momentu ucieczki konga z teatru, chociaż jak już jestem przy scenach po powrocie z wyspy, to znowu muszę ponarzekać:P Jackson mógł trochę powycinać scen w teatrze zanim Kong uciekł i na samym końcu powiem szczerze - może dlatego, że itak wiedziałem ze to koniec więc denerwowało mnie to przedłużanie - wydaje mi się że za dużo było tych przelotów samolotami nad ESB. Chociaż to była dobra okazja, żeby znowu pokazać piękny NY
Generalnie film mi się podobał - głównym motorem jest oczywiście strona wizualna, ale jest dobra gra aktorska i duże plusy za relacje Ann z małpką:)
Pozdrawiam
Witajcie w realnym swiecie :-)
ahh ten realizm :-) no ale takich dozylismy czasow ,skonczylo sie beztroskie dzieciństwo...gdzie moze i zadawało sie wiele pytań ale bez zadnych oporow dopuszczało sie wszelkie filmowe niescislosci. a co teraz ?? oglądajac bajke gryzie nas to ,ze liny by sie tak nie zerwaly , że kosteczki by sie połamały ...zaś zupełnie zapominamy ,że tak naprwde nie ma 8 metrowej małpy :-) wiem ,ze trudno jest przymknąć oko , wiem ,ze PJ w pierwszej godzinie za bardzo rozsmakował nas w realnych postaciach z krwi i kosci po czym rzucił je w wir bajkowych przygód ...ale niestety w takim momencie trzeba obudzic w sobie to dziecko (jesli czyta to kobieta w ciąży to prosze nie traktowac zdania dosłownie bo mały zacznie kopac i da zasnąć :-) ...pamietajcie ,ze gdybyscie ogladali film mając 12 lat nie było by problemu (pomijam te oklepane dzieciaki z klasa co na dobranoc otwieraja podręcznik fizyki kwantowej ,zas do sniadania encyklopedia i biologia molekularna) ...pamietajcie ,ze king kong nie powstał z myśla o was !! PJ zrealizował marzenie z dziecinstwa , i dzieci odbiora go tak jak wy kiedys wersje z 33 czy ta dupiata z 76r :-)
a samoloty latały tak długo żeby uzyskac wasz ukochany realizm :-) scena była swietna !! własnie tak miało byc :-)
PJ starał sie zadowolić każdego , dziecko sie moze wynudzic na skrajnych czesciach ,a my zawiesc na srodkowej :-)
to tyle na ten temat :-)
ps. Mr. Slepy ...własnie oddalem glos na "szczeki" - wybacz ,ze tak pozno ,dziekuje za przypomnienie :-) ,a przez te nasze rozmowy nie mogłem sie powstrzymac i odpalilem dzis moje DVD :-) REWELACJA
...i dziekuje za głos w sprawie filmu z mojego dziecinstwa ,mam nadzieje ,ze ktos to widzial :-)
...pare postow wyzej zamiescilem adresy z fragmentami mojego filmu do sciagniecia ...jesli chcesz i sie uda to badz moim gosciem :-)
pozdrawiam
sciagne, ocenie...:) a tak powaznie piszac to tez sie ciesze ze ktos uwielbia "Szczeki" tak samo jak ja...jednak są jeszcze na tym swiecie normalni ludzie:D wersja Konga z 76'...eh, szkoda slow....jeszcze ciekawszym kinem byl zdecydowanie "King kong Lives"...ciekawe ile nad tym filmem mysleli?:) a zadowolic rzezcywiscie sie kazdego nie da...no i PJ tez tego nie dokonal:) ciesze sie tez, ze nie mogles sie powstrzymac i odpaliles DVD...swietne jest wydanie dwuplytowe "Szczęk", masa dodatkow no i kapitalny film:) a minelo juz 30 lat...tylko dziekowac mlodemu Spielbergowi...pozdrawiam