Obok "Króla Lwa", "Power Rangers", "101 dalmatyńczyków" obrazem z mojego dzieciństwa jest film "Krzyk". Wtedy jeszcze, mając kilka lat uwielbiałem oglądać serię Wesa Cravena.
Teraz będąc już nieco starszym, odświeżyłem sobie "Krzyk" i muszę przyznać, że to naprawdę dobry film. Craven jakby bawił się, wyciskał błędy i podsumowywał dorobek w dziedzinie horroru w latach 80(gdy pojawiły się takie serie jak "Halloween" czy "Piątek 13", a rynek filmowy obfitował w nowe tytuły i sequele).
Jednocześnie wytworzył specyficzny klimat filmu i stworzył maskę Ghost Face, którą dzieciaki w Halloween noszą do dziś - sam miałem jedną ;).
---SPOILER ---
Bądź co bądź fabuła także miała swoje plusy. Dla mnie było wielkim zdziwieniem, gdy oglądałem ten film lata temu, że morderców jest dwóch.
--Koniec SPOILERA--
Film obnaża czasami głupotę starych horrorów (patrz scena w garażu), a przebłysk Freda-woźnego zwalił mnie z nóg. Hehe. No i Hitchcockowskie trzęsienie ziemi na początku filmu jest przyzwoite.
8/10, może nieświadomie ocena podwyższona z sentymenty do filmu? Nie wiem ;D