PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=776316}

Król Lew

The Lion King
7,3 86 357
ocen
7,3 10 1 86357
5,0 27
ocen krytyków
Król Lew
powrót do forum filmu Król Lew

Wyobraźcie sobie swoją ulubioną piosenkę z tych w top 100 czy nawet top 10 wszech czasów. “Bohemian Rhapsody”, “Brothers in arms”, “Stairway to heaven” czy inne “Child in time”. Jakiś gość (albo babeczka) wydaje tę piosenkę na nowo. Śpiewa raczej średnio, gra tak sobie, wykonanie jest od biedy poprawne, ale bez jakiejkolwiek próby świeżego podejścia do tematu. Nie ma nowej aranżacji, nowych pomysłów. Po prostu odtwarza to, co znacie, tylko nieporównywalnie gorzej… ALE (zawsze jest jakieś ale!) robi to wszystko, grając na najbardziej wypasionej, najbardziej zaawansowanej technicznie i najładniejszej gitarze, jaką widzieliście.

Taki właśnie jest nowy “Król Lew”, przy czym “nowy” to mocne nadużycie, bo nowa jest tylko forma animacji. Rysowane panele zastąpiły serwery mające tryliony teraflopów mocy obliczeniowej. Pod względem technicznym na pewno oglądamy właśnie kamień milowy, kolejny wielki krok w stronę generowanego komputerowo foto-realizmu. Za owo dokonanie należą się wielkie brawa całej ekipie odpowiedzialnej za efekt i jestem pewien, że będą w czołówce wszelkich rankingów i plebiscytów za najlepsze efekty specjalne w 2019 roku. Pytanie tylko czy zmiana przyniosła coś dobrego poza pokazem możliwości współczesnych komputerów?

Nie. Wręcz przeciwnie. Dopiero co obejrzałem oryginał i z tego powodu porównanie wypada po prostu miażdżąco na korzyść tradycyjnej animacji z 1994 roku. Animacja ta bowiem jest, jak wiadomo, luźną interpretacją “Hamleta”, w której zwierzaki zastąpiły ludzi, żeby lepiej dostosować przekaz do młodszych odbiorców. Mimo “zezwierzęcenia” bohaterowie zachowują się jak my. Śpiewają i tańczą, ich pyski przypominają twarze, są pełne ekspresji i emocji wyrażanych w skrajnie ludzki sposób.

Realistyczna wersja nie ma nic z tych rzeczy. Mimika nie istnieje. Simba ma taką samą minę (wyraz pyska?) podczas zabawy z Nalą, podczas ucieczki przed hienami i kiedy opłakuje Mufasę. Gdyby nie dubbing, nie wiedziałbym, jakie emocje dane sceny mają wyrażać i co jest w głowach bohaterów. Same dialogi też robią krecią robotę, bo z braku ust zwierzęta wyglądają podczas mówienia jakby memłały jakieś żarcie. Wiecie, dać coś do jedzenia psu, nakręcić go telefonem, a potem podłożyć własny głos. Na youtube taki zabieg może być śmieszny w krótkich filmikach. Poważnego filmu się tak nie zrobi. A raczej – nie powinno tak robić. Bo rezultat jest taki, że widz w ogóle nie jest emocjonalnie zaangażowany w historię. Podczas seansu miałem wrażenie, że oglądam jakiś dziwaczny dokument National Geographic z podłożonymi głosami, żeby było ciekawiej… albo śmieszniej i dziwaczniej. Wyszła upiorna karykatura, która zabiła duszę i magię z oryginału.

Za reżyserię wziął się Jon Favreau, a za scenariusz Jeff Nathanson. Mnie zastanawia: co to w ogóle znaczy? Na oko 80-90% filmu to kropka w kropkę dokładnie to samo, co w obrazie z 1994 roku. Ujęcie po ujęciu, nawet sposób prowadzenia kamery, rozłożenie bohaterów w kadrze, wszystko jest takie samo. Jakim cudem tych dwóch panów ląduje w napisach końcowych jako główni twórcy czegoś, co jest niemal wierną kopią? Trochę jakbym dorysował dwie chmurki do Mony Lisy i podpisał się pod arcydziełem własnym nazwiskiem. Autorzy oryginału powinni być wymienieni w napisach i to nie gdzieś pod koniec, ale standardowo w sekcji reżyseria i scenariusz.

Nowych scen naliczyłem trzy. Ucieczka Nali z lwiej ziemi, konflikt Sarabi ze Skazą i bardziej rozciągnięta scena powrotu Simby do domu. Każda z wymienionych sekwencji wydaje się być zbędna, nie wnosi do fabuły nic ciekawego, natomiast na pewno dorzuca parę minut do seansu i sprawia, że historia wytraca tempo. Zmarginalizowano natomiast postać Rafikiego i wycięto… jedną z najważniejszych scen w oryginale. Pamiętacie cios kijem w łeb i słynne:

Simba: Ej, coś ty, a to za co?
Rafiki: To nie ma znaczenia. To już przeszłość.
Simba: Ale boli nadal.
Rafiki: Tak, przeszłość często boli. Można od niej uciekać, albo wyciągnąć z niej jakieś wnioski.

W wersji z 2019 roku uznano ten element za niepotrzebny. Wypowiedź starego i mądrego mandryla barwnolicego jest przecież podsumowaniem morału tej opowieści i punktem przełomowym dla Simby. Czemu więc akurat to wycięto? Dobre pytanie, które – obawiam się – pozostanie bez odpowiedzi.

Wracając jeszcze do realizmu: nie rozumiem, dlaczego zdecydowano się na taki rozkrok. Z jednej strony brak mimiki i “ludzkiej” ekspresji uniemożliwia widzom odczuwanie empatii w stosunku do zwierzaków i dosłownie niszczy emocjonalne zaangażowanie w opowiadaną historię. Z drugiej strony przemoc na ekranie wygląda dużo poważniej. Przynajmniej dla dzieci, które były przerażone scenami na cmentarzysku słoni. Z kolei widz dorosły dostaje półprodukt. Bardzo poważnie wyglądająca walka, szpony idą w ruch, kły idą w ruch, a nie ma ran. Ani krwi. Oczywiście wynika to z faktu, że Disney musiałby – dodając posokę – mocno podnieść wymagania co do wieku widzów. Więc film udaje realizm, ale tylko do pewnego momentu, co wypada groteskowo.

Na braku ekspresji ucierpiał też humor. Skoro nie ma mimiki, główny ciężar muszą wziąć na siebie dialogi. A ponieważ te się niemal nie zmieniły, bez odpowiedniego wyrazu pyska większość żartów w ogóle nie “wchodzi”. Realistyczne i groźnie wyglądające hieny, wypowiadające swoje (zabawne poprzednio) kwestie, wypadają upiornie i kompletnie nieśmiesznie. Podobnie Timon i Pumba. Połowa żartów kompletnie traci swój oryginalny wydźwięk, a w zamian dostajemy wyrafinowane poczucie humoru rodem z “Kac-Wawa”. Pierdzenie i bekanie sympatycznego guźca. Boki zrywać…

Jakby tego było mało, fantazja poniosła też polskich tłumaczy. Albo nie widzieli oryginału, albo ktoś im zapomniał powiedzieć, czym się różnią klasyczne animacje Disneya od produkcji nowej fali dla dzieci i dorosłych, którą zapoczątkował “Shrek”. Dzięki temu mamy takie żenujące wrzutki, jak Skaza zapowiadający “dobrą zmianę” po przejęciu władzy, albo Timon mówiący do Pumby coś w stylu “ty obleśny świniaku”. Wyrafinowane, prawda?

Piosenki w nowych wersjach też nie porywają. Nie są złe, ale na przykład “Miłość rośnie wokół nas” nie ma startu do oryginału, w wyższych rejestrach miałem wrażenie, że artyści po prostu sobie nie poradzili wokalnie. Mało tego, na ekranie słowa “Miłość rośnie wokół nas w spokojną jasną noc” padają, kiedy obserwujemy naszą parę zakochanych w świetle dnia. W oryginale był “Can you feel the love tonight” więc to nie kwestia przełożenia. Może było szybciej i taniej zrobić to jednak w dzień? Kto by się przejmował takimi detalami, kiedy jest gruba kasa do wzięcia!

Realizm sprawia też, że utworów nie obrazują już radosne tańce bohaterów. Ewidentnie nawiązująca do mrocznej historii ludzkości scena z dyktatorem Skazą (“Przyjedzie czas”) tutaj jest zupełnie “odtotalitaryzmowana”, czarny charakter coś tam recytuje i skacze z jednej półki skalnej na drugą. Pozostałe piosenki okraszone są od początku do końca tak samo: bohaterowie sobie dreptają, biegną, a potem znów dreptają. I tyle. Pojawia się też bardziej rozszerzona wersja “The lion sleeps tonight”, gdzie maszeruje obok siebie kilka zwierząt, robiąc własną wersję za pomocą zwierzęcego “beatboxa”. Kolejny przykład na to, że twórcy chyba do końca nie wiedzieli, czy pójść w metaforę oryginału czy ultra-realizm. Ostatecznie poszli środkiem i wyszło beznadziejnie. Last but not least: nowa piosenka (w angielskiej wersji śpiewana przez Beyonce) moim zdaniem odstaje od pozostałych wziętych z oryginału i niespecjalnie dobrze wpasowuje się w scenę, w której została użyta. Dużo lepiej brzmi słuchana “na sucho”, bez filmowego kontekstu, ewentualnie w zestawie z niezłym teledyskiem.

Nie musicie wierzyć mi na słowo. Może jestem zdziadziałym starcem, który narzeka, że “ech, kiedyś to było lepiej!”, ale dla pewności wybrałem się do kina w gronie ekspertów. Takich, do których (w teorii) kierowana jest nowa wersja “Króla Lwa”. Zgodny werdykt był taki, że klasycznie animowana wersja dużo lepsza, a na przykład w scenach z lwicami na ekranie owe grono małoletnich fachowców narzekało na brak rozróżnienia, gdzie jest Nala, gdzie Sarabi, i kto jest kim. Podobnie podczas walki Simba kontra Skaza. Dwa wielkie lwy walczące ze sobą w nocy, przy kiepskim oświetleniu. Nie wiadomo, kto wygrywa, a kto właśnie zbiera cięgi.

Moim zdaniem “Król Lew” a.d. 2019 to bezduszny produkt żerujący na nostalgii do oryginału, który powstał tylko po to, żeby ludziom sprzedać to samo jeszcze raz*. Zaplanowany i dogadany przy excelowym skoroszycie przez smutnych panów w garniturach. Artystycznie nie broni się na żadnym poziomie – poza wspaniałą robotą speców od grafiki i animacji. Póki co – największe kinowe rozczarowanie 2019. Niestety właśnie stuknął miliardzik zielonych (globalnie), więc Disney dalej będzie produkował takie bezduszne “rimejki”.

* – zanim ktoś mi w komentarzach wyskoczy z oczywistościami: tak, wiem, że filmy kręci się i dystrybuuje, żeby zarobić, ale dziwnym trafem w wielu przypadkach idzie też za tym pomysł, oryginalność i artystyczna wizja.

PS Dałem tróję, ale wszystkie trzy punkty idą na konto ekipy odpowiedzialnej za animację komputerową, bo tylko ten element wart jest docenienia.

http://zabimokiem.pl/arcyladny-skok-na-kase/

ocenił(a) film na 8
SithFrog

Hmmm ... Wiesz, co to jest cover? To tak odnośnie wstępu.

Nadal nie rozumiem zarzutów o brak mimiki - JAK miałaby wyglądać mimika pysków realistycznie wyglądających zwierząt, żeby nie wyglądało to groteskowo i komicznie? Jeżeli obieramy jakąś konwencję, to coś musimy poświęcić. Zamiast tej nieszczęsnej mimiki mamy większą ekspresję w poruszaniu się bohaterów, większą dynamikę, mowa ciała gra znacznie większą rolę, wiele scen mamy pokazanych za pomocą ruchu, właśnie, min. w piosence "I Just Can't Wait To Be King" , która wygląda ciekawiej, niż w oryginale, właśnie dzięki ekspresji i ruchowi, podobnie w "Hakuna Matata". Co do "Can You Fell The Love Tonight" to w oryginale też jej akcja toczy się w dzień i dopiero później mamy zmrok.

