"Kwiat granatu" jest zupełnie innym obrazem od wszystkich filmów jakie do tej pory widziałem. Brakuje w nim jakiejkolwiek fabuły i dialogów. Oparty jest wyłącznie na obrazie. Film niewątpliwie jest mocno osadzony w rzeczywistości ormiańskiej kultury, folkloru i religii. Ponadto jego forma i sposób, w jaki rozmaite przedmioty są obecne na ekranie, zdają się sugerować, że mamy do czynienia z wielką ilością symboli, metafor, być może nawet alegorii, które mimo pięknego wyglądu są dla przeciętnego widza niezrozumiałe.
Dla mnie film powinie być uniwersalny, a nie skierowany wyłącznie do ludzi wywodzących się z konkretnej kultury lub chociaż na pewnym poziomie do zrozumienia, a w kolejnych warstwach może mieć bardziej głębokie i wymagające motywy i znaczenia. Po obejrzeniu filmu nie mam zamiaru spędzać dni na czytaniu tłumaczeń co oglądałem.