Nic dodać, nic ująć! Jedynie soundtrack z tego filmu troszke okrojony, np. nie ma U2 :-(
Oszalałam! Żadne U2, pomyliło mi sie, bo po 1) znalazłam w necie niepełny soundtrack, po 2) U2 pomyliło mi sie z innym zespołem (wiem, wiem, wstyd, wielki wstyd, płone ze wstydu...), po 3) pisałam powyższego posta zaraz po obejrzeniu filmu więc EMOCJE WZIĘŁY GÓRĘ, po 4)jakoś tak samo wyszło...
PODSUMOWANIE!
Szanowni Filmwebowicze! WYBACZCIE, PROSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘ! ;-(
haha, urocza dziewczyna ;P
a film według mnie jest jednym z lepszych jeśli nie najlepszym w swoim gatunku.
pozdrrr.. ;D
No wlasnie, widze ze jest duzo fanow tego filmu. Wlasnie go obejrzalam i musze przyznac ze jakos specjalnie mnie nie urzekl... Zastanawiam sie czego jest to kwestia ze nie moge dopatrzec sie w filmie tego czegos... Czy moze jest to jeden z tych filmow ktory nabiera uroku dopiero po kilku razach?
widocznie musisz oglądnąć jeszcze kilka filmów lub (nie wiem ile masz lat) posiąść (jeżeli już nie za późno) odpowiednią metrykę do oglądnięcia tego obrazu. w przypadku tego filmu, można powiedzieć, że John Hughes osiągnął swój "top". tutaj można zachwycać się np. muzyką min. Simple Mind i sztandarowym utworem "Don't You Forget About Me", ewidentnie wyczuwalnym klimatem lat 80tych (dla niektórych "złota" dekadą w historii kina, muzyki, mody), nad wyraz naturalną grą "świeżych" aktorów, wręcz naturszczyków. Można też mówić o ciekawie pomyślanym i zrealizowanym scenariuszu (który poniekąd powstał w kilka godzin, na kolanie autora ;). To wszystko się klei, gra i buczy. Tego filmu nie zapomina sie tak jak większości współczesnych produkcji - a to mówi dużo.