Humor jest, moim zdaniem, bardzo dobry, Timon i Pumba są jeszcze lepsi, niż w oryginale, mają więcej dialogów i interakcji z innymi bohaterami. W ogóle, bohaterowie wypadają tu lepiej, min. Zazu, Sarabi, Skaza a przede wszystkim Hieny, które nie są już głupimi sługasami Skazy, mają własnego przywódcę i własną motywację. Skaza nie jest od początku demoniczny i zły, tutaj jest bardziej wykluczony ze stada i ta cała złość na brata i bratanka w nim dojrzewa, tylko Rafiki mocno stracił na osobowości i na znaczeniu.

Nowych scen jest trochę więcej, są sceny rozszerzone, widzimy więcej, mamy szersze spojrzenie na Lwią Ziemię i na okolicę, min. na Lwią Skałę. Lepiej widzimy jaskinię Skazy, lepiej pokazano przejęcie władzy przez Skazę, mamy wędrówkę Simby przez pustynię, znacznie rozszerzoną piosenkę "Hakuna Matata", gdzie widzimy tętniącą życiem oazę, w której mieszkają guziec i surykatka, jest więcej scen z dorosłym Simbą i z Timonem i Pumbą, więcej filozofii Hakuna Matata, ucieczkę Nali z Lwiej Ziemi, trochę więcej dialogów, itp.

Moim zdaniem, oba filmy - oryginał i remake, ładnie się nawzajem uzupełniają i oddziałują na siebie

ocenił(a) film na 3
lelen_lis

Dzięki za komentarz!

Wiem co to jest cover. Porównaj sobie Knocking on heaven's door Dylana i Gunsów. Albo tego samego Dylana "All along the watchtower", a potem Hendrixa. To są covery, a nie marne imitacje.

"Nadal nie rozumiem zarzutów o brak mimiki - JAK miałaby wyglądać mimika pysków realistycznie wyglądających zwierząt, żeby nie wyglądało to groteskowo i komicznie?"

A gdzie ja zasugerowałem, że miała by być? Nigdzie. Dla mnie to dowód, że film w tkaiej formie nie powinien powstać, bo taka forma kompletnie rozmija się z treścią oryginału. Wszystko rozbija się o to, że historia przewrotu pałacowego, zdrady, wygnania, a potem powrotu i odkupienia to opowieść od A do Z ludzka i zwierzęta są w oryginale tylko nośnikiem, narzędziem. W klasycznej animacji mają cechy ludzkie i ludzką mimikę. Jak się weźmie “prawdziwe” zwierzęta i zabierze cechy/mimikę to zostaje co? Nic. Ładne obrazki i podłożenie głosów, które ma być wystarczające dla przekazania bogatej treści. Nie da się.

"Zamiast tej nieszczęsnej mimiki mamy większą ekspresję w poruszaniu się bohaterów"

Tak, na przykład podczas piosenek. "Już być tym królem chcę" tutaj mamy bieganie albo dreptanie, w oryginale niemal taniec. Ja widzę różnicę w ekspresji, na minus.

"Co do "Can You Fell The Love Tonight" to w oryginale też jej akcja toczy się w dzień i dopiero później mamy zmrok."

https://www.youtube.com/watch?v=25QyCxVkXwQ pierwsze 5 sekund to zachód słońca, reszta w nocy ;)

Kwestia humoru to kwestia gustu, moim zdaniem poszli tu w humor "shrekowy", który nijak nie pasuje do konwencji. A co do bohaterów: scenariusz może przewidywał pogłębienie ich charakteru w stosunku do oryginału, ale strona wizualna kompletnie (dla mnie) zabiła ten zamysł.

