Czułem lekki niedosyt po obejrzeniu, ale oczywiście film i tak zrobił na mnie dobre
wrażenie.
Ja początkowo też, ale wydaje mi się, że zakończenie właśnie uchroniło ten film przed zaszufladkowaniem. Chodzi mi o to, że nie było jasne, ani dobre ani złe, bo nie wiadomo co było w poniedziałek. Gdyby pokazali nam jakiś fragment ich dalszych losów jako paczki zgranych przyjaciół, zapewne niedosytu by nie było, ale happy end popsułby to wszystko co John Huges starał nam się przekazać przez te 97 minut. Myślę, że ten niedosyt i tajemnica to najlepsze możliwe zakończenie dla tego filmu.