PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=260505}

Książę Persji: Piaski czasu

Prince of Persia: The Sands of Time
6,9 159 648
ocen
6,9 10 1 159648
5,1 14
ocen krytyków
Książę Persji: Piaski czasu
powrót do forum filmu Książę Persji: Piaski czasu

destiny

ocenił(a) film na 6

Dastan jako kilkuletni chłopak, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, został przygarnięty przez samego króla Persji Sharamana, któremu
zaimponował hart ducha młodego człowieka, jego odwaga i dobre serce. Przez całe swoje późniejsze życie Dastan wychowywał się na dworze
króla, będąc traktowanym na równi z jego prawdziwymi synami. Piętnaście lat później wraz z nimi wyrusza na wyprawę wojenną, której celem staje
się między innymi święte miasto Alamut, rządzone przez księżniczkę Tamine, które najprawdopodobniej jest sojusznikiem wrogów Persów. Po
brawurowym zdobyciu miasta bracia kolekcjonują trofea: niezwykły sztylet ozdobiony czerwonym kamieniem, oraz białą ozdobną szatę modlitewną.
Tę drugą Dastan wręcza królowi w formie podarunku. Chwilę po jej ubraniu król umiera, a Dastan oskarżony o morderstwo musi uciekać, by
oczyścić swoje imię. Wszystko wskazuje na to, że za tę zbrodnię odpowiedzialny jest jego starszy brat Tus, pragnący jak najszybciej zająć tron po
wiekowym już ojcu. W ucieczce naszemu bohaterowi towarzyszy księżniczka Tamina, której jedynym celem jest ochrona niezwykłego sztyletu.
Zrobi ona wszystko by nie trafił on w niepowołane ręce. A jest czego bronić, bo ma on nieprawdopodobne zdolności - za jego pomocą można
bowiem cofać czas...

Nie porwał mnie niestety ten film. Nie potrafiłem się wciągnąć w opowiadaną przez twórców historię, nie potrafiłem z nią w pełni popłynąć.
Zaczynam się powoli zastanawiać, czy to ten rok jest taki słaby, czy po prostu znudziły mi się już takie historie i oglądanie ich nie sprawia mi już
takiej przyjemności jak chociażby rok temu. Nie mogę oczywiście powiedzieć, że "Książę Persji" to zły film, bo w porównaniu do na przykład
tragicznego "Starcia Tytanów" sprawdza się on całkiem dobrze, ale jednak czegoś mi w tej produkcji zabrakło, dlatego choć w czasie seansu
zębami nie zgrzytałem, to już po jego zakończeniu odczuwałem całkiem spory niedosyt. Całe szczęście w produkcji tej bardzo dobrze czują się
praktycznie wszyscy aktorzy, nie tylko ci pierwszoplanowi, ale także ci, którzy pojawiają się jedynie w kilku scenach, dzięki czemu postacie nie są
denerwujące. Warto zauważyć, że jak na blockbuster "Książę Persji" ma naprawdę ładną obsadę, w skład której wchodzą aktorzy, których
normalnie w takim kinie nie uświadczymy. Mam tu na myśli oczywiście Bena Kingsley'a grającego wujka głównego bohatera, Alfreda Molinę
wcielającego się w trochę komediową rolę Szejka Amara oraz znanego z fantastycznego serialu "Coupling" Richarda Coyle'a jako jednego z braci
Dastana.

Jake Gyllenhaal w roli lekkomyślnego i trochę naiwnego Dastana sprawdza się nadzwyczaj dobrze, w co ciężko było wierzyć przed premierą, bo
dotąd aktor ten grał zupełnie inne role. Bardzo dobrze wypadła również partnerująca mu Gemma Arterton (właściwie to tylko z jej powodu
zainteresowałem sie tym filmem), bo jej rola nie ogranicza się tyko do ładnego wyglądania na ekranie. Tamina jest charakterna, temperamentna i
całkiem ważna dla rozwoju akcji (choć jej ciągłe dopowiadanie kolejnych informacji na temat tego co trzeba zrobić ze sztyletem, w pewnym
momencie staje się odrobinę denerwujące). Początkowo jej dość ostra relacja z Dastanem i ciągłe docinki między nimi dodają energii i życia do
tej opowieści. Bardzo ładnie udały się też twórcom sceny cofania czasu, podczas których obraz zwalnia, następnie przyspiesza, a kamera oblatuje
bohaterów pokazując ich ruchy w odwrotnej kolejności. Niestety z pełnych plusów to by było na tyle, bo pozostałe elementy składowe tej produkcji
są bardziej lub mniej rozczarowujące. Zabrakło mi w tej opowieści humoru, bo niestety prócz słownych utarczek głównych bohaterów, za wiele go
tutaj już nie ma. Jeśli już pojawiają sie jakieś żarty, to są one jakby nie dograne do końca, nie w pełni wykorzystane, przez co albo przemijają
prawie niezauważone, albo nie śmieszą tak bardzo jakby mogły.

Zabrakło mi również trochę więcej emocjonującej akcji, bo bardziej spektakularne sceny rozgrywają się dopiero pod koniec filmu, gdy po prawie
dwóch godzinach nazbyt przegadanej i w efekcie momentami meczącej opowieści, nie za bardzo zależy już nam na bohaterach. Ponadto filmowi
nie służy zupełnie niesamowita zdolność sztyletu jaką jest cofanie czasu. Wiemy bowiem, że bohaterowie w (prawie) każdej chwili mogą wcisnąć
magiczny klejnot na jego końcu i cofnąć się na tyle w przeszłość, by uniknąć zagrożenia. W związku z czym od początku wiadomo, że nic złego się
im nie stanie, przez co kolejne potyczki, walki i ucieczki są mało emocjonujące i oglądamy je ze średnim zainteresowaniem. Nic nas tutaj również
nie zaskoczy, bo akcja biegnie dość liniowo, a to kto jest głównym złym charakterem wiadomo już z samych zwiastunów, a i w samym filmie można
się tego prawie od razu domyślić, więc rewelacji nie ma. Twórcy nie ustrzegli się również wielu typowych i bolesnych schematów, choć na
początku bardzo sprawnie starali się ich unikać. Mamy więc i obowiązkowe poświęcanie się dla dobra sprawy i obronę głównego bohatera przez
konającego towarzysza podróży, który ostatkiem sił wypowie również kilka ważnych słów, a także publiczne przyznawanie się do błędu . Całość
kończy się natomiast przesłodzonym, trochę naiwnym i zbyt ckliwym zakończeniem. Można, ale niekoniecznie.

6/10

milczacy

Zgadzam się w połowie z tym co napisałeś. Co do humoru. Są filmy, które mają dużo żarów są filmy gdzie nie ich wcale. Jeśli brakło ci w tym filmie żartów to idź na komedię. Nie sugeruję oczywiście, że w tym filmie było dużo żartów bo to nie prawda. Chodzi mi bardziej o to, że ten film nadrabia humor akcją. Obsada była cakiem niezła i dobrze się sprawdziła. Z resztą zgadzam się całkowicie. O jeszcze jedno. Koniec był za romantyczny!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones