Który to już film z kolei który miał zadatki na bycie dobrym ?! Śnieżna apokalipsa dotknęła ziemie, ludzie wyginęli, szczęśliwcy którzy przeżyli ukrywają się w schronach nazywanych koloniami. Grypa zbiera śmiertelne żniwo. Chorzy są eliminowani, zapasy się kurczą itd. Nasi bohaterowie tracą łączność ze swoimi sprzymierzeńcami z innej kolonii postanawiają sprawdzić co im się przytrafiło. Zapowiada się ciekawie prawda? Ale niestety autorzy scenariusza woleli zrobić słaby akcyjniak wypełniony po brzegi głupotami.

Post apokaliptyczne thrillery mogą być naprawdę dobre jak np. „Droga”. Wystarczy odpowiednio wykreować klimat, mieć scenariusz !! zatrudnić dobrych aktorów, nawet budzet nie musi być duży.

A w „The Colony” twórcy nie opowiadają nam kompletnie nic. Serwują nam tani akcyjniak z apokalipsa w tle. I to słabej klasy film akcji z drętwymi dialogami, mizernym aktorstwem, z muzyką, która przeszkadza w kreowaniu klimatu. W ogóle nie czuć klimatu apokalipsy, śmiertelnie mroźnej zimy. Taniocha bije z ekranu.

Film jest pełen głupot jak np. ślady na śniegu utrzymujące się godzinami mimo ciągłych opadów. Banda kanibali z nożami okazuje się groźniejsza niż zorganizowane kolonie z bronią palna, głupoty można mnożyć i mnożyć.

Niezbyt udany film przede wszystkim zabrakło scenariusza. Twórcy wyszli z założenia ze dadzą kanibali, trochę krwi i będzie fajnie. Da się obejrzeć jednak bez rewelacji.

4/10