PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=135556}

Kosmiczna ektoplazma

The Green Slime
1968
4,8 170  ocen
4,8 10 1 170
Kosmiczna ektoplazma
powrót do forum filmu Kosmiczna ektoplazma

Załoga stacji kosmicznej walczy z galaretowatą substancją nie z tej ziemi...
"The Green Slime" to efekt współpracy między wytwórniami MGM i Toei. W obsadzie mamy głównie anglojęzycznych aktorów (choć jest też zaimportowana z Włoch, mówiąca z komicznym akcentem, Luciana Paluzzi), za kamerą stanął specjalista od krwawych filmów gangsterskich, Kinji Fukasaku, twórca m.in. "Battles Without Honor and Humanity" oraz "Battle Royale". Efektem tej "międzykulturowej wymiany" jest rozkoszny klasyk złego kina.
Scenariusz, za który odpowiedzialna była strona amerykańska, posiada pewien potencjał, znajdziemy w nim bowiem wątki i tematy później często eksploatowane w produkcjach science-fiction (od razu przychodzi na myśl choćby "Obcy" Scotta), wykonanie jednak jest zgoła toporne. Tandetna (ale jakże cudowna przecież) scenografia, kiczowate (i radujące oko) efekty specjalne oraz drętwe aktorstwo, czynią z omawianej pozycji pierwszorzędny przykład "guilty pleasure". Już pojawiający się w trakcie napisów początkowych, mile bujający utwór, daje do zrozumienia, że w trakcie seansu nudno nie będzie. Potem jest już tylko "lepiej": mamy potraktowany ze śmiertelną powagą wątek trójkąta miłosnego, zbliżającą się nieuchronnie apokalipsę (tytułowy "blob" znaleziony został na asteroidzie, która weszła w kurs kolizyjny z Ziemią) oraz pocieszne, machające uzbrojonymi w paralizatory mackami i rozmnażające się w zastraszającym tempie, stworki. Klimat - cud, miód, a najlepsza jest scena beztroskiej imprezki w barwach a la "swingin' sixties".
Jedyny prawdziwy problem w związku z tym tytułem jest taki, że... nie za bardzo wiem, jak go ocenić. Szmira jak się patrzy, ale wciąga jak ta lala. By pozostać w zgodzie z własnym sumieniem, porwę się na "piątkę".