coś mnie podkusiło i postanowiłam obejrzeć ( w końcu to film uznawany za kultowy).
Bawiłam się świetnie. Kapitalny pastisz. Szczególnie podobał mi się Matthew Lillard grający Stuarta. Był "niesamowicie" groteskowy, a już w końcówce rozbawił mnie już na maxa. (...."za mocno mnie dźgnąłeś....")
Polecam nawet tym, którzy horrorów nie trawią. Krzyk to danie lekkostrawne. :)