Dlaczego twórcy serii uparli się, aby uśmiercać głównych bohaterów? W drugiej części padło na Małgorzatę, teraz na Mikołaja. Czy nie można było wymyślić jakiegoś lekkiego, komediowego wątku z całą rodzinką (Mikołaj, Doris, synkowie)? A wątek szukania zaginionej paczki przydzielić Melowi? Byłoby wtedy sporo okazji do komizmu słowno-sytuacyjnego. I jeszcze Wojtek na dokładkę, który od trzeciej części wciąż chodzi nieszczęśliwy i wplątuje się w coraz bardziej absurdalne sytuacje. Szkoda, że nie powstał film na miarę części pierwszej, która poruszała trudne tematy, ale podane w lekkiej formie i z pozytywnym zakończeniem.
Też mi jest przykro, tak się cieszyłam że wracają, od pierwszej części ich bardzo lubię, myślałam że jakoś fajnie znowu poprowadzą ich wątek a oni takie coś, a mogło być tak miło i śmiesznie....Już bym wolała żeby jakiś kryzys między nimi sie pojawił lub zdrada niż uśmiercenie jednego z najfajniejszych bohaterów
Też mi jest przykro, tak się cieszyłam że wracają, od pierwszej części ich bardzo lubię, myślałam że jakoś fajnie znowu poprowadzą ich wątek a oni takie coś, a mogło być tak miło i śmiesznie....Już bym wolała żeby jakiś kryzys między nimi sie pojawił lub zdrada niż uśmiercenie jednego z najfajniejszych bohaterów
Ale generalnie mimo to ,ta część tak jak wszystkie inne była fajna ,śmieszna, wzruszająca, obsada super, oglądało się przyjemnie
Nie zawsze moga zagrac ci sami aktorzy. Maja wiele kontraktow, ktore terminowo nie współgrają. Pozatym Maciej niezbyt pozytywnie wypowiadal sie po pierwszej czesci na temat filmu. To go wykluczylo z grania w pozostalych czesciach. Czesto aktorzy nie chca grac w kolejnych odsłonach stąd takie wątki w scenariuszu.
przepraszam, ale to jest po prostu idiotyczny argument. Tak samo mógłbym powiedzieć, że ty nie musisz komentować.
Każdy ma prawo być rozczarowany i ma prawo wyrazić swoje zdanie. Wręcz uważam, że krytyka jest bardzo istotna, ponieważ inaczej twórcy nawet nie wiedzą, że ich dzieło zamiast zachwytu, powoduje spory zawód.
(czy z tą wiedzą coś robią, to już osobny wątek ;))
Bo taka jest recepta na tę serię filmów: trochę śmiechu, trochę wzruszenia, trochę smutku.... Filmy tylko słodkie są nierealne i nudne. Po 5 minutach zapomniałym o takim filmie. A Listy do M lubię, każdą część.
Tak się niszczy uniwersa konkurencjne dla Hollywood, amerykanie są w tym specjalistami, patrz ostatnia ekranizacja Wiedzmina
Małgorzata nie umarła w drugiej części. Jej wątek poruszył kwestię osób z chorobami nowotworowymi, które są prawdziwymi ludźmi i gdy przychodzą Święta, nie są z nich wcale wyłączeni, więc trochę nie rozumiem tej uwagi. Zależałoby ci na sterylnej historii, w której ludzie chorzy nie psują wszystkim innym humoru?
Tak naprawdę chodzi ci o prawdziwe życie czy film? Bo mam wrażenie, że odreagowujesz jakieś prywatne wątki. Od świątecznej komedii oczekuję pozytywnego przesłania, lekkiej fabuły, bez dramatów. Dramatów mam dosyć na co dzień.