Zapowiadało się dobrze. Intrygancka rozmowa telefoniczna, ciekawa wizualnie postać mordercy (motyw maski zaczerpnięty z obrazu Muncha o tym samym tytule). Lecz potem rozpoczęła się akcja. I widzę jak na głowie owej postaci która rzekomo ma budzić grozę lądują: doniczka, szafa, salwa butelek po piwie... czasami po takiej akcji ledwo jest w stanie się podnieść na nogi. No więc ja usilnie powtarzam w swojej głowie: "Stary weź się w garść i zabij ją wreszcie", "Cholera, ona cię zaraz wykończy", "No nie! Za chwilę zchrzanisz robotę"... Oj tak... Po filmie stwierdziłem że zamiast o ofiary ja cały czas bałem się o zabójcę, a w horrorze tak być chyba nie powinno. Ale! Tak, czy inaczej muszę przyznać że film był całkiem sympatyczny, no i sam finał dość zaskakujący. Dlatego mimo wszystko moja opinia o nim - zdecydowanie na plus.
Heh zgadzam sie . Też bałem sie o zabójce i prosze . Pod koniec filmu była masa sytuacji w których mógł zabić tą ostatnią dziewke ale sztuczne było to przedłużane co od pewnego momentu robiło sie nudne i przewidywalne że ona nie zginie , ba nawet zabije obu morderców :/ Finał jak już pisałem, słabiutki na siłe ratowana główna postać ale do tego momentu film naprawde ciekawy.
Szczerze mówiąc chciałem żeby w końcu ją zabili xD