Nie chciałabym porównywać, zestawiać, ale przed tym nie można uciec. Wiele jest tradycji Antonioniowskiej w twórczości Hanekego, nawet dosłownyh cytatów z włoskiego mistrza, ale tymczasem idzie mi o coś innego - o to, że Haneke z każdym swoim kolejnym filmem udowadnia nam, że można jeszcze do języka filmu wprowadzić coś nowego, coś co zaskakuje, i to w czasach, kiedy totalnie zblazowani myślimy, że już nic nas nie zdziwi. Ci, co plują na Hanekego, są jak publiczność festiwalu w Cannes w 1960 roku, kiedy to bezlitośnie, i bezmyślnie zarazem, wygwizdano 'Przygodę', która z persepktywy czasu okazała się jednak filmem MEGAPRZEŁOMOWYM w historii całej światowej kinematografii. Więc zanim bez sensu powiecie, że filmy Hanekego, także i 'Kod nieznany' (jeden z lepszych, moim zdaniem), są właśnie 'bez sensu', suspensu (do rymu), niefilmowe (co to w ogóle znaczy?) i że o co tam w ogóle chodzi, to się najpierw z deka zastanówcie, po co klepać ozorem;>