Co sądzicie o tym: historia kończy się jak w filmie, a zaraz przed napisami końcowymi pojawia się Dahaka. Twórca zostawił by sobie otwartą furtkę do drugiej części (jednocześnie będąc bardziej zgodnym z grą). Chyba, że Dahakę zobaczymy w drugiej części, chociaż wątpię aby reżyser do tego czasu zapoznał się z grą.
Wątpię by użyli motywu Dahaki (a szkoda bo było by klimatycznie)... Ostatnio filmy robione na "podstawie" gier mają z nimi niewiele wspólnego (patrz na przykład Resident Evil). Myślę, że filmowy Księciunio był zupełnie odrębną opowieścią (niby podobny a zupełnie inny) taki po prostu do obejrzenia XP
Tak, to zakończenie byłoby bardziej "fair" w stosunku do fanów gry. A pojawienie się Dahaki ("It's my personal favourite" :-)) zależy głównie od tego czy Jordan Mechner współpracuje ze scenarzystami z Ubisoft. Jeśli tak, to nie ma żadnych przeszkód. A co do samego filmu to uważam, że klimat z "Warrior Within' byłby bardziej odpowiedni. Książę w moim wyobrażeniu to ciągle nieogolony, patrzący spode łba, kawał rzeźnika. I nie jestem w tym zdaniu odosobniony :-).
Prawdę mówiąc to mam nadzieję, że części kolejnej nie będzie. Nowe gry i tym bardziej ten film strasznie krzywdzą serię (zwłaszcza trylogię piasków czasu :( ). Co prawda nie jest tak tragicznie jak w RE, choć dla mnie to dalej transformersy bez transformersów. Nieciekawe i nudne. Przyznaję jednak, że Dahaka, albo chociaż jego zapowiedź (np. Starzec z pustyni) były by czymś na miejscu, taki ukłon w stronę fanów gier - zwłaszcza wkładu z wojownika. Taka dojrzała hardkorowa baśń, a nie kolorowe opowieści dla dzieci.