Nie rozumiem tylko haniebnego zaniedbania - dlaczego nasza heroska nie jest lesbijką?
Film pod wzgl. zdjęć, aktorstwa i klimatu stoi na poziomie mistrzowskim. Pani Foster gra neurotyczną święta nauki w sposób zaangażowany i wyrazisty.
Film spełnia też wszystkie warunki dobrej propagandy - każda postać reprezentująca wychwalaną ideologię jest z gruntu dobra, chce służyć innym (aż do płaczu i oddania życia), a każda z ideologią przeciwną (tu - religia) jest kłamliwa, obłudna, sprzedajna, godna pogardy, wręcz odbiera się jej człowieczeństwo (scena z tłumem).
Mistrzowski popis ateistycznej propagandy w wykonaniu holiłudu - po obejrzeniu każdy gardzi kim trzeba i kocha kogo zamierzono. Warto obejrzeć, by to przeżyć i poczuć jak działa pranie mózgu na skalę światową.
W jednym film/powieść grzeszy - na ołtarzu ideologii poświęcono zakończenie. Obcy czyniąc z pani naukowiec swoją prorokinię strzelili sobie w stopę - bo spowolnili walkę ze złem (religią).