Zamiast liryzmu i subtelności filmów Kieślowskiego - typowo niemiecka toporność. Tykwerowi marzyło się kino sensacyjne w metafizycznym opakowaniu. Atrakcyjnych motywów mamy tutaj na kilka filmów i niestety, mniej więcej od połowy, "Księżniczka i wojownik" musi te wszystkie wątki zazębić. Druga godzina filmu jest nieustającą kulminacją. Dostajemy jeden finał za drugim, a każdy kolejny, coraz mniej trzymający w napięciu. Niemiecki reżyser pojmuje metafizykę jako matematykę. Zamiast tajemnicy tworzy w swoim filmie mozolna układankę, w której zbyt mało jest miejsca na emocje widza.