Bo czego tu się spodziewać. To typowa "przygodówka". Pozytywny bohater rzucony w krainę widokówkowo pięknych, orientalnych landszaftów zbawia świat, skopuje tyłki złym w efektownym stylu i przeżywa liczne przygody. A na koniec zdobywa serce pięknej kobiety. Ale z zastrzeżeniem: Aktorzy grają co najmniej bardzo dobrze: Gemma Arterton jest nie tylko piękna, ale też i utalentowana. Jake Gyllenhaal w świetnej formie. A do tego znakomity Alfred Molina w roli błazna o złotym sercu i mój ulubieniec - Gasli Orn Gardarsson w roli bardzo czarnego charakteru. Rola niby niewielka, ale przykuwająca uwagę! Wszytko zaś okraszone wielką dawką subtelnego i inteligentnego humoru! Do tego ciekawa akcja, doskonała scenografia, piękne zdjęcia oraz świetna muzyka Harrego Gredsona-Williamsa (inspirowana wyraźnie muzyką Jarre z filmu "Lawrence z Arabii" co wcale nie jest zarzutem). No i rozrywka jest przednia!
Bez nadmiernego kręcenia nosem daję temu filmowi 8/10
Zgłaszam poprawkę. O wiele większe wrażenie zrobił na mnie inny Asasyn, to jest ten który strzela kolcami (w tej roli Claudio Pacifico). Ten koleś jest na prawdę charyzmatyczny! Warto zapamiętać jego imię.