"Nowych scen jest trochę więcej, są sceny rozszerzone"

Nie pisałem o każdych 30 sekundach dołożonych w stosunku do oryginału, bo nie chciałem się jeszcze bardziej rozpisać. Poza tym tak jak mówiłem. Moim zdaniem te dodatkowe elementy nie wniosły do historii nic ciekawego, a tylko rozwodniły jej wymowę.

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
SithFrog

Dla Ciebie się nie da, dla mnie, udało się.
Ja nigdy nie traktowałem bohaterów jako ludzi, to są zwierzęta, tylko poddane antropomorfizacji, po prostu, animacja pozwala na znacznie więcej, niż film fabularny, w wielu filmach fabularnych mamy gadające zwierzęta, psy, sczczury, króliki, itp. i są to prawdziwe zwierzęta, również pozbawione mimiki i ludzkich cech i jakoś nikt do tej pory nie narzekał.

Ja w trakcie piosenki "Zawsze Już Być Tym Królem Chcę" nie widzę 'tańców", jest jakaś choreografia ale tańcem bym tego nie nazwał. Cała sekwencja jest przedstawiona w bardzo surrealistycznej formie i nie dało się tego tak przenieść do filmu live action, gdzie wymyśloną inną, równie ciekawą formę, bo tutaj, Zazu na prawdę szuka Simby i Nali.

Cała scena podczas piosenki "Can You Feel The Love Tonight" rozgrywa się o zmroku, na granicy dnia i nocy, a nie w nocy, niebo nie jest granatowe, jest jeszcze niebieskie i różowe, czyli mamy zachód słońca, a nie pełną noc.

Dla mnie, humor jest bardzo dobry, zwłaszcza w wykonaniu Timona i Pumby. Nie widziałem wersji z dubbingiem, może tam tłumaczenie jest gorsze, niż w wersji z napisami?

Moim zdaniem, zmiany są drobne, aczkolwiek zauważalne. Wczoraj oglądałem filmik, który analizował jedną scenę w obu wersjach filmu ( Skaza przyprowadza małego Simbę do wąwozu ) i na tym przykładzie, autor filmiku pokazuje, jak zmienili się bohaterowie i ich charakter:
- Skaza A.D. 1994 był bardzo inteligentny, manipulował innymi i wysługiwał się nimi, Sam rzadko angażował się w otwarte starcie, gdyż był znacznie słabszy od Mufasy.
- Skaza A.D. 2019 nadal manipuluje i wysługuje się innymi, ale nie jest już tak inteligentny i przebiegły, częściej wdaje się w otwartą walkę, gdyż tu nie jest już takim słabeuszem, jak w animacji i ten Skaza skopałby tyłek swojemu pierwowzorowi. Młody Simba tez jest inny, niż w oryginale.

ocenił(a) film na 3
lelen_lis

"Ja nigdy nie traktowałem bohaterów jako ludzi, to są zwierzęta, tylko poddane antropomorfizacji"

Tak, ale w tym problem. To nie jest film NG czy fabułą o zwierzaczkach hasających w dżungli tylko mroczny dramat o monarchii, przewrocie pałacowym i zdradzie. Stąd ta antropomorfizacja w klasycznej animacji. Bo to nie jest 'zwierzęca' historia tylko ludzka, ale 'ubrana' w zwierzaczki, żeby dzieci nie musiały oglądać jak rycerz Skaza rpzeszywa mieczem Króla Mufasę ;)

"w wielu filmach fabularnych mamy gadające zwierzęta, psy, sczczury, króliki, itp. i są to prawdziwe zwierzęta, również pozbawione mimiki i ludzkich cech i jakoś nikt do tej pory nie narzekał"

Tak, tylko wtedy albo mimika jest, a zwierzęta są bardzo umownie zrobione, albo mimiki nie ma wcale, ale zwierzęta są grane przez... prawdziwe zwierzęta.

"gdzie wymyśloną inną, równie ciekawą formę, bo tutaj, Zazu na prawdę szuka Simby i Nali"

No to już kwestia gustu, Tobie się podoba, mi nie i tak jest ok. Dla mnie nie ma nic ciekawego w tym, że zwierzaczki sobie biegają.

"Dla mnie, humor jest bardzo dobry, zwłaszcza w wykonaniu Timona i Pumby. Nie widziałem wersji z dubbingiem, może tam tłumaczenie jest gorsze, niż w wersji z napisami?"

A widzisz, może tak być. Pisałem na podstawie wersji PL.

"ale nie jest już tak inteligentny i przebiegły, częściej wdaje się w otwartą walkę, gdyż tu nie jest już takim słabeuszem, jak w animacji i ten Skaza skopałby tyłek swojemu pierwowzorowi. Młody Simba tez jest inny, niż w oryginale."

U Simby nie widzę żadnej różnicy. U Skazy też nie bardzo. Gdzie on się w nowej wersji "częściej wdaje się w otwartą walkę"? Z kim? Kiedy? Ma przecież identyczny plan jak w oryginale.

ocenił(a) film na 8
SithFrog

Nie przesadzajmy z tym mrokiem "Króla Lwa", te nawiązania do Szekspira czy do Biblii są tu dla dorosłych, dla dzieci są zwierzątka - wersja live action trochę to zmienia i ten film jest, chyba, dla trochę starszego odbiorcy.


"Tak, tylko wtedy albo mimika jest, a zwierzęta są bardzo umownie zrobione, albo mimiki nie ma wcale, ale zwierzęta są grane przez... prawdziwe zwierzęta."

A jaka to jest różnica, skoro tutaj zwierzęta wyglądają jak prawdziwe? Skoro prawdziwe zwierzęta nie dysponują mimiką, to w czym problem?

W obu wersjach piosenki "zwierzaczki sobie biegają" ;)

Nowy Skaza jest bardziej agresywny, wiemy, że rzucił wyzwanie Mufasie ale przegrał, widzimy, jak zastrasza Sarabi i inne lwice, a nawet hieny, napuszcza lwice na Simbę, a jego plan nie jest tak przebiegły.
Simba w oryginale był bardzo naiwny, nowemu lwiątku bardziej zależy na tym, żeby ojciec był z niego dumny, jest też trochę gnojkiem, gdy mówi wujowi, że jak zostanie królem będzie nim rządził a on będzie musiał go słuchać ;)

SithFrog

Co masz na myśli, piszcząc „w gronie ekspertów”?
W większości z opinią się nie zgadzam. Są punkty, za które masz u mnie kciuka w górę, czyli np. skok na kasę (ale tak jak napisałeś – czego się teraz nie robi dla hajsu), czy wycięte sceny, które w oryginalne były super.
Zamiast jednak przepychać się w swoich opiniach (a wiadomo, że żadne z nas nie ustąpi, więc darujmy sobie) ciekawi mnie po prostu temat tych ekspertów. Bo wydaje mi się, że z podobnymi ekspertami byłem w kinie :P.
Oglądałem nowego Króla Lwa trzykrotnie – raz sam, raz z „ekspertami” młodszymi, raz z „ekspertami” starszymi. Opinia jednogłośna – chcą jeszcze raz. No ale sam widzisz, ile widzów, tyle opinii. Wiedziałem jedno przed premierą – nowego Króla Lwa znienawidzę albo pokocham. Na szczęście trafiłem z rodziną i znajomymi do druiego wora :D.

ocenił(a) film na 3
marsin99

Dobrze się domyślasz. Eksperci to (zakładam) grupa docelowa dla Disneya.

Obydwoje widzieli oba filmy w odstępie tygodnia i zdecydowanie wolą animację. Film im się w miarę podobał (bo uwielbiają każde wyjście do kina), ale wolą animację, bo narzekali, że nowa produkcja straszniejsza, że nie wiedzieli kto jest kto w kilku scenach (lwice, Simba vs Skaza) i dużo mniej im się podobał duet Timon+Pumba w wersji komputerowej.

