Tu zamieszczam moją subiektywną opinię o filmie. Jestem ogromnym fanem trylogii Prince'a, także jako tako będziecie mogli sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto iść na ten film.
Może najpierw to co mnie raziło: otóż w wielu momentach zaczynałem się zwyczajnie nudzić z powodu sterty niepotrzebnych dialogów( widz traktowany jest jak matoł, któremu trzeba wytłumaczyć dokładnie wszystko),np " sztylet cofa czas na 1 minutę, a to o oznacza, że nie możesz cofnąć czasu ani sekundy dłużej". Także dialogi bardzo na minus.
Inna sprawa, że nie ma płynności pomiędzy akcją, a spokojniejszymi fragmentami filmu. Gdy zaczyna się coś dziać, to dzieje się przez 15 min, a potem jest 30 min rozmowy, bez żadnej akcji...
Bolały mnie wymuszone żarty bohaterów; dziwiło mnie zbliżenie Taminy i Księcia nie wynikające z niczego, ot tak zaczynają się lubić...
Paraliżował mnie brytyjski akcent Taminy, brzmi paskudnie(jak to brytyjski).
Szkoda też, że reżyser odstąpił od fabuły PoPowej trylogii...
No dobrze, teraz coś pozytywnego. Jeśli chodzi o tą ostatnią wadę, to świetną sprawą jest, gdy jednak odczuje się coś z klimatu Ubisoftowskiej gry. A to oglądanie panoramy miasta niczym z Assassin's Creed, a to bieganie po ścianach i te wszystkie fikołki, a to
miasto-klon Babilonu, a to podobieństwa w fabule z gry.
Jako taki plus wysyłam dla Jake'a za przyzwoitą grę aktorską, choć nie jestem pewny czy grał w Prince'a kiedykolwiek...
Plus za efekty oczywiście:)
Podsumowując, uważam że omówiony film jest wyłącznie dla fanów gry, oraz ludzi, którzy po prostu chcą się rozerwać przy niezobowiązującym do niczego filmie. Po wyjściu z sali kinowej nasuwała mi się jedna myśl: klasyczny średniak filmu na podstawie gry, czy książki...nie będę ukrywał lekkiego ukłucia żalu...
Moja ocena : 5/10