Zestawienie przesłania tego filmu z przesłaniem ,,Lotu nad ..." dla mnie jest bardzo zagadkowe.Jedynym uzasadnieniem byłoby postawienie znaku równości pomiędzy McMurphym (bohater ,,Lotu nad...") a Corą - siostrą Camille pod warunkiem wszakże, że jej działania-zeznania przed policją, mają wymiar buntu przeciw siostrze, co wcale nie jest tak jednoznaczne.Ale to co jest osią obrazu Formana,mianowicie studium terroru władzy i buntu przeciw temu, tu ledwie zarysowane i raczej jako jedna z możliwości odczytania (bo równie dobrze można potraktować zeznania obciążające siostrę jako przejaw demencji umysłowej).
Wprawdzie działania Camille też miewają wymiar buntu przeciw małomiasteczkowemu patriarchatowi dławiącemu kobiety, ale myślę,że nie takie Altman wyznaczył sobie zadanie.
W ogóle to jeden z pogodniejszych jego filmów,gdzie cyniczne obserwacje zostały osadzone w imię pomysłu na lekką satyrę wobec amerykańskiego kina familijnego.W tym kontekście to film nietypowy dla autora ,,Na skróty".Mam wrażenie, iż Altman niespecjalnie się w ten projekt zaangażował.Ale i tak obejrzałem z satysfakcją 7/10.Ukłony,esforty