SithFrog

No widzisz, więc ile ludzi, tyle opinii :P U mnie towarzystwo zupełnie inne zdanie.

ocenił(a) film na 3
marsin99

Wiadomo, dlatego mój tekst powyżej o filmie to moje zdanie, a nie prawda objawiona czy coś ;)

ocenił(a) film na 6
SithFrog

Zgadzam się z większością. W podobny sposób podjęto się nakręcenia nowej wersji Psychozy (czyli Psychol), niemal wszystkie sceny 1:1. Pytanie tylko po co? Wiadomym jest, że chodzi o kasę. O tyle dobrze, że seans nowego Króla Lwa zleciał w miarę bezboleśnie, nawet dość przyjemnie, ale nie wrócę do niego na pewno.

ocenił(a) film na 3
Matekes15

Zawsze chodzi o kasę, bo większość ludzi po to kręci filmy. Żeby zarobić. Problem w tym jak komuś się nie chce i bierze legendę, do której ma prawa i robi drugi raz to samo :)

ocenił(a) film na 10
SithFrog

Popieram, kompletnie zepsuli Króla Lwa. Patrząc jako coś nowego to jest ok. Ale, że mam sentyment z dzieciństwa do Króla Lwa , ta zmiana jest mi trudna do zaakceptowania. Kompletnie zniszczyli piosenke " be prepared" , ogólnie piosenki są teraz dziwne, zbyt nowoczesne jak dla mnie. Akurat Aladyna udało im się zrobić idealnie, tak samo piękną i bestię. Ma ten sam urok. Jednakże jak widzę nowego Króla Lwa, nie czuje tego co wcześniej. Jak można było usunąć całą mimikę twarzy. . Może i są to zwierzęta, ale dalej jest to bajka. To już psy z "Kudłatego zaprzęgu" mają lepszą mimikę niż to. Teraz to się zrobiło zbyt poważne. ! -.-
Mam 23 lata a uważam, że jednak ta "nowoczesność" im nie wyszła. Ogólnie ocenię dzieło pod względem całości, ale te wady, które wymieniłam zawszę będą dla mnie nie do zaakceptowania i nad tym ubolewam. T^T

ocenił(a) film na 3
xiviex

Nie widziałem ani Aladyna ani Pięknej... ale tam zamiana na żywych aktorów daje jakieś pole do popisu i trochę zmienia sposób opowiadania historii, daje inne środki wyrazu.

Tu mamy animację za animację co nie ma kompletnie sensu poza łatwą kasą, która jest do zarobienia.

ocenił(a) film na 8
xiviex

Nowoczesne piosenki to są dopiero w "Aladynie", gdzie mamy bardzo współczesną perkusję nawet w balladzie. Niestety, aranżacje piosenek nie udały się tak dobrze, jak w "Pieęnej i Bestii", choć i tutaj czuwał nad tym Alan Menken.
Akurat piosenki w nowym "Królu Lwie" są przeniesione prawie w 100% z oryginału, mamy może lekkie retusze, poprawki ale ogólnie jest to niemal to samo - "I Just Can't Wait To Be King" ma bardziej rozbudowany instrumentalny środek, "Hakuna Matata" ma parę zmian w tekście, o "Be Prepared" napisałem cały temat, ogólnie, nowy wizerunek hien nie pasuje do starej piosenki, w której to Skaza jedzie po nich i ubliża im na każdym kroku, a hieny w nowym filmie nie są takie głupie jak w animacji.

ocenił(a) film na 5
SithFrog

Amen.

ocenił(a) film na 3
ja_gosia

Dzięki za komentarz! :)

ocenił(a) film na 5
SithFrog

Choć twoją opinię oceniam jako trafną wkurza mnie, że wszyscy tutaj skupiają się na porównaniach z pierwszą wersją. Nik nie stara się ocenić go jako osobny film, który jest po prostu słaby.

ocenił(a) film na 3
ja_gosia

Wiesz, wynika to z bardzo prostego faktu: ciężko ocenić coś jako osobną produkcję kiedy 90% scenariusza jest identyczne, a zmieniła się tylko forma animacji. Jeśli nawet konkretne sceny są filmowane w ten sam sposób to po prostu nie da się uciec od porównań.

