Zrobić film będący zarazem horrorem i jego parodią, i to tak żeby oba te gatunki pełniły właściwie swoją funkcję, na pewno nie jest proste. Ale Craven pokazuje, że choć proste może nie, to wykonalne jak najbardziej. Można się i przestraszyć (chyba, bo ja akurat się nie bałam ;)), można też nieźle ubawić, a dodatkowo Krzyk posiada rzecz najważniejszą dla mnie w filmach, czyli klimat. Dlatego moim zdaniem jest to jeden z najlepszych horrorów (?) w historii kina.