ocenił(a) film na 5
SithFrog

Albo macie wszyscy dobrą pamięć, albo przygotowaliście się oglądając przed starą wersję. Albo jesteście wariatami i oglądacie Króla lwa raz w tygodniu. Ja oglądałam go 20 lat temu i potem może raz, może dwa i pamiętam pojedyncze sceny. A już na pewno nie pamiętam go tak, by stwierdzić które sceny są kalką, a które nie. Jest jeszcze rzesza odbiorców, którymi są dzieci. One albo nie oglądały pierwszej części, albo są zbyt małe by pamięć co widziały rok temu. I takim osobom jak ja należy się ocena filmu, a nie lista porównań.

ocenił(a) film na 3
ja_gosia

Dwa powody:
- niedawno prezentowałem po raz pierwszy oryginał moim najmłodszym latoroślom
- kiedy Król Lew trafił pod strzechy na VHS nie było za dużego wyboru, a wypożyczalnie tanie więc jak już dorwaliśmy coś w tym stylu to katowaliśmy dziesiątki razy i... owszem, Króla Lwa z 1994 znam praktycznie na pamięć :P

ocenił(a) film na 3
SithFrog

Chwała Tobie. Przeczytałem Twój komentarz na temat tego "filmu" i mam identyczne odczucia i wrażenia. To był SZAJS. Wychodząc z kina nie wiedziałem czy wyrwać sobie serce czy lecieć poderżnąć gardła ludziom, którzy są za to odpowiedzialni. Śmierć Mufasy czy najlepsza scena w dziejach kina https://www.youtube.com/watch?v=iqQ2mQV5b0w . Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Nie chodzi tu o to, że ten film kojarzy nam się z naszym dzieciństwem. Chodzi o to, że ten film miał w sobie przesłanie, patos, emocje, ZAJEBISTOŚĆ i WIELKOŚĆ. Coś co wyrywa serce, a potem na nowo wkłada na odpowiednie miejsce. A to z 2019 roku...Co to ma być...Zepsuli Piękna i Bestię, zepsuli to. Księga Dżungli się udała. Nie wiem jakim cudem. Ale klasykę i jeden z największych hitów, klasyków spieprzyli.

ocenił(a) film na 3
ekwi

W pełni się zgadzam. A Księga Dżungli udała się, bo to adaptacja książki i występuje w setkach wersji i nie ma jednej jedynej słusznej, która byłaby kultowa i do której porównywano by wszystkie inne.

ocenił(a) film na 3
SithFrog

aaaa. Odnośnie tzw. Bijonse. Równie dobrze mogli tam wsadzić piosenki Erica Cartmana. Szajs, szajs, szajs. Eh, co zrobić. Czas umierać kompanie.

ocenił(a) film na 3
ekwi

No właśnie to mnie dziwi. Kiedyś reklamowali takie rzeczy "hej, zapraszamy do kina na cudowną historię", a teraz "hej, mamy bijonse i komputerowe efekty nie z tej ziemi". Smutne trochę.

użytkownik usunięty
SithFrog

Nie trolluj

SithFrog

Zgadzam się w 100% z założycielem tematu, nie ująłbym tego lepiej.

ocenił(a) film na 3
Marcinkolobrzeg

Dzięki!

ocenił(a) film na 2
SithFrog

Zgadzam się z recenzją niestety w 100%. Po 40 min wyłączyłem bo dostałem po prostu mdłości słysząc kolejne teksty z tych bezwyrazowych lwich ryjków. Śmierć Mufasy była...nijaka. Stado biegło jakby chciało A nie mogło że aż myślałem "skoro już siedzi pod tym kamieniem to czemu nie siedzi dalej aż do końca...". Bezpłciowe widowisko. Niestety dla mnie grafika troszkę słaba... Niestety za mało realistyczna w mojej ocenie może się ktoś nie zgadzać ale wolę jednak włączyć sobie Nasza Planeta i podziwiać obrazy. Z natury.

ocenił(a) film na 3
Aztorin

Dokładnie, albo robisz żywe lwy albo animację. Takie komputerowe nie-wiadomo-co nie jest ani ładne, ani nie budzi emocji. Fajny pokaz możliwości technologicznych, ale w środku pusty i bez wyrazu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones